Osiek, dawna dzielnica rybaków i zbieraczy bursztynu, przeniesionych w 1312 r. z terenów zajętych pod zamek krzyżacki, należy do gdańskiego Starego Miasta.
Z okazji Wielkanocy godzi się przypomnieć gdańskie Jerozolimy. Nazwę taką nosił najpierw domek położony na przedpolu fortyfikacji, którego przeszłość spowija mrok tajemnicy.
Po przedstawieniu wspaniałego zespołu sześciu żurawi portowych w dawnym Gdańsku poszukamy podobnych urządzeń w miastach dawnych ziem polskich. Szukanie nie jest łatwe, bo źródeł niewiele i mało jest autorów, którzy się nimi interesowali. Jak dotąd, udało się dotrzeć do trzech obiektów, w trzech miastach, na ogół nietypowych i różniących się od siebie. Dziś żaden z nich nie istnieje.
Nie będzie to liczenie pięknych ptaków, tylko czegoś bardziej prozaicznego: historycznych dźwigów, których najwspanialszym przykładem jest nasz wielki Żuraw - pisze prof. Andrzej Januszajtis.
Nasz Żuraw jest pod każdym względem niezwykły. Nie dość, że jest największym dźwigiem tego rodzaju, to jeszcze, jako jedyny, jest wbudowany w obronną bramę: wszystkie inne były wolno stojące.
Na konferencji prasowej w Narodowym Muzeum Morskim oglądaliśmy zagadkowy kamień, odkryty w czasie trwającego remontu Żurawia w wykopie przy fundamentach. Mierzy w przybliżeniu 30 na 24 na 12 cm i jest wykonany z szaroróżowego wapienia o złożonej strukturze, pochodzącego z Olandii, szwedzkiej wyspy.
Nie, nie chodzi tu o potop biblijny, tylko o czas wielkiego najazdu szwedzkiego w latach 1655-1660. Zacznijmy jednak od wczesnego średniowiecza, w którym nasz język różnił się od dzisiejszego.
Gdańsk był i jest światową stolicą bursztynu. "Bałtyckie złoto" zbierano i obrabiano tutaj na długo przed pierwszym zapisaniem nazwy miasta na kartach historii. Już 2200 lat temu przybywały po bursztyn karawany kupców z południa.
Pisząc w swoim czasie o dawnych gdańskich pasażach, wymieniłem działające w jednym z nich kino Kaiser-Panorama. Dopiero później poznałem właściwe znaczenie tej nazwy. Panorama Cesarska to nie kino, tylko fotoplastykon - urządzenie do oglądania fotografii stereoskopowych, wynalezione przez fizyka i przedsiębiorcę Augusta Fuhrmanna (1844-1924).
Felieton prof. Andrzeja Januszajtisa. Legenda o Czarnej Grecie, która miała przydomek Skoczny Koń.
Nasz spacer jeszcze się nie skończył; ulica Malczewskiego odsłania przed nami coraz to nowe tajemnice i zabudowę - starą i nową, mniej lub bardziej atrakcyjną, a zawsze ciekawą.
Na pytanie o Wieniawskiego większość z nas, nawet niemających do czynienia z muzyką, odpowie: wielki skrzypek i kompozytor, w Poznaniu są konkursy skrzypcowe jego imienia.
Do prezentowanych przeze mnie fragmentów "Kroniki pruskiej" Grunaua dodaję jeszcze jeden, opisujący walki na wodzie.
Dawniejsi historycy uznawali jego kronikę w większości za bezwartościową. Dzisiaj przyznaje się jej jednak pewną wartość, w odniesieniu do czasów, w których Grunau żył, oddaje ona bowiem stan umysłów prostych ludzi, opisuje ich ocenę wydarzeń, obyczaje, wierzenia i przesądy. Czyta się ją z ciekawością.
Teoria Cipolli zrobiła w świecie furorę, między innymi dlatego, że można ją stosować w różnych dziedzinach: ekonomii, ochronie przyrody, walce ze zmianami klimatu itp. i oczywiście także w polityce.
Pisząc swojego czasu o Wielkim Jarze (Große Molde), po którego osi prowadzi dzisiejsza ulica Skarpowa w Gdańsku, dodałem zdjęcie z góry (od ulicy Nad Jarem), pokazujące ukształtowanie terenu.
Początek listopada - częściej niż zwykle myślimy o naszych Zmarłych, odwiedzamy ich groby, czyścimy je i porządkujemy. Niezależnie od tego, warto się w tym czasie przyjrzeć dawnym takim miejscom, a także pomnikom i epitafiom.
Bywają czasem (na szczęście rzadko) budowle, o których można tylko powiedzieć, że są ładne - i nic poza tym. Można je podziwiać, specjaliści mogą dzielić włos na czworo, rozpatrując każdy szczegół (to też ważne), ale w ich historii nie ma nic wykraczającego poza przeciętność. Ich dzieje dają się streścić w zdaniu: zostały zbudowane w którymś tam roku - i to wszystko.
Idąc od kościoła św. Mikołaja na południe, przechodzimy na Szeroką, przejściem na zapleczu ulicy Pańskiej, które kiedyś było ulicą Małe Szklary.
