Piłkarze Lechii przegrali w Krakowie z Wisłą 2:5 i stracili pozycję lidera tabeli. Mimo wysokiej porażki zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony.
Piłkarze Lechii ponieśli pierwszą w tym sezonie porażkę, ale była ona bardzo bolesna. Przegrana 2:5 z Wisłą w Krakowie oznacza dla nich stratę na rzecz rywala pozycji lidera ekstraklasy.
Żółto-niebiescy przez całą drugą połowę musieli grać w osłabieniu po czerwonej kartce Andrija Bohdanowa. Bronili się dzielnie przez niespełna 20 minut, jednak w końcu pękli. Ostatecznie Piast wygrał 1:0, ale wynik spokojnie mógł być wyższy.
W sobotę w Krakowie dojdzie do starcia na szczycie ekstraklasy - wicelider tabeli Wisła podejmie lidera Lechię (godz. 20.30). - Słyszę, że na to spotkanie wybiera się wielu kibiców z Gdańska, nie chcemy ich zawieść. Na takie mecze się czeka, dla takich meczów warto trenować - uderza w wysokie tony trener biało-zielonych Piotr Stokowiec.
Nie ma wielu klubów w Polsce, które mogą z pełnym przekonaniem stwierdzić, że na każdej pozycji mają po dwóch równorzędnych zawodników. Lechia takiego problemu nie ma, i - poza lewą obroną - trener Piotr Stokowiec może spokojnie rotować składem. Tak jest choćby w przypadku bramkarzy. Niekwestionowanym numerem jeden jest Dusan Kuciak, ale Zlatan Alomerović w każdej chwili mógłby go zastąpić.
Lukaš Haraslin z Lechii oraz Martin Koštal z Wisły Kraków. Co łączy tych dwóch piłkarzy? Są Słowakami, mają po 22 lata, grają na lewym skrzydle, a w dodatku stanowią o sile swoich zespołów w tym sezonie. W sobotę o godz. 20.30 staną naprzeciwko siebie.
Po przerwie reprezentacyjnej Arkę czeka mecz w Gliwicach z Piastem (sobota, godz. 18) - drużyną, która bliska jest sercu szczególnie jednego z gdyńskich piłkarzy, Damiana Zbozienia.
- Nie ma przyzwolenia na takie zachowanie. Jest to sytuacja, która nie sprzyja wizerunkowi klubu, a nawet całego środowiska piłkarskiego - mówi trener Lechii Piotr Stokowiec.
Sezon w pełni, pojawiają się wykluczenia za kartki, kontuzje. Jednym z piłkarzy oczekujących na kolejną szansę w ekstraklasie jest Joao Nunes.
Piłkarze Lechii Adam Chrzanowski, Konrad Michalak oraz Słowak Lukas Haraslin i zawodnik Arki Luka Zarandia zagrali w narodowych reprezentacjach w swoich kategoriach wiekowych.
Dokładnie tyle samo punktów w tabeli ligowej w analogicznym momencie sezonu Arka Gdynia miała rok temu. To koniec podobieństw. Jest natomiast kilka różnic, które widoczne są na murawie i w liczbach.
Noc z niedzieli na poniedziałek bardzo przykro skończyła się dla dwóch piłkarzy Lechii Gdańsk. Będąc pod wpływem alkoholu zachowywali się agresywnie, co skończyło się interwencją policji i przewiezieniem do izby wytrzeźwień. Klub na razie nie komentuje sprawy.
Skrzydłowy Karol Danielak po bardzo dobrym sezonie w I lidze otrzymał propozycję gry w ekstraklasowej Arce Gdynia. Skorzystał z niej bez wahania. Póki co jednak mecze drużyny najczęściej ogląda z wysokości trybun.
W pewnym momencie transmisję ze sparingu biało-zielonych z Karpatami Lwów oglądało 45 tys. osób. Większość z nich pochodziła z Indonezji.
W towarzyskim meczu rozegranym na Stadionie Energa piłkarze Lechii przegrali z ósmym zespołem ukraińskiej ekstraklasy Karpatami Lwów 0:1. W zespole Lechii 60 minut rozegrał Sławomir Peszko, będący w trakcie odbywania kary 3-miesięcznej dyskwalifikacji na oficjalne mecze.
