Słowak Lukas Haraslin znalazł się w kadrze swojego kraju na młodzieżowe mistrzostwa Europy, które w dniach 16-30 czerwca odbędą się w Polsce. To drugi piłkarz Lechii, który zagra w tej imprezie.
Marco Paixao jako pierwszy piłkarz Lechii w historii został królem strzelców rozgrywek ekstraklasy, a Dusan Kuciak pobił rekord legendarnego Henryka Gronowskiego w ilości minut bez puszczonego gola. Chociaż w tym drugim przypadku pojawiają się pewne kontrowersje.
Piłkarze Lechii w czwartym kolejnym sezonie zajmują w tabeli ekstraklasy pierwsze miejsce z tych niepremiowanych awansem do europejskich pucharów. Powoli trzeba to chyba nazywać klątwą, chociaż pocieszeniem dla kibiców gdańskiego zespołu może być fakt, że z roku na rok jest coraz bliżej jej przełamania.
Z Arki odejdą trzej skrzydłowi: Miroslaw Bożok, Adrian Błąd i Dariusz Formella. Oznacza to, że na tej pozycji pozostanie jedynie dwóch piłkarzy. Kontrakt ma zaś podpisać trenujący z zespołem od kwietnia obrońca Tomasz Koszut.
Głównie za sprawą triumfu w Pucharze Polski, Arka kończy sezon z niemałym zastrzykiem gotówki. Zarobiła bowiem ponad 2,5 mln zł więcej, niż planowała.
Wraz z utrzymaniem Arki w ekstraklasie pewne stało się, że w dalszym ciągu będzie jej przewodniczyć trener Leszek Ojrzyński. Niepewny jest za to los kapitana Krzysztofa Sobieraja, który pierwotnie po zakończeniu sezonu miał zawiesić buty na kołku.
Piłkarze Lechii rozegrali z Legią Warszawa solidny mecz, choć w swoich poczynaniach skupieni byli głównie na defensywie. W drugiej połowie sytuację mocno skomplikował swojemu zespołowi Sławomir Peszko, który znów wykazał się brakiem rozwagi i za brutalny faul zasłużenie wyleciał z boiska. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Dla tych, którzy nie mogli pojawić się w Warszawie na meczu Legia - Lechia, przygotowano wielki telebim na Targu Węglowym. Do oglądania spotkania w strugach deszczu chętnych nie brakowało, choć z pewnością wszyscy wracali do domów w minorowych nastrojach.
- Ciężko mi coś powiedzieć po takim meczu, jesteśmy strasznie rozczarowani. Do 87. minuty byliśmy w pucharach, tak naprawdę jedna bramka dzieliła nas od mistrzostwa, a zostaliśmy z niczym. To bardzo boli - mówił po bezbramkowo zremisowanym meczu z Legią Warszawa piłkarz Lechii Lukas Haraslin.
W lipcu na stadionie przy Łazienkowskiej dojdzie do meczu o Superpuchar Polski. Zagrają w nim świeżo upieczony mistrz kraju Legia Warszawa oraz zdobywca Pucharu Polski Arka Gdynia.
Aż czterech byłych piłkarzy Legii odgrywa obecnie kluczową rolę w zespole Lechii Gdańsk. Zresztą dwóch z nich to aktualni mistrzowie Polski z warszawską drużyną, w niedzielę będą chcieli swoim niedawnym kolegom odebrać tytuł.
Stoicki spokój zachowuje trener Lechii Piotr Nowak przed meczem w Warszawie z Legią, który zadecydować może o tytule mistrza Polski. - Nie będę wygłaszał specjalnych mów motywacyjnych, puszczał jakichś filmów czy bojowej muzyki. Każdy z moich piłkarzy wie, o co gra, ma w głowie swój plan na to spotkanie i nie chcę tego zaburzać - mówi szkoleniowiec biało-zielonych.
To był wieczór piłkarskich cudów. Arka grała bowiem jak nigdy i wygrała... jak nigdy. Determinacja, pressing i pazerność na gole sprawiły, że oceny trojmiasto.wyborcza.pl (w skali 1-6) za to spotkanie nie mogą być niskie.
Dla Arki to był mecz o życie, dla Zagłębia o nic, co było na boisku doskonale widoczne. Żółto-niebiescy wygrali w Lubinie 3:1 i utrzymali ekstraklasę w Gdyni. - Wiem, że to może głupio zabrzmi, bo utrzymaliśmy się w ostatniej kolejce, ale myślę, że to jest jeden z najlepszych sezonów w historii Arki Gdynia - mówił zachrypniętym głosem kapitan Krzysztof Sobieraj.