Posadzka kościoła Mariackiego w Gdańsku jest jedną wielką mozaiką kamiennych płyt grobowych. Dla utrzymania porządku co najmniej od połowy XVI wieku były numerowane.
"Z doświadczenia znaleziono, że między ujrzeniem błyskawicy a usłyszeniem grzmotu przebiega różny czas, a bierze się to z różnej odległości od miejsca, z którego błysk i grzmot pochodzą".
O życiu Daniela Tyma wiemy tyle, co nic. Był ludwisarzem, twórcą dzwonów, armat i jednego królewskiego posągu. Tworzył je w latach 1627-1655; do roku 1634 w Gdańsku, potem w Warszawie, gdzie kierował królewską ludwisarnią.
Założone w 1440 r. jako Siedlecki Młyn, od 1445 należały do Bocków (vel Bucków), od 1520 do Brandesów, a w 1608 współwłaścicielem był Henryk Schwartzwald.
Patrzę na stare zdjęcie rokokowo-klasycyzującego pałacyku Kuźniczki przy Marienstrasse (dziś Wajdeloty) 13, wspominam historię tego miejsca, sięgającą początkami 1551 r., i nagle jakimiś dziwnymi czarami czuję się przeniesiony do czasu tuż po I rozbiorze, kiedy dworek liczył sobie zaledwie 10 lat.
Niektórzy nasi goście, znużeni stereotypowymi trasami zwiedzania, pytają o miejsca mniej uczęszczane, a równie niezwykłe jak sławne "ikony". Nie trzeba daleko szukać.
Ruszamy w drogę wzdłuż Kanału Raduni, nad którym - jak to w Gdańsku - zawsze jest coś do oglądania. Niedawno ktoś tutaj, w sercu miasta, sfotografował bobra, idziemy więc w to miejsce - może i nam się uda?
Relacje Gdańska z Włochami sięgają zamierzchłej przeszłości. W czasach Nerona rzymscy kupcy przyjeżdżali tu po bursztyn (warto odwiedzić odtworzoną rzymską faktorię w Pruszczu).
Wiadomość o jego śmierci (8 maja) przyjąłem z niedowierzaniem, a gdy się potwierdziła - z ogromnym żalem. Czemu ci młodzi ludzie tak się spieszą z umieraniem? 73 lata to nie jest wiek, żeby się żegnać z życiem. Choroba nie wybiera, ale każde takie odejście odczuwamy jako przedwczesne.
Obchodząc Święto 3 Maja, z czystej ciekawości zadajemy sobie pytanie, jaki charakter nosił ten dzień, zanim uchwalono Wielką Konstytucję. Czy był to zwykły dzień, a może obchodzono w nim inne święto?
Międzymurze to pas między otaczającymi Prawe (Główne) Miasto murami, wysokim i niskim, których fragmenty w różnych miejscach przetrwały lub zostały zrekonstruowane po ostatniej wojnie.
Wielkanoc w dobie pandemii, piekielny wirus dręczy ludzkość, wszystko jest jak ze złego snu, ale trzeba wierzyć, że jak zły sen przeminie. Niech nas przeniesie w inny świat stara legenda z okolic Sztumu, w księgach wyszukana, własnymi słowy opowiedziana.
Wrócił mistrz Antoni do swojego domu na Peterszawie, uściskał żonę i dzieci, zjadł obiad, a potem usiadł na ulubionej ławie i zamyślił się głęboko. Zadanie, jakie otrzymał, było niezmiernie trudne.
Jednym z wielu godnych uwagi budynków na rynku w Brugii jest gotycki Dom Boeschoutów (Boeschoute-huis) z 1477 r.
Historyczne relacje gdańszczan z Anglikami, ściślej z Brytyjczykami (bo co najmniej tyle samo mieliśmy Szkotów), były tak bogate, że nie sposób ich opisać w krótkim felietonie. Z konieczności ograniczę się do wybranych przykładów.
W 1521 roku wojna polsko-krzyżacka trwała nadal. Oto opis dalszych wydarzeń.
Mowa o ulicy Dolnego Wrzeszcza, zwanej niegdyś Brunowską Drogą, a dziś noszącej imię Ludwika Waryńskiego.
Pierwszy raz mogliśmy się spotkać w latach jego studiów na Politechnice Gdańskiej, na Wydziale Chemicznym, z którego studentami miałem w tamtych czasach zajęcia z fizyki. Nie wbił mi się w pamięć, bo nie miał problemów z nauką.
Gdańsk i cały nasz region jest bogaty w legendy. Bohaterkami wielu z nich są kobiety - niewiasty, panny i inne postacie żeńskie, realne lub wywodzące się z baśni i wierzeń ludowych. Opowieści opiewają ich odwagę i waleczność, nieustępującą dzielności mężczyzn.
W świadomości dawnych gdańszczan Ratusz Głównego Miasta upamiętniał się jako główne miejsce składania przysiąg.
Poszukując genezy nazwy "Jasień" zwróciłem uwagę na pojawiające się w lustracji wsi z 1664 r. "pustkowia" Jasieniowa Łąka I i Jasieniowa Łąka II. W roku 1765 ta oboczna nazwa była już tak zakorzeniona, że znalazła się w nagłówku: "Nynkowy alias Jasień" (łacińskie alias znaczy: inaczej). Oficjalną stała się w 1954 r.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.