Dwaj zawodnicy Lechii zagrali w ostatnich dniach w meczach swoich narodowych reprezentacji - obaj zmierzyli się z Włochami. Adam Chrzanowski wystąpił w polskim zespole do lat 20, Lukas Haraslin w słowackiej młodzieżówce. Z kolei kompromitację biało-czerwonych w meczu eliminacji do mistrzostw Europy do lat 21 z Wyspami Owczymi z ławki rezerwowych oglądał Konrad Michalak.
W niedzielę o godz. 18.30 na Stadionie Energa Gdańsk zespół Lechii zagra towarzysko z Karpatami Lwów. Nie chodzi jedynie o futbol, gdyż sparing ma podłoże historyczne.
Wykorzystując przerwę reprezentacyjną Arka Gdynia rozegrała sparing z Wisłą Płock. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, a trener Zbigniew Smółka miał okazję do przetestowania całej kadry drużyny. Dzień wcześniej Komisja Ligi Ekstraklasy nałożyła na klub karę finansową.
33-letni meksykański obrońca Rogelio Chávez i 23-letni urugwajski pomocnik Agustin Barán rozpoczęli treningi z Arką Gdynia. Kim są i na jakiej zasadzie trafili na zajęcia żółto-niebieskich?
Po siedmiu kolejkach obecnego sezonu ekstraklasy zupełnie niespodziewanie liderem tabeli jest Lechia. Niespodziewanie, gdyż w poprzednich rozgrywkach gdański zespół długimi miesiącami wyglądał wręcz beznadziejnie. Skąd taka metamorfoza?
Były pomocnik Cracovii Adam Deja został właśnie zawodnikiem Arki Gdynia. Podpisał roczny kontrakt. 25-latek, który regularnej gry nie miał ostatnio w ogóle, w żadnym dotychczasowym klubie nie był wyróżniającą się postacią.
Jeśli masz w CV takie zespoły jak Crvena zvezda, BATE Borysów, 1.FC Köln, Standard Liege, a przede wszystkim występy w Lidze Mistrzów, to kibice w Polsce oczekują, że będziesz gwiazdą. Filip Mladenović z każdym kolejnym meczem w barwach Lechii pokazuje, że liznął kiedyś futbolu na najwyższym poziomie.
Arka Gdynia od dawna cierpi na brak napastników z prawdziwego zdarzenia. W ostatnich latach - zwłaszcza na tle lokalnego rywala - wypadają blado. O tym, jak w Lechii Gdańsk snajperzy po brzegi wypełniają worki bramkami, a w Arce jedynie do połowy.
Piłkarze ekstraklasy do gry powrócą w połowie września, teraz nastał czas dla narodowych reprezentacji. W Lechii - mimo że zespół jest w gazie i wygrał cztery mecze z rzędu - nikt nie narzeka, że przerwa nastąpiła właśnie teraz.
Piłkarze Lechii w obecnym sezonie ekstraklasy nie przegrali żadnego z siedmiu meczów. Dodając do tego trzy spotkania z końcówki poprzednich rozgrywek, ich passa bez porażki trwa już 10 spotkań. Tym samym biało-zieloni wyrównali swój rekord sprzed 62 lat! Ale nie pobili, jak sugerowała oficjalna strona internetowa Ekstraklasy, co powieliły niektóre media.
Do tej pory piłkarzom Arki Gdynia można było zarzucić brak odwagi w podejmowaniu decyzji o strzałach. Prób było niewiele, więc nie można było mówić o bramkach. W meczu z Zagłębiem Sosnowiec kilkukrotnie swojego szczęścia szukał natomiast Michał Janota. Raz znalazł. I to w pięknym stylu.
Portugalczyk pokazał, że ból mu niestraszny. W pierwszej połowie pewnie wykonał rzut karny, a po przerwie ze spokojem wykończył szybką akcję Lechii.
