Premier Mateusz Morawiecki jeszcze w październiku 2018 r. reklamował blok węglowy w Ostrołęce słowami: "Przeciwstawiamy Polskę mocy Polsce niemocy". Teraz Energa chce pociągnąć do odpowiedzialności osoby odpowiedzialne w spółce za realizację tej inwestycji.
Kontrolowana przez Daniela Obajtka gdańska grupa Energa nie zamierza rozliczać swoich byłych szefów z decyzji o budowie elektrowni węglowej w Ostrołęce.
Od piątku do niedzieli w Gdyni odbywać się będą jedne z największych zawodów triathlonowych w Europie Środkowo-Wschodniej - Enea Ironman. W związku z tym wiele ulic zostanie czasowo zamkniętych i zmieni się rozkład komunikacji miejskiej.
Rosną straty związane z katastrofą gospodarczą w elektrowni węglowej w Ostrołęce. Enea i Energa przyznały w maju, że będzie to około miliarda złotych. Teraz Energa szacuje, że straci nie 473 mln zł, lecz 876 mln zł.
Nie ma odpowiedzialnych za ponad miliard złotych strat w elektrowni Ostrołęka, ale posłowie PO chcą, by winnych znalazła prokuratura. Z kolei były senator PiS chce pozwać posła z tej partii za słowa skierowane do premiera: "Wiesz, mamy tu taką mendę, która na elektrownię napierdziela".
- Jeśli zostanę wybrany na prezydenta, to natychmiast będę rozmawiał z rządem o budowie elektrowni węglowej w Ostrołęce. Przerwanie tej inwestycji jest zbrodnią - mówił pięć lat temu Andrzej Duda. Za jego kadencji i rządów PiS budowa została rozpoczęta i szybko zakończona. Przyniosła już miliard straty.
Wartość inwestycji koncernów Energa i Enea w Elektrownię Ostrołęka spadła z miliarda do zera złotych. Flagowy projekt energetyczny PiS-u zanotował właśnie spektakularną klęskę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.