- Jak można przewozić ludzi w takich warunkach, jak bydło - skarży się pani Jagoda, która co niedziela jeździ pociągiem na trasie Łódź - Gdańsk. - Co tydzień tak to wygląda - dodaje i pyta konduktorkę, dlaczego nie można dołożyć więcej wagonów. Ta odpowiada, że "tylko sprawdza tu bilety", i szybko znika. Do końca podróży już się nie pokazuje.
Na te dni podróżnicy, żeglarze i alpiniści czekają każdego roku. Tegoroczne Kolosy w Gdyni są jubileuszowe, odbędą się już po raz 25.
O blisko 18 proc. droższe będą bilety na połączenia ekspresowe PKP Intercity. Zdaniem eksperta to "strzał w kolano". Tym bardziej, że ceny paliwa są na razie zamrożone.
Ola i Arek mają przed sobą blisko 4 tys. km. Ale zanim ruszą w trasę po Polsce, opowiedzą o swojej podróży przez Amerykę.
Pociąg relacji Przemyśl Główny - Gdynia Główna przyjechał w niedzielę do Gdańska z niemal godzinnym opóźnieniem. W Tczewie jedna z pasażerek, po tym, jak miała zostać zwyzywana przez innego pasażera, zażądała interwencji policji.
- Dziś w końcu mogę cieszyć się "mamowaniem" - przyznaje Joanna z Gdańska. Kiedy była w depresji poporodowej, pomocną dłoń wyciągnęli do niej eksperci z Przystanku MAMA.
Nie ma znaczenia, czy jestem na zatoce w Gdyni czy przy norweskim fiordzie, przygoda jest za rogiem, trzeba po prostu wyjść jej naprzeciw - mówi Mikołaj Sondej, podróżnik, który podbił serca internautów.
- Zakażenie w czasie trwania podróży samolotem następuje niezwykle rzadko. Pamiętam słynną sprawę gruźlicy wielolekoopornej, gdzie chory prątkujący leciał kilkoma lotami przez kilka godzin i nikogo nie zaraził - mówi dr Paweł Grzesiowski, immunolog i ekspert ds. zakażeń.
- Zrobiłem selekcję w pracowni, pozbyliśmy się wszystkiego, co stało się nieużyteczne. Rozdaliśmy dużo naszego dobytku: każde z nas miało po dwa kartony, które musiały się zmieścić do vana. To nam dało dużą wolność i niezależność - opowiada Robert Sochacki, który z partnerką Werą Morawiec i dwójką dzieci wyjechali na półroczną rezydencję do Tunezji.
Przejechali ponad 21 tysięcy kilometrów starym polonezem. W trakcie podróży ze Słupska do Władywostoku i z powrotem zebrali ponad 3,5 tysiąca złotych na leczenie chorego Mateusza.
Nawet dwie godziny na dworze mieli czekać pasażerowi ewakuowanego pociągu po tym, jak jeden z pasażerów awanturował się i krzyczał, że ma bombę i w każdej chwili może ja wysadzić.
Książka Jacka Mateckiego "Dramat numer trzy" to opowieść o życiu prowincjonalnego teatru w Rosji. - Wywiozłem stamtąd sporo obserwacji, opowieści i miłych złudzeń. Choćby takich, że teatr i sztuka są jeszcze komuś potrzebne - mówi Matecki. Jego opowieść jest też bardzo aktualna, bo ukazała się w czasie, gdy w sztukę teatralną w Polsce zaczęła ingerować polityka.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.