W czwartek gdańscy radni będą głosować, czy rozebrać pomnik ks. Jankowskiego, pozbawić prałata tytułu honorowego obywatela Gdańska i zmienić nazwę skweru, na którym stoi monument. Przed budynkiem rady zebrali się przeciwnicy i obrońcy pomnika księdza. Doszło do słownych utarczek.
- Wiele osób przejawia postawę skrajnie legalistyczną. Oznacza ona, że prawa należy zawsze przestrzegać, a złamanie go zawsze jest złem. Tak pojęta postawa legalistyczna nie jest słuszna. Czasami jest lepiej dla prawa, kiedy obywatele - świadomi tego, co im wolno, a czego nie - wybiórczo naruszają prawo, by zwrócić uwagę na ważne problemy - mówi prof. Michał Kaczmarczyk, socjolog i prawnik.
- W momencie, kiedy zostanie uchwalone prawo lokalne o usunięciu pomnika, jego obrońcy nie będą mieli nic do powiedzenia - podkreśla Agnieszka Owczarczak, przewodnicząca rady miasta Gdańska.
- Zarzuty kierowane pod adresem abp. Sławoja Leszka Głódzia są bezpodstawne. Wiele informacji mija się z prawdą - oświadczył kanclerz kurii gdańskiej ks. Rafał Dettlaff.
W środę o godz. 18 pod pomnikiem ks. Henryka Jankowskiego w Gdańsku odbyła się kolejna manifestacja przeciwko obecności monumentu w tym miejscu. Organizatorzy zwołali ją na Facebooku pod hasłem "Już niedługo upadnie na zawsze". Przebiegła w pokojowej atmosferze.
Radni z Koalicji Obywatelskiej i Wszystko dla Gdańska na najbliższej sesji Rady Miasta, która odbędzie się 7 marca, złożą dokument obligujący prezydenta do usunięcia pomnika ks. Jankowskiego z miejskiej działki. Z kolei Agnieszka Pomaska z PO pyta ministra Brudzińskiego, czy naciskał na policję, by ta nie przerywała prac nad montażem figury kapelana "Solidarności".
W kościele św. Brygidy w Gdańsku odprawiono w niedzielę mszę parafialną w intencji ks. Henryka Jankowskiego. Proboszcz bazyliki Ludwik Kowalski świadectwa ofiar pedofilii ks. Jankowskiego nazwał "pomówieniami pieniaczy" i przyrównał do nienawiści, jaka spotkała Jezusa. Po mszy złożono kwiaty pod pomnikiem prałata, który w sobotę nielegalnie na nowo postawiono.
Pod pomnikiem prałata Henryka Jankowskiego odbyła się w sobotę po południu pikieta grupy przeciwników honorowania tego duchownego. Przyszli m.in. członkowie Obywateli RP.
- Ponowne posadowienie pomnika [prałata Henryka Jankowskiego - red.] nie ułatwia dialogu. Obawiamy się niepokoju społecznego i eskalacji konfliktu. Ponowna dewastacja cokołu w nocy z 21 na 22 lutego 2019 roku potwierdza jedynie nasze obawy co do tego, że lepsza dla pamięci i wyjaśnienia sprawy zarzutów byłaby wstrzemięźliwość - piszą w oświadczeniu Aleksandra Dulkiewicz - pełniąca obowiązki prezydenta oraz Agnieszka Owczarczak, przewodnicząca Rady Miasta Gdańska.
Trwa awantura wokół pomnika prałata Henryka Jankowskiego. W sobotę nad ranem na nowo ustawili go na cokole właściciele pomnika ze społecznego komitetu. Nie wykluczają, że monument będzie teraz pilnowany dzień i noc przez społeczną straż.
- Prawo powinno stać po stronie ofiar - mówili protestujący przeciwko pomnikowi prałata. Przynieśli ze sobą wielką pluszową owcę, którą umieścili na cokole, gdzie jeszcze w środę stał pomnik kapelana "Solidarności".
Trzej mężczyźni z Warszawy, którzy przewrócili w Gdańsku pomnik ks. Jankowskiego i od razu po zdarzeniu wezwali policję, trafili do policyjnego aresztu. W piątek zostali doprowadzeni do prokuratury. Tam postawiono im zarzuty zniszczenia i znieważenia pomnika ks. Jankowskiego.
Pomnik prałata Jankowskiego przyjechał w południe w okolice kościoła św. Brygidy. Na miejscu starli się obrońcy monumentu i jego przeciwnicy. Władze Gdańska wydały komunikat, że na ponowne postawienie pomnika wymagana jest zgoda urzędu. Ostatecznie więc inicjatorzy budowy pomnika zdecydowali, że wróci on dopiero wtedy, gdy miasto wyda zgodę.
