- Nie zliczę, ile razy jechaliśmy na interwencję z misją ratunkową, a na miejscu okazywało się, że psiak zmarł we śnie. W takich sytuacjach wyję do księżyca - mówi Ewa Gebert, współzałożycielka i prezeska OTOZ "Animals".
Sasza miał jedenaście miesięcy, gdy przyjechał do Polski. Od dwóch lat mieszka w ośrodku wypoczynkowym w Garczynie na Kaszubach. - Dla takiego dziecka wychowanie w instytucji jest absolutnie rujnujące - mówi ekspertka od adopcji.
Łatka miała swoich właścicieli przez kilka lat. Aż im się znudziła. Przed urlopem wyrzucili ją na ulicę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.