Pewna już utrzymania Cracovia nie potraktowała ulgowo meczu z broniącym się przed spadkiem Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i wygrała 4:2. To zwycięstwo to miód na uszy dla dwóch trójmiejskich klubów.
Poniedziałkowy mecz Śląska Wrocław z Lechią Gdańsk zakończy 33. kolejkę ekstraklasy. Biało-zieloni ponownie nie będą mogli zagrać w podstawowym składzie, gdyż za kartki pauzować musi będący w dobrej formie Steven Vitoria.
Piłkarze Arki zarzekają się, że do meczu z Piastem Gliwice (1:5) podchodzili bez myśli o finale Pucharu Polski z Legią Warszawa. Tymczasem ich boiskowe poczynania mówiły coś całkowicie odwrotnego.
Gra w grupie spadkowej nie jest szczytem marzeń gdańskich zawodników. Pięć punktów przewagi nad 15. drużyną w tabeli sprawia, że lada moment podopieczni Piotra Stokowca mogą zapewnić sobie utrzymanie w lidze.
Kolejny wstyd przynieśli swoim kibicom piłkarze Arki, którzy na własne życzenie ulegli Piastowi aż 1:5. Oczywiście tłumaczeniem po porażce był wtorkowy finał Pucharu Polski. - Wszystko wszystkim, ale nie można się przy tym kompromitować - mówili sfrustrowani kibice. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Po meczu pełnym dziwnych zachowań, braku zaangażowania i determinacji ze strony piłkarzy Arki (porażka 1:5 z Piastem Gliwice) trener Leszek Ojrzyński poniekąd tłumaczył swoich piłkarzy wtorkowym finałem Pucharu Polski. Sęk w tym, że oni mówili zupełnie odwrotnie.
Piłkarze Arki bez walki i większego oporu ulegli Piastowi Gliwice aż 1:5. Samo spotkanie pozostawi jednak ogromny niesmak, ponieważ indolencja przy straconych bramkach była aż nadto widoczna.
- Na oceny poszczególnych zawodników przyjdzie czas, ale już teraz widzimy, że zmieniła się struktura klubu - mówi trener Lechii Piotr Stokowiec. Coraz częściej w kadrze pierwszej drużyny można dostrzec młodych zawodników.
"Trzy porażki z rzędu" nie brzmi jeszcze aż tak źle, lecz w przypadku Arki to seria nieczęsto spotykana. W tym sezonie dotąd w ogóle, wcześniejsza zaś miała miejsce rok temu. Mimo bezpiecznej przewagi nad strefą spadkową nikt nie wyobraża sobie, by liczba kolejnych przegranych Arki po meczu z Piastem Gliwice wrosła do czterech.
- Ostatnie pół roku w Piaście faktycznie było dla mnie trudne, być może nawet najtrudniejsze w całej karierze. Tym bardziej cieszę się, że w Arce mi zaufano - mówi były napastnik gliwickiego klubu Maciej Jankowski.
Niemal w identycznej sytuacji, jak rok temu, są obecnie piłkarze Arki. Przed finałem Pucharu Polski ponownie czeka ich spotkanie ligowe z Piastem Gliwice w Gdyni.
Lechia za porozumieniem stron rozwiązała kontrakt z Milenem Gamakowem. Bułgar trafił do Gdańska w czerwcu 2016 roku, ale nie przebił się do składu pierwszego zespołu.
Siedem punktów w trzech meczach - jakkolwiek dziwnie to brzmi, bo nie jest to przecież jakiś niesamowity wyczyn, tak dobrej serii piłkarze Lechii nie mieli od... maja ubiegłego roku. To pokazuje tylko, jak fatalny sezon ma gdański zespół i z jakiego dołka powoli wyciąga go Piotr Stokowiec.
W zremisowanym 0:0 meczu z Cracovią zespół Lechii po raz pierwszy od 2 marca nie stracił gola. W sumie w całym sezonie takich spotkań było zaledwie siedem. Zero po stronie strat to m.in. zasługa debiutującego w bramce Olivera Zeleniki.
