Najlepszy strzelec Arki Mateusz Szwoch od nowego sezonu prawdopodobnie zmieni barwy. Jak dowiedziała się "Wyborcza", zdecydowane zainteresowanie nim wyraziła Wisła Płock, a sam zawodnik wobec rozmów z nafciarzami nie jest obojętny. Zagraniczny kierunek wybrał już z kolei Michał Marcjanik, niewykluczone, że wybierze go też Michał Nalepa.
Dobra gra w pierwszej połowie i wakacyjne tempo po przerwie piłkarzy Arki w meczu z Bruk-Betem każą uśrednić oceny poszczególnym zawodnikom. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Z meczu o nic dla Arki i o życie dla Bruk-Betu Termaliki, spodziewanie zwycięsko wyszli ci drudzy. Niecieczanie wygrali 2:1 i wciąż pozostają w walce o ekstraklasę. Z kolei dla Leszka Ojrzyńskiego było to przedostatnie spotkanie w roli szkoleniowca żółto-niebieskich.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Wyborcza", Arka nie przedłuży kontraktu z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim. Wśród kandydatów na nowego szkoleniowca wymienia się między innymi Dariusza Wdowczyka i Zbigniewa Smółkę.
W związku z niewłaściwym zachowaniem podczas minionego finału Pucharu Polski kibiców Arki spotkały wszelkiej maści zakazy uczestnictwa w meczach swojego klubu, który dodatkowo będzie musiał zapłacić ogromną karę finansową w wysokości 200 tys. zł.
Trener Leszek Ojrzyński nie wyklucza, że do Niecieczy na mecz z Bruk-Betem Termalica weźmie kilku juniorów. - Szaleć na pewno nie będziemy, ale możliwe, że niektórzy dostaną szansę - mówi szkoleniowiec.
Do końca sezonu zostały Arce dwa spotkania. W ostatnim - ze Śląskiem Wrocław przed własną publicznością - zagra wieloletni kapitan Krzysztof Sobieraj. To ma być jego pożegnanie z piłkarską karierą. - Liczę, że kibice będą ze mną w tym dniu - mówi wzruszony.
Piłkarze Arki o utrzymanie nie musieli się już martwić od dłuższego czasu, ale dzięki zwycięstwu nad Cracovią są już pewni, że po raz pierwszy w historii zakończą sezon w ekstraklasie przed Lechią. Ta, żeby uniknąć spadku, potrzebuje już tylko jednego punktu.
Cztery z siedmiu obronionych w karierze rzutów karnych przez Pavelsa Steinborsa miały miejsce w Arce Gdynia. Dwa z nich w ostatnich dwóch meczach.
Znakomity w bramce Pavels Steinbors oraz zgrany przód w postaci Mateusza Szwocha i Rafała Siemaszki. Tak w skrócie należałoby docenić wyróżniających się zawodników w spotkaniu Arki z Cracovią (2:0). Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Trener Arki po raz pierwszy od wielu tygodni mógł swoim piłkarzom bić brawa podczas meczu. Niektóre akcje żółto-niebieskich w starciu z Cracovią (2:0) zdecydowanie chciało się oglądać.
Arka po raz pierwszy zapunktowała w rundzie finałowej, bezproblemowo pokonując Cracovię 2:0. Wygrana przyszła bez większych problemów, bo goście nie stawili gdynianom zbyt dużego oporu.
Pocałunkiem śmierci nazwał swojego czasu Michał Probierz negatywne wyniki polskich klubów w lidze będące konsekwencją występów na arenie europejskiej. Choć Arce międzynarodowa przygoda nie odbiła się aż tak wielką czkawką, to według trenera Leszka Ojrzyńskiego straty i tak były niemałe.
Z punktu widzenia tabeli ekstraklasy mecz Arki z Cracovią (wtorek, godz. 20.30) nie będzie miał żadnego znaczenia. Zarobić można jedynie większą sumę pieniędzy dla klubu i niewielką premię dla poszczególnych zawodników.
Defensywa Arki zmierza w przepaść. Potwierdzeniem jest spotkanie z Pogonią w Szczecinie (2:3), w którym błędy z poprzednich meczów powielane były notorycznie. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Dla przeciętnego kibica może wydać się dziwne, że mająca osiem punktów przewagi nad strefą spadkową Arka już na trzy mecze przed końcem sezonu ma zapewnione utrzymanie w ekstraklasie. Poniżej tłumaczymy, dlaczego tak się właśnie dzieje.
Porażka Arki w Szczecinie z Pogonią (2:3) nie powinna być niespodzianką z kilku względów. Jednym z nich była bowiem wiadomość tuż przed spotkaniem, że gdynianie mogą być już pewni ligowego bytu.
Tradycji stało się zadość. Piłkarze Arki w Szczecinie z Pogonią nie wygrali nigdy, nie wygrali więc i tym razem (2:3). Seria porażek w lidze trwa, lecz cel został osiągnięty - utrzymanie w ekstraklasie, które ziściło się jeszcze przed meczem.
Piłkarzom Arki w środę nie udało się obronić Pucharu Polski, ale cały czas mogą jeszcze zagrać w tym sezonie o Superpuchar. Najpierw jednak czeka ich finisz rywalizacji w grupie spadkowej ekstraklasy.
Piłkarze Arki w tym sezonie po raz kolejny dokonali wielkiej rzeczy: awansowali do finału Pucharu Polski - po raz drugi z rzędu. Ale rozgoryczenie i rozżalenie po przegranej z Legią (1:2) u większości było ogromne.
