Gdańszczanie bardzo lubią transport publiczny, ale nie jest on dla nich bezpiecznym środkiem transportu w czasach COVID-19. 15 proc. pasażerów nie chce wracać do regularnego podróżowania komunikacją nawet po ustaniu pandemii.
Choć Gdańsk nie oszczędza na komunikacji miejskiej, to efektów rosnących wydatków nie widać. Problemem są nietrafione inwestycje, złe planowanie i rozmyta odpowiedzialność.
Informacje na tablicach informacji pasażerskiej w Gdańsku mają być bardziej aktualne i czytelne. W przetargu na dostarczenie i montaż 84 nowych ekranów zgłosiły się cztery firmy. Miasto na tę inwestycję zarezerwowało blisko 10 milionów złotych.
- Różnica w komforcie korzystania z komunikacji miejskiej i samochodu w Trójmieście w robi się coraz większa na korzyść aut. Brakuje wizji, celu i woli politycznej do wdrażania zmian - mówi Karol Spieglanin, prezes stowarzyszenia Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej.
W komunikacji miejskiej od 18 maja limit pasażerów będzie wynosił 30 proc. wszystkich miejsc siedzących i stojących przypisanych dla danego pojazdu. Wcześniej mogła być zajęta jedynie połowa miejsc siedzących.
- To, że zamknęliśmy się w domach na dwa miesiące, nie oznacza, że unieważniliśmy znane nam od lat kłopoty. One odżyją i to ze zdwojoną siłą. A ograniczenie ruchu samochodowego stanie się jeszcze pilniejszym zadaniem do wykonania - tłumaczy Paweł Jaworski, urbanista i filozof.
- Na każdym kroku słyszymy komunikat: "przesiądźcie się do samochodów". W oficjalnych komunikatach czy tweetach akcent kładziony jest na słowa: "unikając transportu publicznego". Transport publiczny zaczyna być czymś, czego trzeba się bać - mówi Olga Gitkiewicz, reporterka, autorka książki "Nie zdążę" o tzw. wykluczeniu komunikacyjnym.
Przychody kartuskiej firmy Gryf, która odpowiada za transport zbiorowy na terenie powiatu, spadły o 90 proc. Bez wsparcia firma przestanie jeździć, a część mieszkańców straci środek transportu np. do Gdańska.
Koronawirus. Rząd zapowiedział wprowadzenie zmian w pojazdach komunikacji miejskiej. Gdynia i Gdańsk starają się jak najszybciej dostosować i wprowadzają nowe zasady.
Rozpoczynający się remont przystanku SKM Gdynia Redłowo pokazuje brak wizji, jak ma wyglądać transport publiczny w naszej metropolii. To zmarnowana szansa na poprawę dostępności do miejskiej kolei.
Pieniądze z Unii pozwoliły wybudować drogi i tunele, ale nie poprawiły konkurencyjności transportu zbiorowego. Carsharing jest dla miasta korzystny wtedy, gdy dowozi mieszkańców do węzłów przesiadkowych. Komunikację przyszłości będzie determinować demografia. To wnioski z debaty "Wyborczej" o transporcie przyszłości.
Wydłużone linie autobusowe i tramwajowe, przywrócone kursy zawieszone na czas wakacji, dojazd do nowej szkoły metropolitalnej i nowe rozwiązania na czas modernizacji torowiska na Stogach - w nowym rozkładzie jazdy wiele się zmieni.
Wprowadzenie tramwaju dwusystemowego, czyli takiego, który może jeździć po torach kolejowych i tramwajowych, ma - zdaniem społeczników z Lepszego Gdańska - pozwolić na nowe rozwiązania komunikacyjne w mieście.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.