Spotkanie Arki Gdynia z Zagłębiem Sosnowiec (2:2) pełne było kontrowersji sędziowskich za sprawą prowadzącego zawody Krzysztofa Jakubika. Wszystkie bowiem wątpliwe decyzje arbiter podejmował na niekorzyść gospodarzy. Czy dokonał właściwych wyborów?
Patryk Lipski zapowiadał przed sezonem, że to w końcu musi być jego czas i chce stać się jednym z prawdziwych liderów Lechii. Na razie z pewnością gra poniżej swoich możliwości, jednak z drugiej strony trzeba zauważyć jak ogromną pracę wykonuje dla zespołu. To jest póki co ważniejsze od fajerwerków, choć w wygranym 2:0 meczu z Koroną Kielce pomocnik biało-zielonych był bardzo blisko przepięknej bramki.
- Świetne mecze rozegrali szczególnie Luka Zarandia i Michał Janota. Chciałbym naprawdę ich pochwalić - mówił po spotkaniu Arki Gdynia z Zagłębiem Sosnowiec trener gospodarzy Zbigniew Smółka. Rzeczywiście, to oni byli zdecydowanie wyróżniającymi się postaciami sobotniego meczu. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
- Widać, że kreujemy grę, stwarzamy sytuacje. Rywal był do pokonania i powinniśmy się inaczej zachować po okresie swojej dominacji. Z wyniku więc nie jestem zadowolony - mówił po spotkaniu Arki Gdynia z Zagłębiem Sosnowiec (2:2) trener gospodarzy Zbigniew Smółka.
Po meczu kontrowersji, otwartego, ofensywnego futbolu i błędów obronnych, Arka Gdynia zremisowała z Zagłębiem Sosnowiec 2:2. Gospodarze zagrali prawdopodobnie najlepszy mecz w tym sezonie, ale wciąż pozostają bez domowej wygranej.
Dopiero co odpokutował karę za cztery żółte kartki, a już zbiera kolejne. W meczu z Koroną Kielce Michał Nalepa został napomniany po raz piąty w tym sezonie.
194 dni - dokładnie tyle trwała przerwa w grze Rafała Wolskiego. Piłkarz Lechii 18 lutego zerwał więzadła krzyżowe, teraz po ponad pół roku wrócił na boisko. Rozegrał 90 minut w czwartoligowych rezerwach gdańskiego zespołu, które pokonały Stolem Gniewino 2:1.
W wygranym 2:0 spotkaniu z Koroną Kielce trener Piotr Stokowiec przedstawił piłkarskiej Polsce kolejnego młodego wychowanka akademii Lechii. 19-letni Mateusz Sopoćko po raz pierwszy znalazł się w podstawowym składzie biało-zielonych i zagrał bez żadnych kompleksów. Pokazał przy tym dużo piłkarskiej jakości.
Piątkowy mecz Lechii z Koroną Kielce miał paru bohaterów. Kolejny raz na dobrym poziomie zagrała defensywa, pomocnicy dużo biegali, a odpowiedzialny za strzelanie goli Flavio Paixao znów nie zawiódł. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
- To były ciężko wywalczone trzy punkty. Gramy wyrachowaną, konsekwentną piłkę i myślę, że to plus dobre realizowanie założeń taktycznych dało nam zwycięstwo. W drużynie jest świetna atmosfera, są naprawdę fajne relacje i o to będziemy dbać - mówił po wygranym 2:0 meczu z Koroną Kielce trener Lechii Piotr Stokowiec.
Piłkarze Lechii nie zagrali wielkiego meczu, ale znów do maksimum wykorzystali swoje atuty i pokonali 2:0 Koronę Kielce. Bohaterem spotkania był strzelec dwóch goli Flavio Paixao.
- W tym meczu będzie taki przypadek, że ten, kto w ostatnim meczu był poza kadrą, będzie w podstawowym składzie. Będzie też przypadek odwrotny - zdradza trener Arki Gdynia Zbigniew Smółka.
Z najbliższym rywalem Arki, Zagłębiem Sosnowiec, rachunki do wyrównania ma obrońca gdynian Robert Sulewski. - Uważam, że kara za zdjęcie z szalikiem była niesłuszna. Zachowanie klubu było śmieszne - mówi o pewnym incydencie 24-latek.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.