Po zbyt łatwej porażce Arki w finale Pucharu Polski z Legią Warszawa (1:2) można było zarzucić piłkarzom zbyt dużą bierność wynikającą też z mocno defensywnej na początku meczu taktyki. Murem za szkoleniowcem stają jednak piłkarze.
W tegorocznym finale Pucharu Polski Arka była opozycją do tej, która zdobyła trofeum rok wcześniej. - Byliśmy za wolni, apatyczni - komentował na gorąco porażkę 1:2 z Legią Warszawa szkoleniowiec gdynian Leszek Ojrzyński.
Z zadziwiającą łatwością Puchar Polski padł łupem Legii Warszawa, która w finale ograła obrońcę trofeum Arkę Gdynia 2:1. Wynik jednak nie oddaje rzeczywistości. Ani przez moment nie było bowiem wątpliwości, kto w tym meczu był co najmniej o dwie klasy lepszym zespołem.
Marcus da Silva dziś rozgrywa w barwach Arki finałowy mecz Pucharu Polski, ale później czeka go dłuższa pauza. Za czerwoną kartką obejrzaną w spotkaniu z Piastem Gliwice Komisja Ligi zawiesiła piłkarza żółto-niebieskich na trzy mecze.
Wierny niepisanej zasadzie czy skuszony znajomością na temat nietuzinkowych umiejętności? Na Krzysztofa Pilarza czy Pavelsa Steinborsa postawi trener Arki Leszek Ojrzyński w finale Pucharu Polski?
Udział Arki Gdynia w drugim z rzędu finale Pucharu Polski sam w sobie jest już sensacją. - Niesamowite uczucie, za które dasz się pokroić w kolejnych meczach, żeby znowu tego doświadczyć. To uzależnia - mówi kapitan zespołu Krzysztof Sobieraj.
Arka Gdynia drugi rok z rzędu wystąpi w finale Pucharu Polski. Analogii między tegorocznym a zeszłorocznym finałem Pucharu Polski jest wiele. Jest też jednak kilka różnic, przede wszystkim w zespole Leszka Ojrzyńskiego. Jakich?
Piłkarze nieśmiało wznoszą puchar, chyba do końca jeszcze nie wierzą w to, czego dokonali.
Pewna już utrzymania Cracovia nie potraktowała ulgowo meczu z broniącym się przed spadkiem Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i wygrała 4:2. To zwycięstwo to miód na uszy dla dwóch trójmiejskich klubów.
Piłkarze Arki zarzekają się, że do meczu z Piastem Gliwice (1:5) podchodzili bez myśli o finale Pucharu Polski z Legią Warszawa. Tymczasem ich boiskowe poczynania mówiły coś całkowicie odwrotnego.
Kolejny wstyd przynieśli swoim kibicom piłkarze Arki, którzy na własne życzenie ulegli Piastowi aż 1:5. Oczywiście tłumaczeniem po porażce był wtorkowy finał Pucharu Polski. - Wszystko wszystkim, ale nie można się przy tym kompromitować - mówili sfrustrowani kibice. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Po meczu pełnym dziwnych zachowań, braku zaangażowania i determinacji ze strony piłkarzy Arki (porażka 1:5 z Piastem Gliwice) trener Leszek Ojrzyński poniekąd tłumaczył swoich piłkarzy wtorkowym finałem Pucharu Polski. Sęk w tym, że oni mówili zupełnie odwrotnie.
Piłkarze Arki bez walki i większego oporu ulegli Piastowi Gliwice aż 1:5. Samo spotkanie pozostawi jednak ogromny niesmak, ponieważ indolencja przy straconych bramkach była aż nadto widoczna.
"Trzy porażki z rzędu" nie brzmi jeszcze aż tak źle, lecz w przypadku Arki to seria nieczęsto spotykana. W tym sezonie dotąd w ogóle, wcześniejsza zaś miała miejsce rok temu. Mimo bezpiecznej przewagi nad strefą spadkową nikt nie wyobraża sobie, by liczba kolejnych przegranych Arki po meczu z Piastem Gliwice wrosła do czterech.
- Ostatnie pół roku w Piaście faktycznie było dla mnie trudne, być może nawet najtrudniejsze w całej karierze. Tym bardziej cieszę się, że w Arce mi zaufano - mówi były napastnik gliwickiego klubu Maciej Jankowski.
Niemal w identycznej sytuacji, jak rok temu, są obecnie piłkarze Arki. Przed finałem Pucharu Polski ponownie czeka ich spotkanie ligowe z Piastem Gliwice w Gdyni.
Kibicom Arki jednego dnia można zazdrościć, innego należy współczuć. Istna huśtawka nastrojów, którą zapewniają im piłkarze, może doprowadzić jednak do ciężkich chorób. Stany depresyjne, lęki. A dzień później euforia, jakby jutra miało nie być.
Porażka w Niecieczy z Sandecją Nowy Sącz (1:3) w stylu, jaki zaprezentowali piłkarze Arki Gdynia, skłania do wystawienia jedynie negatywnych recenzji. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Po wstydliwych porażkach derbowych piłkarze Arki dalej powinni chować twarze w dłoniach. Tym razem ulegli 1:3 Sandecji Nowy Sącz, która miała fatalną serię 22 meczów w lidze bez zwycięstwa.
Po pucharowych emocjach Arka na dwa tygodnie wraca do ligowej rzeczywistości. Utrzymanie w ekstraklasie ma na wyciągnięcie ręki. Dodatkowo w grę wchodzą pieniądze - około miliona złotych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.