Dla Michała Nalepy z Arki starcie z Lechią to mecz sezonu. - Już za juniora czuło się gorączkę derbów. Non stop były awantury, a nawet bójki. Jeden mecz kończyliśmy z trzema czerwonymi kartkami, a Lechia z dwiema. Mieliśmy wtedy 14, może 15 lat - wspomina pomocnik Arki.
Piłkarze Arki po raz pierwszy od bardzo dawna będą przystępować do derbów Trójmiasta w roli faworyta. Lechia jest rozbita, ale chce w piątek wszystkich zaskoczyć.
4 listopada 2007. Premierem RP właśnie zostawał Donald Tusk, krajem wstrząsnęła seksafera w Samoobronie, a Leo Messi i Cristiano Ronaldo jeszcze nie rządzili światowym futbolem. Właśnie wtedy piłkarze Arki po raz ostatni pokonali Lechię w meczu ligowym. W przeddzień 10. rocznicy tego wydarzenia mogą tę niechlubną statystykę wyzerować. 38. Derby Trójmiasta w piątek w Gdyni, początek spotkania o godz. 20.30.
Bilety na derbowe spotkanie Arki z Lechią w dalszym ciągu idą jak woda. Klub z Gdyni zdecydował więc, że pierwotną pojemność 14 085 miejsc na to spotkanie, znacznie zwiększy. To oznacza, że rekord frekwencji obiektu jest już bardzo możliwy.
- Nie jest możliwe, żeby człowiek od przygotowania fizycznego, który zresztą przed sezonem źle wykonał swoją robotę, poradził sobie jako pierwszy trener. Jeśli ktoś tego nie rozumie, jest albo głupi, albo działa na szkodę klubu - mówi były piłkarz Lechii i reprezentacji Polski Jacek Grembocki.
- Nie wyobrażam sobie w tym meczu nie zagrać. Nie wiem, co się stanie w piątek, ale nie po to tyle czasu jeździłem ostatnio po klinikach, leczyłem uraz, by oglądać mecz z boku - mówi mocno zmotywowany przed derbami z Lechią Gdańsk kapitan Arki Krzysztof Sobieraj.
Porażka 0:5 z Koroną Kielce na własnym stadionie już na zawsze zapisze się w niechlubnych annałach Lechii. Ostatni raz tak wysoko gdańscy piłkarze przegrali 21 lat temu z Widzewem Łódź. Od kiedy wrócili do ekstraklasy (sezon 2008/09), nigdy nie doznali porażki wyższej niż różnicą trzech bramek i tylko raz stracili pięć bramek.
Od 1 listopada 2017 roku Maciej Bałaziński przestanie pełnić funkcję wiceprezesa zarządu Lechii Gdańsk SA. Będzie jednak nadal współpracował z klubem w zakresie kwestii prawnych. Jak tłumaczy sam zainteresowany, jego decyzja wynika z ról pełnionych przez niego w innych podmiotach spółki.
Przegrana 0:5 z Koroną Kielce spowodowała frustrację wśród kibiców, jak i samych piłkarzy. - My - delikatnie mówiąc - nie byliśmy drużyną - mówi Jakub Wawrzyniak.
Jednym z nielicznych piłkarzy Lechii, który zdecydował się na skomentować kompromitującą porażkę z Koroną Kielce 0:5, był bramkarz Dusan Kuciak. - Gdybym był trenerem, to dałbym teraz wszystkim dwa dni wolne, aby każdy przemyślał to co się stało, a następnie zarządziłbym w czwartek mobilizację przed derbami z Arką, żeby pokazać na co nas stać i rozbić rywala - przyznał Słowak.
Festiwal żenady zaprezentowali swoim kibicom piłkarze Lechii. Po żenującym spektaklu przegrali z Koroną Kielce 0:5. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
W przegranym aż 0:5 spotkaniu z Koroną Kielce piłkarze Lechii swoją katastrofalną grą najpierw doprowadzili kibiców do wściekłości, a potem stali się po prostu obiektem szyderczych żartów. Na cztery dni przed derbami Trójmiasta z Arką, gdański zespół istnieje tylko w teorii.
