Rozmawiałam z ludźmi, którzy tęsknią za lasem, śledzą proces komendantów obozu harcerskiego, ale przede wszystkim wciąż ze strachem spoglądają w niebo.
Podczas wichury, która przeszła przez Suszek, na obozie harcerskim zginęły dwie dziewczynki, ponad 30 osób zostało rannych. Sąd w Łodzi uniewinnił komendantów ZHR. Prokuratura w Słupsku nie zgadza się z tym wyrokiem.
Przed sądem stanęli komendant obozu harcerskiego w Suszku, jego zastępca oraz były dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Starostwa Powiatowego w Chojnicach. W środę sąd pierwszej instancji wydał wyrok.
W Borach Tucholskich latem zwykle słychać, jak kłócą się sroki. Po nawałnicy słychać było tylko warkot pił.
Lipuscy leśnicy pozostawili fragment połamanych drzew, aby przypominał, jak wyglądały okoliczne lasy po nawałnicy. Teraz wprowadzili zakaz wstępu na ten teren.
Synoptycy działali na bieżąco, zgodnie ze stanem wiedzy oraz ich doświadczeniem, a podejmowane przez nich decyzje wynikały z przekonania o ich słuszności - uznała prokuratura i umorzyła śledztwo.
Prokuratura Okręgowa w Słupsku skierowała do sądu akt oskarżenia. Przed sądem staną komendant obozu harcerskiego w Suszku, jego zastępca oraz dyrektor wydziału bezpieczeństwa Starostwa Powiatowego w Chojnicach.
Prokuratura Okręgowa w Słupsku przedstawiła zarzut nieumyślnego niedopełnienia obowiązków synoptykowi z Krakowa. Zdaniem śledczych pracownik IMGW nie podwyższył stopnia zagrożenia meteorologicznego, choć istniały ku temu wyraźne przesłanki.
Meteorologom Witoldowi W. i Marii M. postawiono zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych podczas pełnienia nocnego dyżuru z 11 na 12 sierpnia 2017 r. Na Pomorzu przeszła wtedy nawałnica, w wyniku której śmierć poniosły dwie nastoletnie harcerki przebywające na obozie w lesie w Suszku.
O nawałnicy sprzed dwóch lat przypominają pojedyncze drzewa pośród pustych pól, gdzie rosły sosny. Ale wzdłuż szlaku wodnego Brdy nadal jest pięknie, warto tu przyjeżdżać.
Mieli oni nie wprowadzić najwyższego, czyli trzeciego stopnia zagrożenia silnym wiatrem. Trzeci stopień oznacza, że do akcji gotowe byłyby wszystkie służby i rządowe centrum bezpieczeństwa.
Postawiony komendantowi obozu w Suszku zarzut przestępstwa wiąże się z niewłaściwą organizacją obozu harcerskiego, w tym z niewłaściwie przeprowadzoną akcją ewakuacyjną podczas nawałnicy. W 2017 roku na terenie obozu zginęły dwie nastolatki.
Włodzimierz D., zastępca komendanta obozu harcerskiego w Suszku, stanie przed sądem za to, że nie zorganizował dwóch obowiązkowych alarmów próbnych i nie wyznaczył miejsca, w którym harcerze mogliby schować się w razie niebezpieczeństwa.
Zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał ówczesny szef Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzaniu Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Chojnicach. Z powodu jego zaniedbania informacja o nawałnicy nie dotarła do komendanta obozu harcerskiego w Suszku, gdzie w sierpniu 2017 r. pod powalonymi drzewami życie straciły dwie nastolatki.
Źle oznaczone i niewidoczne drogi ewakuacji oraz praktycznie niesłyszalna syrena - to wnioski, do których doszli słupscy prokuratorzy w trakcie eksperymentu procesowego. To już drugi tego typu eksperyment przeprowadzony na terenie obozowiska harcerskiego w Suszku. Latem w trakcie nawałnicy zginęły tam dwie harcerki.
Stanu klęski żywiołowej na Pomorzu nie ma, ale jest prośba wojewody do MON o pomoc. 60 żołnierzy ze sprzętem wojskowym jedzie do gminy Czersk.
Po piątkowej nawałnicy energetycy mają ręce pełne roboty. Dziennie przywracają prąd w kilkuset domach, ale do odbudowy są całe linie energetyczne.
- Obudzili nas w nocy. Była wielka burza. Wychodzimy z namiotów i widzimy powalone drzewa. Jedno spada na nasz namiot - tak o tragicznej nocy z piątku na sobotę opowiada 11-letni Tomek, uczestnik obozu harcerskiego w Suszku. Życie pod powalonymi drzewami straciły dwie jego koleżanki. 29 osób zostało rannych.
Burze nad Polską. Do tragedii doszło w miejscowości Suszek w powiecie chojnickim. W trakcie burzy na namioty z harcerzami spadły drzewa. Zginęły dwie dziewczynki, a 20 innych osób zostało rannych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.