Dawniejsi historycy uznawali jego kronikę w większości za bezwartościową. Dzisiaj przyznaje się jej jednak pewną wartość, w odniesieniu do czasów, w których Grunau żył, oddaje ona bowiem stan umysłów prostych ludzi, opisuje ich ocenę wydarzeń, obyczaje, wierzenia i przesądy. Czyta się ją z ciekawością.
Teoria Cipolli zrobiła w świecie furorę, między innymi dlatego, że można ją stosować w różnych dziedzinach: ekonomii, ochronie przyrody, walce ze zmianami klimatu itp. i oczywiście także w polityce.
Pisząc swojego czasu o Wielkim Jarze (Große Molde), po którego osi prowadzi dzisiejsza ulica Skarpowa w Gdańsku, dodałem zdjęcie z góry (od ulicy Nad Jarem), pokazujące ukształtowanie terenu.
Początek listopada - częściej niż zwykle myślimy o naszych Zmarłych, odwiedzamy ich groby, czyścimy je i porządkujemy. Niezależnie od tego, warto się w tym czasie przyjrzeć dawnym takim miejscom, a także pomnikom i epitafiom.
Bywają czasem (na szczęście rzadko) budowle, o których można tylko powiedzieć, że są ładne - i nic poza tym. Można je podziwiać, specjaliści mogą dzielić włos na czworo, rozpatrując każdy szczegół (to też ważne), ale w ich historii nie ma nic wykraczającego poza przeciętność. Ich dzieje dają się streścić w zdaniu: zostały zbudowane w którymś tam roku - i to wszystko.
Idąc od kościoła św. Mikołaja na południe, przechodzimy na Szeroką, przejściem na zapleczu ulicy Pańskiej, które kiedyś było ulicą Małe Szklary.
Posadzka kościoła Mariackiego w Gdańsku jest jedną wielką mozaiką kamiennych płyt grobowych. Dla utrzymania porządku co najmniej od połowy XVI wieku były numerowane.
"Z doświadczenia znaleziono, że między ujrzeniem błyskawicy a usłyszeniem grzmotu przebiega różny czas, a bierze się to z różnej odległości od miejsca, z którego błysk i grzmot pochodzą".
O życiu Daniela Tyma wiemy tyle, co nic. Był ludwisarzem, twórcą dzwonów, armat i jednego królewskiego posągu. Tworzył je w latach 1627-1655; do roku 1634 w Gdańsku, potem w Warszawie, gdzie kierował królewską ludwisarnią.
Założone w 1440 r. jako Siedlecki Młyn, od 1445 należały do Bocków (vel Bucków), od 1520 do Brandesów, a w 1608 współwłaścicielem był Henryk Schwartzwald.
Patrzę na stare zdjęcie rokokowo-klasycyzującego pałacyku Kuźniczki przy Marienstrasse (dziś Wajdeloty) 13, wspominam historię tego miejsca, sięgającą początkami 1551 r., i nagle jakimiś dziwnymi czarami czuję się przeniesiony do czasu tuż po I rozbiorze, kiedy dworek liczył sobie zaledwie 10 lat.
Niektórzy nasi goście, znużeni stereotypowymi trasami zwiedzania, pytają o miejsca mniej uczęszczane, a równie niezwykłe jak sławne "ikony". Nie trzeba daleko szukać.
Ruszamy w drogę wzdłuż Kanału Raduni, nad którym - jak to w Gdańsku - zawsze jest coś do oglądania. Niedawno ktoś tutaj, w sercu miasta, sfotografował bobra, idziemy więc w to miejsce - może i nam się uda?
Relacje Gdańska z Włochami sięgają zamierzchłej przeszłości. W czasach Nerona rzymscy kupcy przyjeżdżali tu po bursztyn (warto odwiedzić odtworzoną rzymską faktorię w Pruszczu).
Wiadomość o jego śmierci (8 maja) przyjąłem z niedowierzaniem, a gdy się potwierdziła - z ogromnym żalem. Czemu ci młodzi ludzie tak się spieszą z umieraniem? 73 lata to nie jest wiek, żeby się żegnać z życiem. Choroba nie wybiera, ale każde takie odejście odczuwamy jako przedwczesne.
Obchodząc Święto 3 Maja, z czystej ciekawości zadajemy sobie pytanie, jaki charakter nosił ten dzień, zanim uchwalono Wielką Konstytucję. Czy był to zwykły dzień, a może obchodzono w nim inne święto?
Międzymurze to pas między otaczającymi Prawe (Główne) Miasto murami, wysokim i niskim, których fragmenty w różnych miejscach przetrwały lub zostały zrekonstruowane po ostatniej wojnie.
Wielkanoc w dobie pandemii, piekielny wirus dręczy ludzkość, wszystko jest jak ze złego snu, ale trzeba wierzyć, że jak zły sen przeminie. Niech nas przeniesie w inny świat stara legenda z okolic Sztumu, w księgach wyszukana, własnymi słowy opowiedziana.
