Od Świnoujścia po granicę z Rosją niemal całe polskie wybrzeże to królestwo parawanów. Z wyjątkiem plaż Trójmiasta, gdzie jest ich jak na lekarstwo. Z czego to wynika?
Podwieczorek i kolację załatwiam za jednym zamachem - wybieram pizzę. Wracam do Baru Morskiego, gdzie mają aż 20 rodzajów mojego ulubionego włoskiego dania. Najtańsza, wiadomo, jest margherita. Z sosem i serem, na cienkim cieście o średnicy 30 cm, kosztuje 28 zł.
Mężczyzna zasłabł podczas gry w siatkówkę. Jak przyznają ratownicy, dojazd do niego bardzo utrudnił im tłum niesubordynowanych plażowiczów. - Ludzie mieli problem nawet, żeby na widok naszego nadjeżdżającego pojazdu przesunąć nogi - opowiada Grzegorz Pegza z Ochotniczej Straży Pożarnej w Jantarze.
Cztery lata temu ustawił na plaży w Gdańsku biało-czerwone parawany patriotyczne. W tym roku chciałby wypożyczać plażowiczom parawany w kolorach tęczy. - To moja odpowiedź na nagonkę na osoby LGBT+ - mówi artysta Bartosz Zimniak.
- Gdy dopisuje pogoda, akcje poszukiwawcze na plaży mamy nawet co pół godziny - przyznaje Maciej Dziubich, prezes sopockiego WOPR-u. A policjanci dodają: - Pamiętajmy, że woda to żywioł, który nie wybacza błędów.
Parawany zastawiające plażę utrudniają pracę ratownikom, a rodzicom pilnowanie dzieci. Nie mówiąc już o tym, że grodzą przestrzeń wspólną. Dlatego burmistrz Darłowa mówi: "Basta!" i proponuje od przyszłych wakacji podzielić plażę na część dla miłośników parawanów oraz dla tych, którzy nie lubią tej formy oznaczania swojego terytorium.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.