Tak małego zainteresowania społeczną pracą w radach dzielnic jeszcze w Gdyni nie było.
Mieszkańcy Gdyni wybrali w niedzielę 324 radnych dzielnic. Frekwencja wyniosła 10 proc. i była wyższa niż cztery lata temu, ale o połowę mniejsza niż w Gdańsku. - Warto skopiować w Gdyni gdański mechanizm - komentuje Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski, były przewodniczący Rady Miasta Gdyni.
W niedzielę odbędą się wybory do rad dzielnic w Gdyni. Warto pójść na te wybory, bo w nadchodzącej, pięcioletniej kadencji gdyńskie rady dzielnicowe dysponować będą rekordowo wysokimi pieniędzmi - ponad 50 mln zł!
Gdańszczanie i gdańszczanki wybrali swoich przedstawicieli w 34 dzielnicach. Frekwencja była wyższa niż w poprzednich wyborach, a to od niej zależało, ile dana dzielnica dostanie pieniędzy.
Wybory do rad dzielnic nie cieszą się zazwyczaj wysoką frekwencją. A to błąd, bo w tych wyborach jak w żadnych innych frekwencja jest szczególnie ważna, bo od niej zależy, ile dzielnica dostanie pieniędzy. Warto więc, aby gdańszczanie ruszyli się w niedzielę z kanapy i poszli zagłosować na swoich dzielnicowych społeczników.
- Miasto słabo reklamuje wybory do rad dzielnic Przymorza Wiekiego i Matarni, wywiesza jedynie obwieszczenia, a brakuje informacji napisanej "ludzkim językiem" - skarżą się kandydaci na radnych tych dzielnic. - Nie możemy inaczej - odpowiada miasto. W promocję wyborów zaangażowali się więc aktywiści stowarzyszenia "Lepszy Gdańsk".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.