14 sierpnia 1980 roku w gdańskiej Stoczni im. Lenina rozpoczął się strajk, a jego bezpośrednią przyczyną było zwolnienie z pracy Anny Walentynowicz. W 44. rocznicę tego wydarzenia na budynku przy al. Grunwaldzkiej, w którym mieszkała działaczka "Solidarności", odsłonięto pamiątkową tablicę.
Z kamienicy w Gdańsku Wrzeszczu zniknęła tablica poświęcona Annie Walentynowicz, która tam mieszkała. Policja sprawdza m.in. punkty skupu złomu. Prezes IPN Karol Nawrocki punktuje "negatywne emocje", które "wracają w Gdańsku".
Latem 1980 roku nastroje w Stoczni Gdańskiej nie były rewolucyjne. Pracowało tu około 18 tysięcy ludzi, robotnicy mieli dość wysokie pensje i nie kwapili się do protestów. Strajk w stoczni nie wybuchł spontanicznie.
W rocznicę wybuchu sierpniowego strajku na terenie Stoczni Gdańskiej odbyła się premiera spektaklu "Anna" o życiu Anny Walentynowicz. To udana adaptacja głośnej biografii "Anna szuka raju".
Spektakl "Anna", oparty na głośnej biografii Anny Walentynowicz, będzie miał premierę na terenie Stoczni Gdańskiej 14 sierpnia, w rocznicę wybuchu strajków sierpniowych, które domagały się przywrócenia legendarnej suwnicowej do pracy. - Nie chcieliśmy oceniać naszej bohaterki. Próbowałyśmy ją zrozumieć - deklarują twórcy.
- Katastrofa była i jest dramatem nie tylko rodzin, które utraciły wtedy najbliższych, ale także nieszczęściem całego narodu polskiego - oceniła Agnieszka Owczarczak (PO), przewodnicząca Rady Miasta Gdańska.
W sobotę, w 11. rocznicę katastrofy smoleńskiej, władze Gdańska zapalą znicze i złożą kwiaty na grobach ofiar. O godz. 18 rozpocznie się transmitowana w internecie msza św. w ich intencji w kościele św. Jana.
Za nami XXIV edycja konkursu Grand Press. Wśród nagrodzonych znalazła się Dorota Karaś, dziennikarka trójmiejskiej "Gazety Wyborczej".
"Walentynowicz. Anna szuka raju" to wyjątkowa biografia wyjątkowej osoby. Znalazła się w ścisłym finale konkursu na najlepszą książkę reporterską 2020 roku. Współautorką jest Dorota Karaś, dziennikarka "Gazety Wyborczej" z Trójmiasta.
Dorota Karaś z redakcji "Wyborczej" w Trójmieście, współautorka książki "Walentynowicz. Anna szuka raju", została nominowana do książkowej nagrody Grand Press.
Dzięki nowej wersji aplikacji "Stocznia jest kobietą" poznamy nieznane miejsca na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej, obejrzymy unikatowe zdjęcia oraz wysłuchamy unikatowych nagrań i opowieści dawnych pracowniczek.
Autorzy zabierają słuchaczy do miejsc, ludzi i atmosfery, która towarzyszyła ich pracy nad biografią o Annie Walentynowicz. Pokazują, jak odkrywali drobne tajemnice historii. Często już zapomniane albo takie, o które po kilkudziesięciu latach spór toczy się nadal.
Anna Walentynowicz była opozycjonistką, bohaterką solidarnościowych strajków. Właśnie ukazała się jej biografia.
Amerykański tygodnik "Time" przyznał Annie Walentynowicz, suwnicowej ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina, tytuł kobiety roku 1980 i nazwał ją "matką polskiej niepodległości".
- Pisząc książkę, szukaliśmy rozmówców nie tylko po stronie opozycji. Chcieliśmy także dotrzeć do funkcjonariuszy SB i tajnych współpracowników. I to się nam udało - opowiadają Dorota Karaś i Marek Sterlingow, autorzy nieznanej biografii legendy "Solidarności".
14 sierpnia 1980 roku na plac przed budynkiem dyrekcji stoczni przyszło kilka tysięcy robotników, żądając podwyżki i przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz. Dziś ceglany gmach z łukowatymi oknami zasłonięty jest rusztowaniami. Reklama zachęca do wynajmu "kreatywnej, elastycznej przestrzeni" w historycznym budynku.
Pracowali w trudnych warunkach. Grudnia '70 i Sierpnia '80 doświadczyli na własnej skórze. Historia się przetoczyła, a oni wrócili do swoich mieszkań - na Zaspie, we Wrzeszczu, na Przymorzu czy Stogach.
Przewodnik po Stoczni Gdańskiej - jej historii, przestrzeni i poszczególnych zabytkach - przygotowało Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku. To pierwsza publikacja tego typu - połączenie bogato ilustrowanego kompendium i przewodnika.
Ksiądz Jankowski był agentem SB, a jego teczka została zniszczona. Afiszował się z tym, jak pomaga podziemnej "Solidarności", a jednocześnie donosił SB na mnie i innych. Jak człowiek jest amoralny w jednej sferze, to zazwyczaj także w innej - mówi Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu, organizator historycznego strajku w Stoczni Gdańskiej.
Bez Wolnych Związków Zawodowych nie byłoby strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu w 1980 roku i "Solidarności". Działacze pierwszej niezależnej organizacji związkowej na Wybrzeżu zostali w piątek uhonorowani pamiątkowymi tablicami.
"Gdańsk Anna Walentynowicz Airport" zamiast "Gdansk Lech Walesa Airport". Kilkuosobowa grupa, z radną PiS Anną Kołakowską na czele, protestowała przeciwko patronowi gdańskiego portu lotniczego.
Przez kilkadziesiąt lat Anna Walentynowicz nikomu nie powiedziała, że urodziła się w ukraińskiej rodzinie. Dziś ciągle historia ta budzi niedowierzanie.
Plakat ze zdjęciem Anny Walentynowicz zachęcał do wzięcia udziału w poznańskiej Manifie. Rodzina działaczki "Solidarności" domaga się przeprosin i nie wyklucza wstąpienia na drogę sądową.
Małgorzata Rybicka, wdowa po tragicznie zmarłym Arkadiuszu Aramie Rybickim, napisała list otwarty do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Nie zgadza się w nim na ekshumację ciała swojego męża.
Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie otrzymała zaproszeń na pokaz filmu "Smoleńsk" - np. wdowy po Arkadiuszu Rybickim czy Leszku Solskim. - Czeka nas jeszcze wiele trudniejszych doświadczeń - komentuje Małgorzata Rybicka.
Marzy mi się uczciwa dyskusja nad jakością i ilością różnych form upamiętnienia katastrofy, ale wątpię czy dziś w Polsce jest to w ogóle realne. Chociaż, kto wie? W końcu po obu stronach politycznej barykady są architekci, artyści, historycy i krytycy sztuki, i przede wszystkim ci, którym zależy na tym, by nasze miasta były piękne i w miarę możności - wspólne. Może kiedyś uda nam się spotkać bez wrogości? - mówi historyk sztuki Jacek Friedrich.
Radni Gdańska zdecydowali w czwartek, że przy alei Grunwaldzkiej w centrum Wrzeszcza stanie pomnik Anny Walentynowicz, bohaterki Sierpnia '80. Decyzja budzi jednak kontrowersje, bo przy okazji zignorowano pomysły mieszkańców na zagospodarowanie placu, gdzie ten pomnik ma stanąć.
Na pokładzie prezydenckiego TU-154 była Anna Walentynowicz, legendarna suwnicowa Stoczni Gdańskiej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.