Michael Colborne, dziennikarz zajmujący się śledztwami dotyczącymi skrajnej prawicy, trafił w Gdańsku na naklejkę neonazistowskiej grupy z ukrytym ostrzem żyletki. - To przykład zagrożenia, jakie skrajna prawica może stanowić dla ludzi w codziennym życiu - mówi.
Obóz władzy do perfekcji opanował goebbelsowską zasadę, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą, a przynajmniej jak się nie stanie, to u części wyborców zasieje wątpliwości.
Skrajnie prawicowy publicysta Piotr Szlachtowicz, znany z ksenofobicznych wypowiedzi, miał spotkać się z publicznością w Morskim Instytucie Rybackim w Gdyni. Spotkanie odwołano po pytaniu "Wyborczej".
W jednej ze szkół średnich w Gdańsku uczniowie pokazali nietypowe "jasełka". Półnagiego Jezusa wożono po scenie na taczce, a prezes PiS wręczył mu bon na 500 plus, mówiąc: "Masz tu ten dar, który całą gospodarkę rozwali i ludem prostym pomoże sterować". - Znaleźli formę wyrazu, mimo że minister Czarnek chciałby, aby tylko pokornie klęczeli - mówi Anna Strzałkowska z UG.
Przed rektoratem UG kilkunastoosobowa grupa protestowała przeciwko "dyskryminacji osób o poglądach prawicowych". Demonstranci skandowali: "Uniwersytety wolne od sodomii". Głos zabrała znana z blokowania Marszu Równości była radna Prawa i Sprawiedliwości Anna Kołakowska oraz jej mąż, pracownik naukowy uczelni upomniany za homofobiczny wpis na Facebooku.
Na ostatnim posiedzeniu starego Sejmu prawicowi posłowie przyjęli uchwałę "potępiającą wszelkie akty nienawiści i pogardy antykatolickiej". Dwadzieścia minut wcześniej ci sami posłowie zagłosowali za drakońskim projektem ustawy, który w założeniu ma karać więzieniem za edukację seksualną, a homoseksualność zrównuje z pedofilią. To wyraz pogardy dla rozumu.
Nie bez problemów wystawiono w niedzielę kontrowersyjną "Klątwę" w Słupsku. Przedstawienie miało odbyć się w słupskim teatrze. Jednak nieznany sprawca dzień wcześniej rozpylił w budynku śmierdzącą substancję. "Klątwę" wystawiono więc w hali Gryfia.
Obraźliwe transparenty i wyzwiska, a w tle głośna muzyka pełna inwektyw. Prawicowcy z "Fundacji PRO - Prawo do życia" próbowali zakłócić Festiwal Tęczowych Rodzin. Manifestację rozwiązał prezydent Sopotu, uznając ją za nielegalną.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.