Bilety na piątkowe (godz. 20.30) derby Trójmiasta pomiędzy Arką a Lechią rozchodzą się jak świeże bułeczki. Już teraz uprawnionych na to spotkanie jest dokładnie 12 608 osób, a na jedną z trybun nie ma już wejściówek.
Przyzwoita, a momentami bardzo dobra dyspozycja piłkarzy Arki w Warszawie nie wystarczyła, by zdobyć punkty z Legią. Kolejny znakomity występ - mimo wpuszczenia dwóch goli - zaliczył bramkarz Pavels Steinbors. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
- Chcieliśmy odczarować ten stadion, sprawić niespodziankę. Najbardziej mi szkoda pierwszych trzydziestu minut. Przynajmniej jedną bramkę powinniśmy wtedy zdobyć. Legia musiałaby się odkryć, atakować i więcej by było nerwowości w jej poczynaniach. To już jednak tylko gdybanie - mówił trener Arki Leszek Ojrzyński.
Piłkarze Arki dobrze zaprezentowali się w stolicy, lecz ostatecznie przegrali z ofensywnym potencjałem Legii 0:2. Przerwali tym samym passę sześciu ligowych meczów bez porażki.
Do zeszłego roku Arka leżała Legii jak nikt inny. Regularne zwycięstwa przerywane były remisami od wielkiego dzwonu. Nadszedł jednak czas, gdy stołeczni przestali sobie radzić.
Michał Nalepa, Damian Zbozień i Dawid Sołdecki po stronie Arki Gdynia oraz Simeon Sławczew z biało-zielonego obozu Lechii Gdańsk - to piłkarze, którzy w tej kolejce ligowej muszą uważać na kartki, jeśli marzą o grze w przyszłotygodniowych derbach Trójmiasta.
W poniedziałkowym meczu z Koroną Kielce w Gdańsku trener Lechii Adam Owen będzie miał dużo większe pole manewru niż w ostatnim czasie. W pełni sił są już bowiem Jakub Wawrzyniak i Grzegorz Wojtkowiak, a po kartkowych pauzach do dyspozycji są również Daniel Łukasik oraz Romario Balde.
W wieku 17 lat Damian Zbozień nie miał wielkich nadziei na udaną karierę. Z czeluści wyciągnęła go jednak Legia Warszawa. Teraz znowu zagra przeciwko niej w barwach Arki. Do tej pory wszystkie te spotkania wygrał.
Marco Paixao jest zdecydowanie najlepszym strzelcem biało-zielonych w tym sezonie. Jest też w czołówce najskuteczniejszych w całej lidze. Jednak próżno w gdańskim klubie szukać kogoś, kto poza nim byłby w stanie wziąć na siebie ciężar zdobywania bramek.
Siemaszko wiedział, że setny występ w barwach Arki trzeba uczcić z przytupem. Przeciwko Jagiellonii (4:1) zagrał nie tylko znakomicie, ale strzelił gola i popisał się robiącymi wrażenie umiejętnościami akrobatycznymi.
Dusan Kuciak tuż po przyjściu do Lechii bronił rewelacyjnie. Jednak w ostatnim czasie Słowak jest w słabszej formie, podobnie jak koledzy z obrony.
Łotewski bramkarz Arki to jej prawdziwy skarb. Od momentu majowego finału Pucharu Polski jest w wyśmienitej formie, a sytuacja z meczu z Jagiellonią Białystok tylko to potwierdza.
Ochy i achy roztaczają się nad występem piłkarzy Arki, który rozbili w Gdyni wicemistrza Polski, Jagiellonię Białystok. Na brawa i szczególną uwagę zasługiwali gracze z każdej formacji. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl
W meczu z Jagiellonią Białystok trener Arki często sięgał za pazuchę i, całując różaniec, dziękował opatrzności za pomoc. Podziękował też po sytuacji, gdy bramka dla przeciwnika nie padła tylko przez cud.
