Podobnie, jak w koszykówce, wraz z kłopotami i wycofaniem się Krauzego, tłuste lata skończyły się u piłkarzy Arki Gdynia. Za czasów prosperity biznesmena, kiedy trenerem był dbający o interesy swoich piłkarzy Wojciech Stawowy, najlepsi zawodnicy dostawali w Gdyni wypłaty w granicach kilkudziesięciu tysięcy złotych. I to w I lidze, bo Arka została zdegradowana z powodu korupcji! Sam Stawowy, według różnych źródeł, inkasował powyżej 75 tys. zł, miał też do dyspozycji samochód, mieszkanie i inne luksusy.
Dziś Arka nadal jest w I lidze, ale najbardziej doświadczeni piłkarze mogą liczyć na pobory rzędu kilkunastu tysięcy. 14 tys. zł miesięcznie zarabia podstawowy, środkowy obrońca Arki. Z kolei inny zawodnik z przeszłością ekstraklasową co miesiąc może liczyć na kwotę blisko 20 tys. zł. 10 tys. dostaje pierwszy bramkarz żółto-niebieskich, jego zmiennik musi się zadowolić kwotą o cztery tysiące złotych niższą.
Dobrą postawą w rundzie wiosennej na solidną podwyżkę pracuje Mateusz Szwoch. Wielce prawdopodobne jednak, że wyższy kontrakt Szwoch wynegocjuje po 30 czerwca, kiedy zwiąże się umową... z nowym pracodawcą. Wtedy wygasa bowiem jego kontrakt z Arką, na mocy którego pobiera sumę ok. 7 tys. zł. Pensję w granicach 4-5 tys. ma Paweł Wojowski, który wiosną przebojem wszedł do składu Arki, a niedawno przedłużył z nią kontrakt.
Mateusz Szwoch. Fot. Rafał Malko
Ponad tysiąc złotych dostają od Arki piłkarze, którzy są jeszcze juniorami. Na rękę to kilkaset złotych, ale dochodzą do tego koszty utrzymania w internacie plus dodatkowa opieka medyczna. Dopiero pierwszy profesjonalny kontrakt z pierwszą drużyną zagwarantuje im wzrost uposażenia.
Na wysokie zarobki nie miał co liczyć następca zwolnionego niedawno Pawła Sikory. Jak nieoficjalnie udało nam się ustalić, działacze Arki szukali trenera, który zgodzi się przejąć zespół w trudnym momencie za 6 tys. zł miesięcznie. Skusił się Piotr Rzepka.
Kwotę między 11 a 13 tys. ma wpisaną w kontrakcie Marcus da Silva (na zdjęciu na górze slajdu). Brazylijczyk wynegocjował takie warunki po udanym poprzednim sezonie, w którym strzelił aż 15 goli. Negocjacje w sprawie podwyżki przeciągały się w czasie - da Silva miał oferty z klubów z ekstraklasy, ale ostatecznie wybrał Arkę. W tym sezonie, po podwyżce, gra dużo gorzej albo leczy kontuzje.
W Gdyni w tym sezonie piłkarze mogli też liczyć na wysokie premie. Szefowie klubu awans do ekstraklasy wycenili na 800 tys. zł, do podziału na cały zespół. Licząc, że kadra drużyny liczy ok. 25 nazwisk plus sztab trenerski, daje to kwotę ok. 27 tys. na głowę.
Wszystkie komentarze