Na cokole pomnika prałata Jankowskiego ktoś napisał w nocy czerwoną farbą: "Bądź za ofiarami", "Zło" i "Pedofil". Rano urzędnicy ogrodzili teren. Zapowiadają też, że ponowne postawienie pomnika wymaga zgody miasta
- Spodziewałem się takiej akcji, ponieważ nie jestem jedyną osobą, która życzyła sobie tego, żeby ten pomnik został zburzony - mówi "Wyborczej" Michał Wojciechowicz, opozycjonista z czasów PRL, który przyznał, że był jedną z ofiar prałata Henryka Jankowskiego.
Około godz. 13 służby miejskie rozpoczęły prace nad usunięciem przewróconego pomnika ks. Jankowskiego. Na miejscu zdarzenia napotkali jednak na protest właścicieli monumentu ze społecznego komitetu budowy pomnika, którzy chcieliby zabrać go na prywatną posesję jednego z nich. Ostatecznie zadecydowano, że pomnik zostaje
- Pomnik stoi tam legalnie, nie wiem, na jakiej podstawie miałby zniknąć. Wysłaliśmy ekipę, która ma zamontować go z powrotem - mówi Grzegorz Pellowski, jeden z inicjatorów budowy pomnika ks. Jankowskiego. Wcześniej miasto zapowiedziało: - Pomnik nie wróci na to samo miejsce.
- Decyzja o usunięciu monumentu prałata Jankowskiego powinna być podparta wynikami rzetelnego śledztwa, wyrokiem sądu. Inaczej dojdziemy do anarchii - mówi Jerzy Borowczak, poseł, działacz opozycji z PRL, jeden z budowniczych pomnika kapelana "Solidarności".
Po nocnym przewróceniu pomnika prałata Henryka Jankowskiego głos zabrali gdańscy urzędnicy. - Miasto już wcześniej przygotowało projekty uchwał dotyczące usunięcia pomnika, odebrania ks. Jankowskiemu tytułu honorowego obywatela i zmiany nazwy skweru, na którym stał pomnik - powiedziała Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczka p.o. komisarz Gdańska Aleksandry Dulkiewicz.
- Przewrócenie pomnika prałata Henryka Jankowskiego odbieram jako protest społeczny. Ludzie dostrzegli zło narastające latami w Kościele i nie zgadzają się na dalszy brak reakcji - mówi "Wyborczej" Marek Lisiński z fundacji Nie Lękajcie Się, który sam w młodości był ofiarą molestowania.
Około godz. 3 w nocy ze środy na czwartek - w ramach zorganizowanej i starannie przygotowanej akcji - przewrócono pomnik prałata Henryka Jankowskiego. Na miejscu zdarzenia przy ul. Stolarskiej w Gdańsku zatrzymano trzech mężczyzn, którzy nie stawiali oporu, a relację z akcji zamieścili w internecie.
W sobotę przed pomnikiem Henryka Jankowskiego mieszkańcy domagali się wymazania prałata z przestrzeni Gdańska. - Nie chodzi o żadną zemstę na Kościele, ale tylko i wyłącznie o ofiary i zadośćuczynienie - mówiła posłanka Nowoczesnej Ewa Lieder. Organizatorzy zapowiedzieli, że będą spotykać się 13. dnia każdego miesiąca aż do czasu powołania Komisji Prawdy i Zadośćuczynienia.
31 stycznia radni Gdańska prawdopodobnie odbiorą księdzu Jankowskiemu tytuł honorowego obywatela miasta i nazwę skweru jego imienia. Pomnik prałata, oskarżanego o pedofilię, pewnie jednak zostanie, bo na jego usunięcie nie zgadzają się fundatorzy i kuria metropolitalna. W sobotę pod pomnikiem odbędzie się kolejna manifestacja.
Ostatnio zdaliśmy sobie sprawę z tego, w jakiej matni psychicznej znajdują się młodzi ludzie, i ze skali problemu wykorzystywania seksualnego najmłodszych.
"Albo usuniecie ten pomnik hańby, albo go po prostu zburzę. Weźcie ten apel do serca, bo będzie dym" - zaapelował do władz Gdańska i duchownych Michał Wojciechowicz, były opozycjonista, który jako nastolatek był molestowany przez prałata Henryka Jankowskiego.
Matka Boska z dzieciątkiem, a w jego stronę wyciągnięta zakrwawiona ręka w sutannie i hasło: "Myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem". Takie plakaty można jeszcze zobaczyć m.in. na placu przy City Forum w Gdańsku. Z pomnika prałata Henryka Jankowskiego ktoś je już usunął.
