2. Antoni Łukasiewicz - średnia 3,33
Gdyński admirał - jak zwykło się już mówić o Łukasiewiczu - nie grał tej jesieni wielkich fajerwerków, lecz swoją stabilnością również niekiedy zapewniał spokój w destrukcji i zasłużył na drugie miejsce. Zdecydowanie bardziej udany miał początek rundy, niżeli jej drugą część. Bardzo dobre wrażenie zostawił po sobie w meczu z Zagłębiem Lubin (1:1). Pisaliśmy o nim wówczas tak: "Admirał na swoją ocenę nawet nie zapracował - on na nią zaharował. I to nie tylko meczem z Zagłębiem. Przegrana piłka? Nic z tych rzeczy. Gra bezkontaktowa? Nie dla niego. Co rusz jeździł po trawie na czterech literach i nakręcał gdyńskie trybuny do dopingu. Cichy (a coraz bardziej już głośny) lider Arki. Bez niego środek pola nie byłby środkiem pola. Byłby... po prostu polem. Cichym, po którym hula wiatr."
admirał na nią nawet nie zapracował - on na nią zaharował. I to nie tylko meczem z Zagłębiem. Przegrana piłka? Nic z tych rzeczy. Gra bezkontaktowa? Nie dla niego. Co rusz jeździł po trawie na czterech literach i nakręcał gdyńskie trybuny do dopingu. Cichy (a coraz bardziej już głośny) lider Arki. Bez niego środek pola nie byłby środkiem pola. Byłby... po prostu polem. Cichym, po którym hula wiatr.admirał na nią nawet nie zapracował - on na nią zaharował. I to nie tylko meczem z Zagłębiem. Przegrana piłka? Nic z tych rzeczy. Gra bezkontaktowa? Nie dla niego. Co rusz jeździł po trawie na czterech literach i nakręcał gdyńskie trybuny do dopingu. Cichy (a coraz bardziej już głośny) lider Arki. Bez niego środek pola nie byłby środkiem pola. Byłby... po prostu polem. Cichym, po którym hula wiatr
Wszystkie komentarze