- Zastanawiam się, jak będą się tłumaczyć władze miasta, kiedy myśliwy miejski, który ewidentnie łamie prawo łowieckie, przez pomyłkę zastrzeli nie dzika, a mieszkańca spacerującego z psem po nieoświetlonej ścieżce, albo kula z jego broni trafi rykoszetem dziecko - mówi Dorota.
Mieszkańców obudziły strzały pod domami, kwiczenie i pisk zabijanych zwierząt. Gdy strzały ustały, w obawie o swoje bezpieczeństwo udali się w miejsce, skąd dochodziły odgłosy. Na ścieżce, którą spacerują, zobaczyli martwego dzika z zakrwawioną dziurą postrzałową w boku oraz rozbryzgi krwi. Zwierzę musiało uciekać.
Mieszkańcy osiedla na Ujeścisku w Gdańsku nie chcą odstrzału lochy i pięciu małych dzików, które przyszły na świat w osiedlowym ogródku. Piszą w tej sprawie do prezydentki Gdańska.
Dziki nie opuszczały osiedlowego ogródka, więc w czwartek rano na ul. Anny Jagiellonki pojawił się myśliwy, który według relacji świadków odpalił dwie race hukowe, żeby przepłoszyć zwierzęta.
- Locha, po urodzeniu młodych, może być bardzo agresywna w ich obronie. Stanowi realne zagrożenie dla mieszkańców, a przede wszystkim dzieci i zwierząt domowych - tłumaczy Paulina Chełmińska z gdańskiego magistratu. Rodzinę dzików pilnują mieszkańcy osiedla.
- To barbarzyństwo! - komentuje odstrzał dzików na boisku szkolnym Helena Nowotarska z TOZ w Gdańsku i stawia pytania: - Czy dziki były chore? Czy teren boiska został zdezynfekowany po odstrzale? Jeśli nie, to ze względu na ASF było to jeszcze bardziej niebezpieczne niż same dziki.
- Myśliwy urządził zwierzętom jatkę. Strzelał mimo obecności ludzi! Świadkami były dzieci i osoby dorosłe. Akcja została przeprowadzona z naruszeniem podstawowych przepisów prawa i zagrażała życiu postronnych osób - alarmuje Grażyna Głogowska z Fundacji "Umysł" im. Alfreda Buttsa.
W ciągu trzech miesięcy w Gdańsku odstrzelono 225 dzików. "Odstrzał redukcyjny" ma rozwiązać problem wzrostu populacji tych zwierząt i migracji do miasta. Internetową petycję przeciwko wybijaniu dzików wsparło już prawie tysiąc dwieście osób, w tym aktor Marcin Dorociński.
W najbliższy czwartek, 15 grudnia, w lasach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego przeprowadzony zostanie kolejny w ostatnich tygodniach odstrzał dzików. Leśnicy tłumaczą go rosnącą liczbą przypadków ASF.
Siedem godzin trwało środowe polowanie na dziki w lasach wokół Trójmiasta. Wzięło w nim udział blisko 30 myśliwych.
- Kiedy spacerowałem z psem, spotkałem Ukrainkę. Nie wiem, skąd pochodzi, nie rozmawialiśmy długo, ale była naprawdę przestraszona. Nie wiedziała, co się dzieje - opowiada pan Krzysztof, który zaalarmował nas, że w lasach w pobliżu jego domu nocą prowadzony jest odstrzał dzików.
Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do Sądu Rejonowego w Kartuzach. Co grozi myśliwemu?
Prezydent Sopotu zawnioskował do marszałka województwa o wyłączenie terenów administracyjnych miasta z obwodu łowieckiego nr 69. Marszałek wyraził zgodę, ale decyzję tę zakwestionował wojewoda pomorski. - Będziemy się odwoływać do sądu - zapowiada prezydent Jacek Karnowski.
Mieszkańcy i aktywiści z Pomorza w sobotę od samego rana blokowali odstrzał dzików w Leśnictwie Sławutówko na Kaszubach. Ich zdaniem polowanie udało się jednak utrudnić tylko częściowo. - Myśliwy w geście triumfu pomachał nam zakrwawioną ręką i krzyknął: "do następnego" - mówi organizatorka blokady.
Około dwustu osób protestowało w czwartek po południu w Gdańsku przeciwko decyzji Ministerstwa Środowiska o masowym odstrzale dzików.
Mieszkaniec wezwał służby, aby przegoniły dziki z parku niedaleko domu. Nie spodziewał się, że skończy się to dla zwierząt tragicznie
Zdaniem leśniczych nie ma innego wyjścia, dziki muszą zostać odstrzelone. Spółdzielnia, która zleciła zadanie, chce, żeby problem został jak najszybciej i skutecznie rozwiązany. Pomysłowi sprzeciwiają się ekolodzy.
W pomorskich lasach może zostać odstrzelonych nawet 50 proc. dzików. - Adam Wajrak: - Masowe odstrzeliwanie dzików to zawracanie Wisły kijem.
- Na dzień 6 stycznia w gdyńskiej dzielnicy Dąbrowa planowany jest odstrzał dzików. Sytuacja jest na tyle kuriozalna, że całe przedsięwzięcie odbędzie się w dzień świąteczny w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowań - napisał do nas w liście zaniepokojony pan Adam. Leśnicy szybko się z pomysłu wycofali. - Wybierzemy bardziej humanitarną formę działania - oznajmili.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.