Arka zapewniła sobie utrzymanie w ekstraklasie po meczu, w którym gołym okiem widać było, która drużyna ma nóż na gardle, a która gra o pietruszkę. Gdynianie pewnie wygrali z Zagłębiem Lubin 3:1.
- Chciałbym, żeby z naszej strony największą gwiazdą tego meczu była cała drużyna, żeby było widać na boisku, że nawet kiedy nie będzie szło, to jeden za drugim wskoczy w ogień, że nie pękniemy w żadnym momencie - mówi przed niedzielnym meczem z Legią w Warszawie pomocnik Lechii Sławomir Peszko. Początek spotkania, które może zadecydować o mistrzostwie Polski, o godz. 18.
- Przy tych remisach i porażkach wyjazdowych już dawno mogliśmy być poza grą, ale Opatrzność nad nami czuwała, ciągle daje nam tę szansę - mówi trener Arki Leszek Ojrzyński. Ostatni akt sezonu rozstrzygnie, kto nie zagra w ekstraklasie co najmniej przez rok.
- Na miejscu trenera Piotra Stokowca dałbym szansę młodym, bo ten mecz pozycji Zagłębiu nie poprawi, dodatkowych pieniędzy z racji miejsca nie dostarczy, a odpoczynek tym najważniejszym graczom jest potrzebny, bo nowy sezon lada dzień - mówi trener Arki Leszek Ojrzyński.
Niedzielny mecz Legii Warszawa z Lechią Gdańsk będzie miał wiele smaczków. Jeden z nich to bramkarski pojedynek Arkadiusza Malarza z Dusanem Kuciakiem. Obaj od dawna są niepokonani, po raz ostatni sięgali do siatki jeszcze w kwietniu.
Napastnik Lechii Marco Paixao w ostatnim meczu sezonu z Legią Warszawa przede wszystkim będzie chciał walczyć wraz z kolegami o mistrzostwo Polski, ale ma też szansę na indywidualne trofeum, czyli tytuł króla strzelców. Co ciekawe, wszystkie ze swoich 18 goli zdobył uderzeniami z pierwszej piłki!
Value - tak w bukmacherce określa się kurs, który jest zdecydowanie zawyżony, biorąc pod uwagę szanse danej drużyny na zwycięstwo. Takim według wielu było początkowe 2,75 na wygraną Arki Gdynia w meczu ostatniej kolejki z Zagłębiem Lubin.
Coraz więcej mówi się o meczu ostatniej kolejki zaprzyjaźnionych Zagłębia Lubin z Arką Gdynia. Że wystawienie do gry przez gospodarzy w znacznej części juniorów ma na celu ułatwienie zadania żółto-niebieskim, którzy potrzebują wygranej, by bez patrzenia na innych utrzymać się w lidze. Argumentacja może być jednak zupełnie inna.
Wielkie emocje wzbudza niedzielny mecz ostatniej kolejki ekstraklasy w Warszawie, w którym Legia podejmie Lechię Gdańsk. Spotkanie, które może zadecydować o tytule mistrza Polski, pokaże nie tylko Canal+, ale również TVP.
Niesamowitym wyczynem popisał się napastnik Lechii Marco Paixao. Portugalczyk w dwóch kolejnych meczach na własnym stadionie zdobywał po trzy bramki - najpierw z Jagiellonią Białystok, teraz z Pogonią Szczecin. Oba te mecze zakończyły się wygranymi Lechii po 4:0.
- Chcieliśmy dziś udowodnić, że cały czas liczymy się w czterozespołowej stawce walczącej o mistrzostwo Polski i godnie uhonorować Piotra Wiśniewskiego oraz Mateusza Bąka. Wszystko poszło zgodnie z planem, co bardzo mnie cieszy - mówił po wygranym 4:0 meczu z Pogonią Szczecin trener Lechii Piotr Nowak.
Piłkarze Lechii bez najmniejszych kłopotów pokonali Pogoń Szczecin 4:0 i pozostali w grze o tytuł mistrza Polski. Bohaterami spotkania byli autor hat tricka Marco Paixao oraz grający ostatni sezon w barwach Lechii Piotr Wiśniewski i Mateusz Bąk. "Wiśnia" pożegnał się z gdańskimi kibicami golem.