Pod koniec drugiej połowy meczu Lechii z Cracovią doszło do wymiany zdań między oboma panami tuż przy linii bocznej. Z daleka wyglądało to tak, jakby jeden lub drugi miał za moment eksplodować.
Fakt, że Lechia w meczu z Cracovią nie straciła gola, to m.in. zasługa debiutującego Olivera Zeleniki. Pochwały należą się jednak całej formacji defensywnej. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Akcja z 69. minuty w meczu przeciwko Cracovii będzie śnić mu się jeszcze przez kilka dni. - Powinienem to lepiej wykończyć - przyznał.
- Staraliśmy się być kreatywni, dążyliśmy do zwycięstwa, walczyliśmy, biegaliśmy, w końcówce nawet podjęliśmy ryzyko, wystawiając ofensywnych zawodników na bokach obrony. Bardzo chcieliśmy wywalczyć trzy punkty, no ale czegoś zabrakło - mówił po zremisowanym 0:0 meczu z Cracovią trener Lechii Piotr Stokowiec.
Po słabym meczu z obu stron Lechia zremisowała 0:0 z Cracovią. Gdańszczanie nie wykorzystali szansy, żeby na dobre oddalić się od strefy spadkowej, ale z taką grą trudno było myśleć o zwycięstwie.
Kibicom Arki jednego dnia można zazdrościć, innego należy współczuć. Istna huśtawka nastrojów, którą zapewniają im piłkarze, może doprowadzić jednak do ciężkich chorób. Stany depresyjne, lęki. A dzień później euforia, jakby jutra miało nie być.
Porażka w Niecieczy z Sandecją Nowy Sącz (1:3) w stylu, jaki zaprezentowali piłkarze Arki Gdynia, skłania do wystawienia jedynie negatywnych recenzji. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Po wstydliwych porażkach derbowych piłkarze Arki dalej powinni chować twarze w dłoniach. Tym razem ulegli 1:3 Sandecji Nowy Sącz, która miała fatalną serię 22 meczów w lidze bez zwycięstwa.
Kontuzje i kartki sprawiły, że przed poniedziałkowym meczem z Cracovią na Stadionie Energa (godz. 18) Lechia zgłosiła do rozgrywek ekstraklasy trzech nastolatków - Macieja Woźniaka, Miłosza Kałahura oraz Rafała Kobrynia. Jednak trener Piotr Stokowiec na niektórych pozycjach ma też kłopot bogactwa.
- Przychodząc do Lechii, założyłem sobie, że każdy zawodnik będzie co najmniej o 5-10 procent lepszy i nad tym pracujemy. Piłkarze zaczynają wierzyć w to, co robimy, widzę, że odzyskują radość z grania. Są głodni tego, żeby w końcu pokazywać swoje prawdziwe umiejętności, co do tej pory było jakoś zblokowane - mówi trener Lechii Piotr Stokowiec.
Po pucharowych emocjach Arka na dwa tygodnie wraca do ligowej rzeczywistości. Utrzymanie w ekstraklasie ma na wyciągnięcie ręki. Dodatkowo w grę wchodzą pieniądze - około miliona złotych.
Trener "Pasów" został zdyskwalifikowany na dwa mecze za złe zachowanie w trakcie meczu Cracovii z Zagłębiem Lubin, w którym został przez sędziego usunięty z ławki rezerwowych. Kolejne spotkanie z Piastem Gliwice oglądał z trybun, natomiast w poniedziałek w Gdańsku obecny będzie już na ławce.
Przyszedł do Lechii w marcu ubiegłego roku. Od początku wiedział, że będzie jedynie zmiennikiem Dusana Kuciaka. Zagrał raptem w paru sparingach. Pokazał w nich jednak, że drzemie w nim spory potencjał. Oliver Zelenika zagra w poniedziałkowym meczu z Cracovią (godz. 18), gdyż jego starszy kolega musi pauzować za nadmiar żółtych kartek.
