Przed meczem z Sandecją Nowy Sącz trener Arki przestrzegał zawodników, że żadne prowadzenie nie jest bezpieczne, jako przykład podając Borussię Dortmund, która straciła właśnie czterobramkową przewagę.
Najmniejszych problemów z pokonaniem Sandecji Nowy Sącz nie mieli piłkarze Arki. Zaaplikowali gościom pięć goli, dominując w każdym elemencie gry. Swoją rolę odegrał też system VAR.
- Odstawienie na boczny tor to walka z własnymi słabościami, frustracją. Cieszę się, że wróciłem do żywych - mówi Antoni Łukasiewicz, pomocnik Arki, któremu trener Leszek Ojrzyński zaufał na nowo. W sobotę powinien znaleźć się w składzie zespołu na mecz z Sandecją Nowy Sącz w Gdyni (godz. 18).
Kara 60 tys. euro nałożona na Arkę za mecz eliminacji do Ligi Europy przeciwko FC Midtjylland w Gdyni została przez UEFA zmniejszona. To efekt odwołania się klubu.
Po rewolucji w składzie Arki w ostatnim meczu ze Śląskiem, która była strzałem w dziesiątkę, Leszek Ojrzyński staje przed dylematem: na jakich piłkarzy postawić tym razem? Zmian nie powinno być wiele.
Potwierdziły się diagnozy dotyczące zdrowia pomocnika Arki Yannicka Sambei. Po kontuzji doznanej podczas rozgrzewki w ostatnim meczu, Niemiec uszkodził łąkotkę i wymagał zabiegu. W tym roku na pewno już nie zagra.
Biorąc pod uwagę częstotliwość, z jaką bramkarz Arki Pavels Steinbors dokonuje cudów w bramce, należałoby mu poświęcić oddzielny cykl tekstów. Po raz kolejny Łotysz dokonywał cudów.
Antoni Łukasiewicz i Siergiej Kriwiec to piłkarze, którzy po raz pierwszy w tym sezonie otrzymali szansę w ligowym meczu od początku. Spisali się bardzo dobrze i rozwiązali nieco problem z drugą linią zespołu.
Sześć zmian dokonanych w składzie Arki w meczu ze Śląskiem Wrocław (2:1) przyniosło efekt. Najlepsze oceny zebrali właśnie dotychczasowi gracze drugiego planu. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl
Yannick Sambea w meczu ze Śląskiem (2:1) miał zagrać. W ostatniej chwili, podczas rozgrzewki, wyeliminowała go kontuzja kolana. Jemu też szkoleniowiec Arki zadedykował wygraną.
Mimo boiskowej przewagi Śląska Wrocław bardzo dobra taktyka i skuteczność do bólu pod bramką rywala trzy punkty pozwoliły zdobyć Arce. Gdynianie wygrali 2:1.
Podobno mecze wygrywa się obroną, ale w kreowaniu akcji niezbędna jest przede wszystkim druga linia. A ta w Arce w ostatnich tygodniach spisuje się poniżej oczekiwań.
Wychowanek Śląska Wrocław, Tadeusz Socha, od momentu opuszczenia rodzimego klubu ma same z nim zwycięstwa. To najprawdopodobniej jednak nie pomoże mu wyjść we Wrocławiu w wyjściowym składzie Arki.
Niemiecki pomocnik Arki wydawał się być pewnym punktem drużyny. - Z moim zdrowiem wszystko OK. To, że nie gram, to decyzja trenera. Czekam na swoją szansę - mówi nam Yannick Sambea.
Na półmetku sezonu zasadniczego Lotto Ekstraklasy Arka ma 19 punktów. Czy to wynik dobry i czy należy patrzeć na niego pod kątem samej liczby?
- Jeśli ktoś chce skończyć na meczu z Lechią i nie kibicować nam dalej, to ma do tego prawo. Może ciągle odgrzewać derbowego kotleta, ale my nie mamy zamiaru tego robić - mówi trener Arki Leszek Ojrzyński.
Mecz z Lechią Gdańsk tylko utwierdził w przekonaniu i udokumentował panujące od początku sezonu liczby, z których jasno wynika, że Arka ma spory problem. Czego on dotyczy?
Dwa obozy - jeden w kraju, drugi za granicą - czekają na piłkarzy Arki w zimowym okresie przygotowawczym. Podczas jednego ze sparingu gdynianie zagrają u siebie z zespołem byłego trenera Grzegorza Nicińskiego, Chrobrym Głogów.
W ekstraklasie trwa przerwa na mecze narodowych reprezentacji. Na zgrupowania swoich drużyn w różnych kategoriach wiekowych wyjechało pięciu zawodników Lechii Gdańsk oraz trzech Arki Gdynia.
Kilka zaskakujących decyzji w wyjściowym składzie Arki na derby Trójmiasta dokonał Leszek Ojrzyński. Personalnych i taktycznych. Po porażce winę po części wziął na siebie.
- Remis się nam należał mimo wszystko, bo Lechia też nie grała wielkiego meczu. Ale zawaliliśmy, przegrywamy - mówił niesamowicie przybity po derbach Trójmiasta pomocnik Arki Michał Nalepa.
Z jednej strony Arka może czuć się oszukana, bo sędzia nie podyktował jej ewidentnego rzutu karnego. Z drugiej zaś sama nie zrobiła praktycznie nic, by zbliżyć się do triumfu nad Lechią Gdańsk.
