Aby ominąć sankcje na eksport ropy, rosyjskie statki nie zawijają do bałtyckich portów i przeładowują surowiec na wodach międzynarodowych, w tym na Zatoce Gdańskiej. Jeden ze statków pod koniec lutego miał stać na kotwicowisku w Gdyni.
- W dniu wybuchu wojny Orlen zaprzestał kupowania morskich ładunków rosyjskiej ropy i zamówił 30 tankowców z ropą z alternatywnych kierunków - przekonuje Ministerstwo Aktywów Państwowych, ale nie odpowiada na pytanie, jak ograniczyć przeładunki rosyjskiej ropy w porcie Gdańsk.
Dwa tygodnie temu posłowie PO Agnieszka Pomaska i Tadeusz Aziewicz alarmowali o zwiększonych przeładunkach rosyjskiej ropy naftowej w Porcie Gdynia i domagali się wyjaśnień od premiera Mateusza Morawieckiego, a w środę 4 maja ogłosili, że port gdański jest wśród liderów przeładunków rosyjskich paliw kopalnych.
Według posłów PO w marcu znacząco wzrósł przeładunek rosyjskiej ropy naftowej w porcie Gdynia. - Premier Morawiecki w sposób dramatyczny atakował naszych sojuszników z UE i NATO za opieszałość w zakresie wdrażania sankcji wobec Rosji. Chcemy wiedzieć, co zamierza zrobić, aby ograniczyć przeładunek towarów z Rosji w naszych portach - mówi Tadeusz Aziewicz.
Na zdjęciach satelitarnych widać było, że plama jest bardzo rozległa - miała długość ok. 34 km. Gdy ratownicy dotarli na miejsce, znaleźli pojedyncze plamki. Urząd Morski w Gdyni analizuje ruch statków i próbuje wyjaśnić, skąd wzięła się ropa.
Grupa Lotos po raz pierwszy w historii zamówiła ropę ze Stanów Zjednoczonych. W gdańskim Naftoporcie pojawił się tankowiec "St. Hellen" z ładunkiem 600 tys. baryłek amerykańskiej ropy na pokładzie. Ropa będzie teraz badana, a nietypowe zamówienie Lotos tłumaczy chęcią uniezależnienia się od dostaw rosyjskich paliw.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.