W poniedziałkowym meczu z Cracovią na pewno nie zagrają: Dusan Kuciak, Paweł Stolarski oraz Daniel Łukasik. O ile jednak absencję zawodników z pola na skutek nadmiaru kartek da się logicznie wytłumaczyć, o tyle pauza bramkarza jest zjawiskiem dość niecodziennym.
Pomocnik Lechii otrzymał w piątkowym spotkaniu ósmą w tym sezonie żółtą kartkę. Oznacza to, że zabraknie go w następnej kolejce przeciwko Cracovii.
Portugalczyk zdobył w sumie pięć goli w trzech ostatnich meczach z Arką. Po ostatnim spotkaniu, w którym zdobył hat tricka, zabrał do domu piłkę. Teraz nic takiego nie miało miejsca, jednak jego koszulka pójdzie na aukcję charytatywną.
Od momentu, gdy Lechię prowadzi trener Piotr Stokowiec, Patryk Lipski zagrał w każdym meczu. Przeciwko Legii zaczął jeszcze na ławce, jednak w kolejnych czterech spotkaniach przebywał na boisku od pierwszej do ostatniej minuty.
Trzecie w tym sezonie przegrane przez Arkę derby Trójmiasta z Lechią stały się faktem, chociaż po raz pierwszy to gdynianie wyszli na prowadzenie. Od razu po jego objęciu wycofali się do skomasowanej obrony. A na zegarze była dziewiąta minuta meczu.
W kolejnych derbach Trójmiasta Lechia nie rozegrała z Arką wielkiego meczu, ale dzięki skuteczności pod bramką rywala i konsekwentnej grze w tyłach odniosła zwycięstwo 2:1. Odkryciem meczu był Joao Oliveira, bardzo dobrze spisali się też Dusan Kuciak, Steven Vitoria i Simeon Sławczew. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Kolejne derby z Lechią dla piłkarzy Arki skończyły się kolejnym spektakularnym upadkiem. Gra gdynian była znowu bardzo słaba, a najgorzej wypadł Michał Marcjanik. Drużynę starał się dźwignąć jedynie Luka Zarandia. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
- To mój pierwszy gol strzelony w Polsce. Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc drużynie - mówi obrońca Lechii. Biało-zieloni krótko rozegrali rzut rożny, a Steven Vitoria w znakomitym stylu wykorzystał dośrodkowanie Joao Oliveiry.
- Zasłużyliśmy na to zwycięstwo, staraliśmy się przejmować inicjatywę, grać w piłkę. Widać już od jakiegoś czasu, że wyglądamy coraz lepiej i zaczynamy tworzyć drużynę - mówił po wygranym 2:1 derbowym meczu z Arką trener Lechii Piotr Stokowiec.
Na twarzy gdyńskiego szkoleniowca po jego czwartej z rzędu porażce z Lechią w derbach Trójmiasta rysował się wstyd za drużynę wobec całej społeczności Arki. Na pytania dziennikarzy odpowiadał wyważenie, by nie powiedzieć sztampowo.
Gdynianie prowadzili po bramce Mateusza Szwocha z rzutu karnego, ale sił starczyło im tylko na dziesięć minut. Później do głosu doszli biało-zieloni, odwracając losy meczu za sprawą trafień Stevena Vitorii oraz Flavio Paixao.
Fakty są takie, że gdy doświadczony obrońca przebywał na boisku, gra biało-zielonych wyglądała bardzo dobrze. Utrzymywał się wynik 4:0. Dopiero po tym jak zmienił go Mato Milos, zaczął się chaos.
Ogromnych rozmiarów plamę do zmazania po ostatnich derbach Trójmiasta (2:4) ma Leszek Ojrzyński i piłkarze Arki. Trener jest jednak przekonany, że to będzie zupełnie inne spotkanie, w którym jego gracze pokażą, na co ich stać.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.