Sporów wokół 38. derbów Trójmiasta nie brakuje. Być może najważniejszy dla losów meczu miał miejsce jeszcze w pierwszej połowie.
Piłkarze Arki w derbach Trójmiasta z Lechią Gdańsk nie pokazali swoim kibicom praktycznie nic, by wygrać spotkanie. Większość piłkarzy zagrała słabo lub niektórzy wręcz katastrofalnie, prezentując "rąbankę". Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
- Ten mecz to była typowa rąbanka, a my nie udźwignęliśmy jego ciężaru. Graliśmy za nerwowo, zbyt szybko pozbywaliśmy się piłki, po prostu to spotkanie nam nie wyszło - mówił po przegranym 0:1 meczu z Lechią Gdańsk trener Arki Leszek Ojrzyński.
- Jestem bardzo zadowolony z wyniku, jak i z gry. Cieszy mnie, jak zespół zareagował po ostatnim meczu z Koroną Kielce. Wszystko było w głowach zawodników. Musieliśmy wrócić do podstaw - powiedział po wygranych derbach trener Lechii Adam Owen.
Niewiele jakości, a mnóstwo niedokładnych podań, nieprzemyślanych strzałów i błędów w podstawowym wyszkoleniu zafundowali piłkarze Arki i Lechii. Zwyciężyli jednak goście po golu rzutem na taśmę w ostatnich sekundach spotkania.
Im bliżej meczu Arki z Lechią, tym klęska gdańszczan z poniedziałkowego spotkania z Koroną Kielce (0:5) traci na znaczeniu. Tak przynajmniej twierdzi szkoleniowiec Arki Leszek Ojrzyński.
- W ostatnich miesiącach w Arce wiele zmieniło się na lepsze, zespół jest świetnie zorganizowany, ma siłę fizyczną i mentalną, a poszczególni zawodnicy są w wysokiej formie. Lechia jest na przeciwnym biegunie, ale ci, którzy skazują ją na pewną porażkę, mogą się zdziwić - mówi były piłkarz obu klubów Bogusław Kaczmarek
Dla Michała Nalepy z Arki starcie z Lechią to mecz sezonu. - Już za juniora czuło się gorączkę derbów. Non stop były awantury, a nawet bójki. Jeden mecz kończyliśmy z trzema czerwonymi kartkami, a Lechia z dwiema. Mieliśmy wtedy 14, może 15 lat - wspomina pomocnik Arki.
Piłkarze Arki po raz pierwszy od bardzo dawna będą przystępować do derbów Trójmiasta w roli faworyta. Lechia jest rozbita, ale chce w piątek wszystkich zaskoczyć.
4 listopada 2007. Premierem RP właśnie zostawał Donald Tusk, krajem wstrząsnęła seksafera w Samoobronie, a Leo Messi i Cristiano Ronaldo jeszcze nie rządzili światowym futbolem. Właśnie wtedy piłkarze Arki po raz ostatni pokonali Lechię w meczu ligowym. W przeddzień 10. rocznicy tego wydarzenia mogą tę niechlubną statystykę wyzerować. 38. Derby Trójmiasta w piątek w Gdyni, początek spotkania o godz. 20.30.
Aż trudno w to uwierzyć, ale Lechia ma w tej chwili najgorszą defensywę w całej ekstraklasie. W czternastu kolejkach biało-zieloni stracili aż 24 bramki.
Bilety na derbowe spotkanie Arki z Lechią w dalszym ciągu idą jak woda. Klub z Gdyni zdecydował więc, że pierwotną pojemność 14 085 miejsc na to spotkanie, znacznie zwiększy. To oznacza, że rekord frekwencji obiektu jest już bardzo możliwy.
- Nie wyobrażam sobie w tym meczu nie zagrać. Nie wiem, co się stanie w piątek, ale nie po to tyle czasu jeździłem ostatnio po klinikach, leczyłem uraz, by oglądać mecz z boku - mówi mocno zmotywowany przed derbami z Lechią Gdańsk kapitan Arki Krzysztof Sobieraj.
Bilety na piątkowe (godz. 20.30) derby Trójmiasta pomiędzy Arką a Lechią rozchodzą się jak świeże bułeczki. Już teraz uprawnionych na to spotkanie jest dokładnie 12 608 osób, a na jedną z trybun nie ma już wejściówek.
Przyzwoita, a momentami bardzo dobra dyspozycja piłkarzy Arki w Warszawie nie wystarczyła, by zdobyć punkty z Legią. Kolejny znakomity występ - mimo wpuszczenia dwóch goli - zaliczył bramkarz Pavels Steinbors. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
- Chcieliśmy odczarować ten stadion, sprawić niespodziankę. Najbardziej mi szkoda pierwszych trzydziestu minut. Przynajmniej jedną bramkę powinniśmy wtedy zdobyć. Legia musiałaby się odkryć, atakować i więcej by było nerwowości w jej poczynaniach. To już jednak tylko gdybanie - mówił trener Arki Leszek Ojrzyński.
Piłkarze Arki dobrze zaprezentowali się w stolicy, lecz ostatecznie przegrali z ofensywnym potencjałem Legii 0:2. Przerwali tym samym passę sześciu ligowych meczów bez porażki.
Do zeszłego roku Arka leżała Legii jak nikt inny. Regularne zwycięstwa przerywane były remisami od wielkiego dzwonu. Nadszedł jednak czas, gdy stołeczni przestali sobie radzić.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.