Fundacja "Nie lękajcie się", która pomaga osobom skrzywdzonym przez pedofilów w sutannach, stworzyła grupę wsparcia w Gdańsku. Na pierwsze spotkanie przyszło osiem osób. Niewykluczone, że były wśród nich kolejne ofiary ks. Henryka Jankowskiego.
- Czekamy na wyjaśnienie sprawy ks. Jankowskiego przez archidiecezję gdańską - przyznaje Anna Benert, przewodnicząca rady miasta Starogardu Gdańskiego, gdzie urodził się i wychował przyszły kapelan "Solidarności".
Że się kręciły dzieciaki po plebanii? Ja byłem do tego przyzwyczajony. Na plebanii były dwie panie do gotowania, bo trzeba było te tłumy jakoś obsłużyć. Nastoletni chłopcy wnosili na tacach kawę czy herbatę. U ks. Jankowskiego było dużo ministrantów.
- Chcąc wyrazić solidarność z osobami, które czują się przez kapłana pokrzywdzone, zamierzamy usunąć stułę i zastąpić innym obiektem, który zobrazuje pozytywną rolę duchowieństwa - przyznaje Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności.
W sprawie ks. Henryka Jankowskiego chwałą jest Marek Lisiński, prezes fundacji "Nie lękajcie się", który jako 13-latek sam padł ofiarą księdza pedofila. Mówi o tym otwarcie i pomaga innym, by też mieli odwagę mówić, że Kościół katolicki w Polsce wyrządził im wielką krzywdę, że wyrządza jeszcze większe zło, zamykając oczy na swoje grzechy.
- Trzeba próbować pociągnąć Kościół do odpowiedzialności - mówi dr hab. Paweł Borecki, specjalista od prawa wyznaniowego. Komisja? Ta powołana przez abp. Głódzia nie mogłaby nawet nikogo przesłuchać. Z kolei Sejm nie zdecyduje się na uchwalenie ustawy o komisji ds. przestępstw seksualnych kleru. - Rządzi nami partia katolicka, która będzie bronić interesów Kościoła jak niepodległości - przyznaje Borecki.
Działacze stowarzyszenia Lepszy Gdańsk zamierzają zebrać 100 tysięcy podpisów pod obywatelską ustawą w sprawie powołania "komisji prawdy i zadośćuczynienia", która zbadałaby przypadki pedofilii w polskim Kościele. Projekt ustawy wraz z podpisami chcą złożyć przed wyborami parlamentarnymi w przyszłym roku.
Głos w dyskusji dotyczącej ks. Henryka Jankowskiego zabrał Karol Guzikiewicz, radny Prawa i Sprawiedliwości, wiceszef stoczniowej "Solidarności". W rozmowie z Wirtualną Polską broni prałata.
Na światło dzienne wychodzą kolejne informacje o prałacie Henryku Jankowskim. Trzy kolejne ofiary, które zgłosiły się do fundacji "Nie lękajcie się", opowiedziały o molestowaniu seksualnym przed laty. Dla takich osób powstała w Gdańsku specjalna grupa wsparcia.
W liście do Krzysztofa Dośli, przewodniczącego Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Księdza Henryka Jankowskiego, Paweł Adamowicz prosił o "jak najszybsze zdemontowanie monumentu". Nazajutrz dostał odpowiedź, w której komitet zaatakował ofiary za to, że wcześniej nie zgłosiły sprawy odpowiednim organom.
Ks. Henryk Jankowski nadal będzie honorowym obywatelem miasta Gdańska. Radni nawet nie dopuścili projektu uchwały pod głosowanie. Sprawa najprawdopodobniej wróci w styczniu.
Archidiecezja gdańska, powołując się na tekst "Wyborczej", zapowiedziała "próbę zbadania wszystkich możliwych aspektów sprawy" prałata Jankowskiego. Eksperci mają jednak wątpliwości: dla ofiar wejście na teren kościelny może być traumą, potrzebna jest komisja niezależna od kurii.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz przekonywał abp. Sławoja Leszka Głódzia, by Kościół zabrał się do wyjaśniania zarzutów ws. ks. Jankowskiego. Oprócz pisania o krzywdzie dzieci przypomniał antysemickie wypowiedzi prałata. List może być jednym z powodów, które sprawiły, że po tygodniu milczenia w poniedziałek kuria wydała oświadczenie.
Na oficjalne stanowisko archidiecezji gdańskiej ws. ks. Jankowskiego opinia publiczna musiała czekać tydzień. Dla dobra Kościoła archidiecezja "wyraża gotowość podjęcia próby rzeczowego i zgodnego z prawdą zbadania wszystkich możliwych aspektów tej sprawy".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.