Koncert Cut Copy sprawił, że chociaż na chwilę można było zapomnieć o koszmarnej pogodzie. W Tent Stage zagościło lato.
Mimo suchej przestrzeni pod sceną namiotową, koncert British Sea Power nie przyciągnął tłumów.
Spełniły się pesymistyczne przewidywania ?pogodynek?. Gdyński Open'er od kilku godzin skąpany jest w deszczu.
Wszystko zatacza krąg, także muzyka - mówią muzycy australijskiej formacji Cut Copy, którzy na Open'era przyjechali w ramach trasy promującej och tegoroczny krążek, ?Zonoscope?.
O tym, gdzie uczyła się muzyki i tym, że nie wylansowała ją telewizja opowiada Marcelina, artystka, której występ otworzył koncerty na Tent Stage w ramach tegorocznego Open'era.
Wszyscy, którzy grają muzykę elektroniczną na żywo, powinni się uczyć od Daniela Snaitha. Jego zespół Caribou zagrał kolejny znakomity koncert.
Zacznijmy od akcentów lokalnych. Bo dziś aż dwa trójmiejskie zespoły w programie. Już o godz. 16.30 na Young Talents Stage wystąpi New New, którego muzyka określana jest mianem downtempo.
-Mając do dyspozycji elektronikę nie ma praktycznie żadnej zabawy. Tam wszystko jest gotowe. Dopiero sprzęt analogowy daje pełnię możliwości. - mówi kolektyw Simian Mobile Disco, czyli rozgadani Brytyjczycy James Blake oraz Jas Shaw.
Dziś ewidentnym priorytetem jest zespół Pulp. Widziałem go już dwa razy w tym sezonie, ale koniecznie chcę zobaczyć znowu.
O łączeniu kropek, wizycie Boba Marleya na Nowej Zelandii i podobieństwach między Polską a swoją ojczyzną, opowiadają muzycy zespołu Fat Freddy's Drop.
Piątek zacząłbym od zdumiewającego "Stolika", "meblarskiego" spektaklu zespołu Karbido (17.30, Alter Space). Ale że już go widziałem, zwolnię cenne miejsce tym, którzy jeszcze tej okazji nie mieli.
Na Wyspach - niezwykle popularny. W Polsce - prawie nieznany. Spotkaliśmy się z jedną z najbardziej tajemniczych gwiazd tegorocznego Open'era. Paolo Nutini, szkocki songwriter o włoskich korzeniach, zaśpiewał wczoraj na Tent Stage
-Mamy już sporo materiału, ale nie tyle, by wypełnić nim płytę - rozmowa z Alexem Trimblem (śpiew, gitara) i Samem Holidayem (gitara)
Pierwszy dzień festiwalu to nie tylko znakomite koncerty, ale i zaskakujące niespodzianki: sztuczne ognie podczas koncertu Coldplay i diabelski młyn.
Nie przeczytamy o nich w polskich gazetach, nie usłyszymy ich w polskich radiostacjach i nie zobaczymy w telewizji. I co z tego? Nic. Two Door Cinema Club, młody kwartet z Irlandii Północnej, został przyjęty z takim entuzjazmem, jakby w każdym powiecie miał swój fanklub.
Brytyjski duet didżejski, Simian Mobile Disco, pokazał co to znaczy zagrać muzykę elektroniczną w pełnej jej krasie.
Nie wiem jak oni to robią, ale zostawili mnie z wrażeniem, że ten festiwal mógłby się właściwie skończyć po ich koncercie.
Nigdy nie byłem fanem Coldplay, ale po czwartkowym koncercie na Heinekenie chyba nim zostanę. Przepełniony przebojami półtoragodzinny koncert wywołał prawdziwą euforię.
Smutny, szorstki i trudny - taki był koncert zespołu Pustki, otwierający występy na dużej scenie tegorocznego Open'era.
O Polsce i Nowym Jorku, o teatrach i festiwalach, opowiadają członkowie zespołu The National tuż przed swoim open'erowym koncertem.
- Pewien znajomy Irlandczyk poradził mi, żebym koniecznie wziął ze sobą na festiwal latarkę. Nic więcej, tylko latarkę - mówi Peter Larsson.
Open'er uczci swój jubileusz specjalnym muralem, który zacznie powstawać już dziś o godz. 16.
Tegoroczny Open'er Festival może upłynąć pod znakiem deszczu. Warto zabrać ze sobą ciepłą bluzę i kurtkę przeciwdeszczową.
Zmienione nie do poznania piosenki tuzów metalu i buntownicze teksty nawołujące do buntu przeciw panom i proboszczom - takie atrakcje zafundują widzom festiwalu Open'er ogłoszone właśnie polskie gwiazdy imprezy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.