Zostanie przeprowadzony audyt nieoznakowanych przejść przez tory oraz pętli tramwajowych - zapowiedziała Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska.
Kierujący osobówką wjechał w pieszych, po czym uderzył w budynek - jak ustaliła wstępnie policja, 50-letni mężczyzna zasłabł za kierownicą. Kobieta z dzieckiem trafili do szpitala.
Lekarze powiadomili policję, że obrażenia, jakie znaleźli na ciele dziecka, mogą świadczyć o przemocy. Zatrzymany został ojczym dziecka, pod opieką którego znajdowała się dziewczynka. W niedzielę prokuratura postawiła mu zarzut znęcania się.
Służby ratunkowe o tragedii miała powiadomić matka dziecka, która znalazła w mieszkaniu ciało chłopca. Sprawca to prawdopodobnie ojciec dziecka. Poszukiwany jest żołnierzem Marynarki Wojennej. Policja upubliczniła jego wizerunek i nazwisko.
Na miejscu wypadku śmierć poniosło 2-letnie dziecko. Kierująca autem ciężarna kobieta została ciężko ranna.
Na promie Stena Line zginęli matka i jej siedmioletni syn. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zmieniła kwalifikację czynu na zabójstwo dziecka i targnięcie się na życie matki.
- Moją rodzącą synową z Gdańska przetransportowano do Malborka, kilka dni później inną kobietę do Torunia. To nie do pomyślenia, żeby rodzącą kobietę narażać na taki stres - informuje "Wyborczą" Czytelnik. Czy rzeczywiście skala problemu jest tak duża?
Do tragedii doszło w Nowy Rok w centrum Wejherowa. W poniedziałek odbyła się sekcja zwłok rocznej dziewczynki. Następnego dnia rodzice usłyszeli zarzuty. Ojcu Martynki grozi dożywocie.
- Są mamy, którym symbioza z dzieckiem w domu będzie służyć, są też takie, które potrzebują czegoś dla siebie. Bierzmy siebie pod uwagę, nie kierujmy się tym, co inne mamy piszą na forach, bo każda z nas jest inna - mówi psycholożka dr Magdalena Chrzan-Dętkoś.
Policjantka zobaczyła zdenerwowanych ludzi. Mężczyzna trzymał na rękach chłopca i nim potrząsał, sprawdzał, czy oddycha. Sierż. sztab. Joanna Mariańska uratowała chłopcu życie.
Policja zatrzymała rodziców ze Starogardu Gdańskiego podejrzanych o śmiertelne pobicie dwumiesięcznej dziewczynki. Grozi im nawet dożywocie.
Kilka dni temu Katarzyna Tusk podzieliła się z internautami informacją, że jej młodsza córka trafiła do szpitala. "Uspokajano mnie, że nic nie daje powodów do zmartwienia i po niedawnym zachorowaniu moich dzieci na koronawirusa mogę już odetchnąć spokojnie" - napisała blogerka. Jak komentują eksperci, ciężkie powikłania po COVID-19 mogą u dzieci pojawić się nawet wówczas, gdy zakażenie przychodziły bezobjawowo.
Kilkuletnie dziecko na rowerku biegowym jechało przez przejście na pieszych wprost pod nadjeżdżający tramwaj. W ostatniej chwili złapał je opiekun. Sprawą zajęła się policja.
Lekarka ze szpitala w Pucku zdiagnozowała u 17-miesięcznego Maksa katar. Następnego dnia chłopiec umarł. Rzecznik praw pacjenta wytyka placówce błędy, ale szpital swojej winy nie widzi.
Do zdarzenia doszło w piątek w południe. Mimo prowadzonej na miejscu resuscytacji oddechowo-krążeniowej nastolatek zmarł. Policjanci ustalili, że było to samobójstwo.
Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko 17-latce, która we wrześniu ubiegłego roku miała nieumyślnie udusić swoją nowo narodzoną córkę. Dziewczynie grozi do pięciu lat więzienia.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła zarzut zabójstwa kobiecie, która do jednego z komisariatów przyniosła martwe dziecko. 31-latka przebywa obecnie w szpitalu.
Gdańscy policjanci na sygnale eskortowali samochód audi, w których jechała rodząca kobieta. Zdążyła z mężem dojechać na czas do szpitala. Z auta trafiła prosto na salę porodową.
Grzesiu jest radosnym dzieckiem. Często się śmieje, lubi się przytulać i chodzić na spacery, a kiedy widzi piłkę do gry w nogę, oczy mu się zapalają. Ale jego stan zdrowia jest zły.
Matka: "Nie umiem walczyć o swoje. Dlatego nie sprzeciwiłam się zabijaniu moich dzieci. Sama jedno udusiłam, mąż dwójkę. Wszystkie potem zakopywał w wąwozie".
- Gdy dopisuje pogoda, akcje poszukiwawcze na plaży mamy nawet co pół godziny - przyznaje Maciej Dziubich, prezes sopockiego WOPR-u. A policjanci dodają: - Pamiętajmy, że woda to żywioł, który nie wybacza błędów.
Do szpitala w Malborku przywieziono niemowlę. Lekarze zauważyli obrażenia na jego ciele i wezwali policję. Rodzice dziecka zniknęli.
- Trudno się nie przywiązać - przyznaje Jagoda, mama zastępcza. - Przychodzi dziecko i wiem, że nie jest moje, ale wychowuję je jak własne. Każdego dziecka trzeba się nauczyć, by wiedzieć, czego w danym momencie mu potrzeba, czy chce pić, a może jeść, a być może po prostu chce być przytulone.
"Też by pani chciała żreć bokiem?", "Nie nadajesz się do rodzenia", "Nie drzyj się", "Co też pani jadła, że dziecko tak urosło?" - tak miał zwracać się do rodzących personel Szpitala Morskiego w Gdyni. Interweniuje Fundacja Rodzić po Ludzku.
Fundacja "Rodzić po ludzku" prosi rodzące o opinie na temat porodówek. Które oddziały z Pomorza wypadają najlepiej, a gdzie jest jeszcze sporo do poprawienia?
Dziewczynka bawiła się na plaży z tatą i w pewnym momencie mężczyzna stracił ją z oczu. Zrozpaczony prosił o pomoc plażowiczów. Córeczkę pomogła mu odnaleźć policjantka, która spędzała nad morzem wolny czas.
Mężczyzna oraz kilkuletnia dziewczynka zostali potrąceni przez samochód przy Centrum Handlowym "Manhattan" w Gdańsku-Wrzeszczu. Są pod opieką ratowników medycznych.
W jednym z samochodów zaparkowanych przy dworcu kolejowym w Rumi ekipa lokalnej telewizji zauważyła płaczące dziecko. Od razu wezwali na pomoc strażników miejskich i policjantów, którzy uwolnili dwulatka.
Dziecko i dwie kobiety trafiły do szpitala po wypadku w centrum Gdańska. Jeden pas ruchu jest zablokowany.
Dziewczynka w czwartek została przetransportowana śmigłowcem LPR z Sierakowic do Gdańska.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.