- Piłkarze siedzą w szatni załamani, ale nie próbuję podnosić ich teraz na duchu, bo wiem, że to nic nie da - komentował po meczu trener Arki, Wojciech Łobodziński
Osłabiająca się pozycja w Arce Gdynia napastnika Rafała Siemaszki spowodowała zainteresowanie nim ze strony innych klubów. Jak dowiedziała się "Wyborcza", najbardziej konkretny jest pierwszoligowy GKS Katowice.
W najbliższym meczu z GKS Katowice, Trefl Gdańsk po raz pierwszy w tym sezonie zagra przed własną publicznością w pełnym składzie. Zostanie on uzupełniony przez obcokrajowców, którzy przebywali na zgrupowaniach swoich reprezentacji.
Może i znaleźlibyśmy sporo lepszych spotkań w wykonaniu Pawła Abbotta od tego w Katowicach, ale napastnik odpowiedzialny jest za strzelanie. I z tego najlepszy strzelec Arki wywiązał się perfekcyjnie. A kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że ostatni mecz sparingowy zagrał ponad miesiąc temu, zdobycie gola w lidze na inaugurację rundy staje się osiągnięciem tym lepszym.
Jednym z bohaterów Arki w meczu w Katowicach był z pewnością Marcus da Silva. Strzelił pierwszą bramkę i na prawym skrzydle czuł się, jak ryba w wodzie. - Wiem, czego od siebie oczekuję w tej rundzie i powoli chcę to wypełniać - mówi Brazylijczyk.
Inauguracja z gatunku wymarzonych. Arka pokonała w Katowicach GKS 2:0 (2:0), a radości z wyniku nie krył trener Grzegorz Niciński. Szybko jednak ostudził rozpalone głowy. - Wynik musi cieszyć, ale pamiętajmy, że za pięć dni czeka nas dużo cięższe spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec - mówił.
O takim początku wiosny na zapleczu ekstraklasy w wykonaniu Arki można było myśleć jedynie po cichu. Za dobrą monetę brany byłby remis, lecz nie to było w głowie żółto-niebieskim. Ci pokonali w Katowicach GKS 2:0 (2:0), zagrali o klasę lepiej niż rywal i utrzymali status quo w lidze.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.