Na jego twarzy rysował się wstyd, jakby od razu chciał zakopać się pod ziemię. - Trochę zawstydzony jestem, ale co zrobić? Robili to więksi niż Siemaszko - mówił o swoim golu zdobytym ręką napastnik Arki Rafał Siemaszko.
W dwóch meczach z bezpośrednimi konkurentami Lechii w walce o mistrzostwo Polski - Jagiellonią Białystok oraz Lechem Poznań - zupełnie niespodziewanie swoją szansę dostał Steven Vitoria. Kanadyjski obrońca niemal cały sezon przesiedział na ławce rezerwowych bądź trybunach, jednak w momencie najważniejszej próby nie zawodzi.
Magiczne dotknięcie ręką Rafała Siemaszki dało Arce w efekcie drogocenny remis. Wcześniej jednak fatalnie prezentowała się obrona, a środek pomocy praktycznie nie istniał. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Remis z Ruchem Chorzów (1:1) przy jednoczesnej wygranej Zagłębia Lubin z Górnikiem Łęczna oznacza, że Arka zostaje w grze o utrzymanie. Doszło do tego jednak w skandalicznych okolicznościach, po golu strzelonym ręką przez Rafała Siemaszkę.
Po golu strzelonym ręką przez Rafała Siemaszkę Arka zremisowała z Ruchem Chorzów 1:1. Przy korzystnych wynikach z innych boisk ten wynik sprawia, że w walce o utrzymanie gdynianie pozostają zależni już tylko od siebie.
W niedzielę będziemy świadkami przedostatniej odsłony walki o mistrzostwo Polski. Pierwsza czwórka tym razem gra z zespołami niżej notowanymi i jeśli zaliczy komplet zwycięstw, wszystko rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. Ale niektóre zespoły do decydujących meczów mogą przystąpić mocno osłabione. Szczególnie Legia Warszawa i Lechia Gdańsk.
Już nie samego Rafała Siemaszkę, a jeszcze dwóch innych napastników ma do dyspozycji przed sobotnim meczem z Ruchem Chorzów (godz. 18) trener Arki Leszek Ojrzyński. - W końcu jest tak, jak być zawsze powinno - mówił zadowolony szkoleniowiec.
Żeby zostać w grze o mistrzostwo Polski, Lechia musi w niedzielę pokonać Pogoń Szczecin (początek o godz. 18). W tym zadaniu mogą przeszkodzić problemy zdrowotne, z którymi zmaga się kilku piłkarzy biało-zielonych.
Poruszeni złą sytuacją Arki jej kibice, odwiedzili zawodników podczas jednego z treningów. Padło kilka konkretnych słów, ale obyło się bez zbędnych nerwów.
Sześć kolejnych meczów bez straconej bramki w ekstraklasie - tyle wynosi rekord Lechii, który ustanowiony został w 1959 roku. Jeśli w niedzielnym meczu z Pogonią Szczecin gdański zespół nie da sobie strzelić gola, po 58 latach wyrówna historyczny wynik!
- Do tej pory nie miałem okazji przeżyć meczu o taką stawkę na tym etapie rozgrywek. To spotkanie może dużo dać, ale i skończyć marzenia. A moim marzeniem jest zostać w ekstraklasie z Arką, bo chciałbym z nią dalej pracować - mówi o sobotnim meczu z Ruchem Chorzów szkoleniowiec Leszek Ojrzyński.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu można jedynie zakładać. Przyjmijmy zatem najprawdopodobniejsze, a więc spadek Ruchu Chorzów. Kto jednak jako drugi opuści ekstraklasę? Najpewniej będzie to Arka Gdynia lub Górnik Łęczna.
Bramkarz Lechii Vanja Milinković-Savić dostał powołanie do reprezentacji Serbii na młodzieżowe mistrzostwa Europy, które w dniach 16-30 czerwca odbędą się w Polsce. Od lipca przenosi się on co prawda do włoskiego Torino, ale podczas turnieju wciąż będzie zawodnikiem gdańskiego klubu.
Piłkarze Lechii w grupie mistrzowskiej wygrali trzy mecze, dwa zremisowali, jeszcze nie stracili bramki. Grają na tyle skutecznie, że wciąż liczą się w walce o mistrzostwo Polski. Czego dowiedzieliśmy się po niedzielnym meczu z Lechem?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.