Wrócił mistrz Antoni do swojego domu na Peterszawie, uściskał żonę i dzieci, zjadł obiad, a potem usiadł na ulubionej ławie i zamyślił się głęboko. Zadanie, jakie otrzymał, było niezmiernie trudne.
Jednym z wielu godnych uwagi budynków na rynku w Brugii jest gotycki Dom Boeschoutów (Boeschoute-huis) z 1477 r.
Historyczne relacje gdańszczan z Anglikami, ściślej z Brytyjczykami (bo co najmniej tyle samo mieliśmy Szkotów), były tak bogate, że nie sposób ich opisać w krótkim felietonie. Z konieczności ograniczę się do wybranych przykładów.
W 1521 roku wojna polsko-krzyżacka trwała nadal. Oto opis dalszych wydarzeń.
Mowa o ulicy Dolnego Wrzeszcza, zwanej niegdyś Brunowską Drogą, a dziś noszącej imię Ludwika Waryńskiego.
Pierwszy raz mogliśmy się spotkać w latach jego studiów na Politechnice Gdańskiej, na Wydziale Chemicznym, z którego studentami miałem w tamtych czasach zajęcia z fizyki. Nie wbił mi się w pamięć, bo nie miał problemów z nauką.
Gdańsk i cały nasz region jest bogaty w legendy. Bohaterkami wielu z nich są kobiety - niewiasty, panny i inne postacie żeńskie, realne lub wywodzące się z baśni i wierzeń ludowych. Opowieści opiewają ich odwagę i waleczność, nieustępującą dzielności mężczyzn.
W świadomości dawnych gdańszczan Ratusz Głównego Miasta upamiętniał się jako główne miejsce składania przysiąg.
Poszukując genezy nazwy "Jasień" zwróciłem uwagę na pojawiające się w lustracji wsi z 1664 r. "pustkowia" Jasieniowa Łąka I i Jasieniowa Łąka II. W roku 1765 ta oboczna nazwa była już tak zakorzeniona, że znalazła się w nagłówku: "Nynkowy alias Jasień" (łacińskie alias znaczy: inaczej). Oficjalną stała się w 1954 r.
Zastrzegam: nie chodzi tu o współczesne spory, rzecz działa się w XVIII w.
W jednym z najnowszych opisów gmachu Dyrekcji Kolei w Gdańsku zafrapowała mnie informacja, że jest on kopią gmachu Dyrekcji Kolei w Poznaniu.
Jak już pisałem, Daniel Gabriel Messerschmidt, gdańszczanin, obywatel Królestwa Polskiego, był pionierem badań Syberii.
Messerschmied oznacza w języku niemieckim rzemieślnika (kowala) wytwarzającego noże. Wywodzące się od niego nazwisko osobom pamiętającym ostatnią wojnę kojarzy się z samolotem myśliwskim, który w jej pierwszych latach przyczynił się do podniebnych sukcesów hitlerowskiej Luftwaffe. Później po stronie brytyjskiej pojawił się udoskonalony Spitfire, przewyższający go szybkością i zwrotnością. Dziś to już przeszłość, czas na inne, bardziej pokojowe skojarzenia. Oto jedno z nich.
Czym Źródlana Górka dla Płoni, tym dla Mikoszewa jest wzgórze ks. Albrechta.
Jedziemy do Żuławek, by obejrzeć jeden z tamtejszych domów podcieniowych, nr 6, pięknie utrzymany, co dziś niestety jest rzadkością.
Jak uczcić zmarłego przyjaciela, architekta? Najlepiej idąc szlakiem jego dzieł, przede wszystkim śródmiejskich kamieniczek. Jest ich tak wiele, że na wszystkie nie starczy miejsca, trzeba wybierać.
Po ustaleniu, który z "ojców" naszego Dworca Głównego był tym najważniejszym, czas zająć się jego pięknym dzieckiem.
Kto był twórcą Dworca Głównego w Gdańsku? Większość źródeł, także internetowych, podaje nazwiska: Alexander Rüdell, Paul Thoemer (inaczej Thömer) i Georg Cuny, o którym ostatnio pisałem. Czasem wymienia się tylko jednego, najczęściej pierwszego lub trzeciego z nich. Jak było naprawdę?
Pod zdjętymi niedawno tablicami na budynku dawnego komisariatu w Gdańsku ukazało się malowidło przypominające świnię. Skąd się tam wzięło? Odpowiedź nie jest prosta. Komplikuje ją zakręcony świński ogon.
Ratusz Starego Miasta w Gdańsku to autentyczny świadek wielkiej historii!
Akta procesów sądowych, toczonych w dawnym Gdańsku, niestety w większości zaginione lub zniszczone podczas ostatniej wojny, opisywały wiele przypadków, interesujących nie tylko dla prawników. Niektóre były tak niezwykłe, że wydawały się nieprawdopodobne i zaliczano je do legend.
Od roku 1396 gdańskie Siedlce należały do klasztoru Brygidek. Dziesięcina szła jednak do kościoła św. Katarzyny. Powstałe stąd spory w końcu uregulowano: wieś przeszła pod zarząd wyznaczanych przez radę miasta tzw. Siedleckich Panów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.