Działają 10 lat i w tym czasie pod ich skrzydła trafiło ponad 14 tysięcy dzikich zwierząt. Teraz Pomorski Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Ostoja" sam potrzebuje wsparcia.
Ptak miał uszkodzone skrzydło i problemy z lataniem. Spacerował po parkingu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i w pewnym momencie wszedł do poczekalni z rejestracją dla pacjentów. Przyjęty nie został, ale pomoc uzyskał.
Nie ma godziny, żeby w Ostoi nie dzwonił telefon. Bo ktoś w centrum Gdańska znalazł mewę z przetrąconym skrzydłem albo wychudzonego jeża w parku. I trafiają właśnie tu, do największego na Pomorzu ośrodka ratującego ranne dzikie zwierzęta.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.