Do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku zgłaszają się kolejni oszukani przez Wojtka z Zanzibaru. Ścigany listem gończym hotelarz celebrytów nadal ukrywa się na tanzańskiej wyspie.
Poszukiwania hotelarza z Zanzibaru, Wojciecha Żabińskiego, prowadzone będą na międzynarodową skalę - zadecydował Sąd Okręgowy w Gdańsku. Z "Wyborczą" skontaktowały się osoby, które miały widzieć Żabińskiego na Pembie, wyspie sąsiadującej z Zanzibarem.
Zdjęcia rajskiej wyspy kontrastują z opisem w liście gończym. Pili Pili nadal zaprasza turystów, choć do prokuratury zgłosiło się już prawie stu pokrzywdzonych. - Scenariusz znany z upadku Pili Pili rozgrywał się wcześniej - mówi przedsiębiorca, który pracował z Wojciechem Żabińskim.
Wojciech Ż., znany jako "Wojtek z Zanzibaru", ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości - uznał sąd i wydał za hotelarzem list gończy. Jeśli policja potwierdzi, że szef Pili Pili przebywa za granicą, zostaną wszczęte poszukiwania międzynarodowe.
Sąd Okręgowy w Gdańsku zlecił policji, aby doprowadziła Wojciecha Żabińskiego, szefa Pili Pili do odbycia kary. W praktyce będzie to jednak trudne, bo przedsiębiorca przebywa na Zanzibarze w Tanzanii.
Prokuratura Okręgowa podjęła decyzję o prowadzeniu jednego zbiorczego postępowania, obejmującego wszystkie wątki dotyczące działalności spółki Pili Pili.
Jeszcze przed kilkoma tygodniami spółka Pili Pili Wojciecha Żabińskiego kusiła turystów atrakcyjnymi cenami wypoczynku na rajskim Zanzibarze. Raptem ogłosiła jednak zawieszenie działalności na kilka miesięcy. Pracownicy czekają na pensje, a klienci na zwrot pieniędzy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.