Nie tylko schody na zewnątrz są problemem w mieszkaniu, które zajmuje pani Justyna. Schody do łazienki są tak strome, że od patrzenia w dół może się zakręcić w głowie. Dlatego pani Justyna nie patrzy, pokonuje je na siedząco, schodek po schodku.
Tylko w ciągu pierwszych 10 minut, jakie spędziłam w tym miejscu, byłam świadkiem dwóch groźnych sytuacji. Kobieta jadąca rowerem prosto, w kierunku gdyńskiego magistratu, o mały włos znalazłaby się pod kołami samochodu skręcającego w prawo. Druga sytuacja była jeszcze bardziej niebezpieczna.
Długa na 2,5 km promenada jest dumą turystycznej wsi Charzykowy na Kaszubach. Rozciąga się stąd piękny widok na Jezioro Charzykowskie, ale... nie z każdego miejsca. W miejscu, gdzie deptak się kończy, na skwerku z ławeczkami, zamiast widoku na wodę jest widok na płot z desek.
W masywnym, wylanym z betonu murze oporowym deweloper wybudował schody prowadzące do... studzienki kanalizacyjnej. Dalej, za studzienką, zaczyna się teren drugiego osiedla. Tu już schodów nie ma, ale że ludzie tędy chodzą, to wykopali sobie łopatą w ziemi własne schody.
- Czy zamiast metalowego płotu nie można było zasadzić w tym miejscu żywopłotu? Ale nie, Polska opłotowana musi królować - skarży się Kamil, gdynianin, który regularnie korzystał z tej drogi. Ale teraz pojawił się na niej płot i furtka na łańcuch.
Ci nieliczni to mieszkańcy szeregowców na osiedlu Jabłoniowy Sad w Gdańsku. To oni postawili płot z bramką zamykaną na klucz. Nie chcą, żeby droga na przystanek prowadziła pod ich oknami.
Przy ponad 30 przystankach autobusowych w Gdańsku w ostatnim czasie zamontowano wiaty. Niektóre konstrukcje budzą jednak ogromne kontrowersje, głównie przez wyjątkowo krótkie zadaszenie, które praktycznie nie chroni przed opadami.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.