Posiłkiem godnym niejednej gwiazdki Michelin uraczyli widzów w Gdyni piłkarze Arki i Jagiellonii. Choć wysoko wygrali gospodarze (4:1), to paradoksalnie goście nie zagrali złego spotkania.
- Byliśmy lepsi, kontrolowaliśmy cały mecz, zasłużyliśmy na zwycięstwo. A system VAR to dla mnie po prostu cyrk! - emocjonował się po szalonym meczu w Gdańsku trener Lecha Nenad Bjelica. Jego zespół zremisował z Lechią 3:3.
- Do momentu czerwonej kartki dla Michała Nalepy prezentowaliśmy się bardzo dobrze, potem mieliśmy trochę problemów, żeby odbudować ustawienie w defensywie, ale koniec końców w bardzo trudnym momencie wróciliśmy do gry. Dlatego jestem z chłopaków dumny - mówił po zremisowanym 3:3 meczu z Lechem trener Lechii Adam Owen.
Po meczu pełnym zwrotów akcji, goli i kartek, w którym bardzo ważną rolę odegrał VAR, Lechia zremisował z Lechem 3:3. Tym samym zespół z Poznania wciąż jest liderem tabeli.
Dobrze dopracowane stałe fragmenty gry mają być jedną z broni Arki przeciwko Jagiellonii Białystok. Drugą - rozgrywający setny mecz w barwach zespołu napastnik Rafał Siemaszko.
Mecz z Jagiellonią Białystok (niedziela, godz. 15.30) przyciągnie na stadion w Gdyni rekordową w tym sezonie liczbę widzów. Rośnie też liczba chętnych na derbowe starcie z Lechią Gdańsk.
W sobotę piłkarze Lechii zmierzą się na Stadionie Energa z liderem ekstraklasy Lechem Poznań (godz. 20.30). Będą w nim musieli sobie radzić bez pauzującego za kartki Daniela Łukasika, tym większa odpowiedzialność spadnie w środku pola na Simeona Sławczewa.
- Lech jest w tym momencie w najwyższej formie spośród wszystkich drużyn w lidze - mówi trener Lechii Adam Owen. Poznaniacy są na pierwszym miejscu w Lotto Ekstraklasie.
W ostatnim spotkaniu z Legią Warszawa gra Lechii momentami mogła się podobać, jednak brakowało kreatywności i tworzenia większej liczby sytuacji podbramkowych. Jedną z przyczyn była słaba gra skrzydłowych.
Legendarny piłkarz Lechii Gdańsk Zdzisław Puszkarz został upamiętniony na wielkim muralu, który powstał na ścianie bloku przy ul. Warneńskiej 12 na osiedlu Morena. We wtorek nastąpiło uroczyste odsłonięcie malowidła.
W ostatnim meczu z Legią Warszawa kontuzję kolana odniósł obrońca Lechii Jakub Wawrzyniak. Po badaniu rezonansem magnetycznym okazało się, że uraz nie jest bardzo poważny, ale zawodnika czekają minimum dwa tygodnie przerwy.
- Cały czas możemy w tym sezonie walczyć o najwyższe cele. Jeszcze cztery-pięć tygodni temu miałem wątpliwości, czy będzie nas na to stać, jednak w ostatnim czasie zespół w moich oczach naprawdę rośnie i jestem pewny, że już za moment ruszymy w górę tabeli - mówi napastnik Lechii Marco Paixao.
To, co statystycznie definiuje Arkę w historii najnowszego futbolu, to liczba remisów. W obecnym stuleciu gdynianie mają ich najwięcej w jednej kampanii na poziomie I ligi, a ten sezon pokazuje, że zmierzają też do rekordu ekstraklasowego.
- Pociesza nas to, że na stadionie Legii potrafiliśmy zepchnąć ją do głębokiej defensywy i że w sumie zagraliśmy dobry mecz. Myślę, że powoli wracamy na dobrą drogę, ale musimy zacząć regularnie punktować, bo sytuacja robi się nieciekawa - mówił po przegranym 0:1 spotkaniu w Warszawie obrońca Lechii Błażej Augustyn.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.