Gdański Klub Morsów przywitał nowy rok tradycyjną kąpielą w Bałtyku. Na plaży w Jelitkowie spotkała się duża grupa amatorów zimowych kąpieli i jeszcze większy tłum obserwatorów.
Piaszczysta plaża, morska woda, strój kąpielowy, ręcznik i... minusowa temperatura. Kąpiel w Bałtyku nie musi oznaczać wakacji i gorącego lata.
- Najpiękniejsze uczucie jest, gdy jesteś w wodzie i masz wrażenie, że miliony igiełek cię kłują, a po wyjściu z wody nie czuć, że jest się w stroju kąpielowym i po chwili robi się bardzo ciepło - opowiada Katarzyna z Sopotu, która od lat morsuje pod domem, w Zatoce Gdańskiej.
- Kąpiele w lodowatej wodzie zwiększają nie tylko odporność fizyczną, ale również psychiczną. Ułatwiają radzenie sobie ze stresem na poziomie fizjologicznym. Wśród osób, które regularnie morsują, szybciej ustępują objawy stresu - mówi psycholożka sportu.
Kolejny raz gdańskie morsy spotkały się na plaży w Gdańsku Jelitkowie, żeby pierwszego dnia nowego roku, zanurzyć się w Bałtyku.
Blisko 200 osób wzięło udział w tradycyjnej, noworocznej kąpieli Gdańskiego Klubu Morsów. Dla 30 osób była to pierwsza kąpiel w zimowym Bałtyku. - Od lat nie było takiego zainteresowania morsowaniem - cieszy się Lech Szymaniuk, prezes klubu. - A taka kąpiel to samo zdrowie: hartuje organizm, uwalnia endorfiny. Każdy, niezależnie od wieku, powinien spróbować!
Adam Darski trafił do mnie prosto po przeszczepie. Był wtedy wrakiem człowieka. A teraz jest wulkanem energii.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.