W wygranym 2:0 meczu z Piastem Gliwice piłkarze Lechii nie rozegrali wielkiego meczu, ale najważniejszy był w tym spotkaniu korzystny wynik. Najbardziej przyczynili się do niego Duszan Kuciak, Michał Nalepa i Ariel Borysiuk, a ważną postacią był również Flavio Paixao. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Trener Arki po raz pierwszy od wielu tygodni mógł swoim piłkarzom bić brawa podczas meczu. Niektóre akcje żółto-niebieskich w starciu z Cracovią (2:0) zdecydowanie chciało się oglądać.
Arka po raz pierwszy zapunktowała w rundzie finałowej, bezproblemowo pokonując Cracovię 2:0. Wygrana przyszła bez większych problemów, bo goście nie stawili gdynianom zbyt dużego oporu.
- Chyba wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jaki ładunek niósł ze sobą ten mecz. Osiągnęliśmy nasz cel, czyli trzy punkty, a to jest dla nas najważniejsze - powiedział trener Lechii Piotr Stokowiec po zwycięstwie 2:0 w Gliwicach.
To nie było wielkie spotkanie w wykonaniu Lechii, ale najważniejsze, że zakończyło się zwycięstwem. Arcyważne bramki zdobyli Michał Nalepa i Joao Oliveira. Taki obrót spraw oznacza, że gdańszczanie wciąż mają utrzymanie we własnych rękach. Nie muszą oglądać się na rywali.
Pocałunkiem śmierci nazwał swojego czasu Michał Probierz negatywne wyniki polskich klubów w lidze będące konsekwencją występów na arenie europejskiej. Choć Arce międzynarodowa przygoda nie odbiła się aż tak wielką czkawką, to według trenera Leszka Ojrzyńskiego straty i tak były niemałe.
Przed wtorkowym spotkaniem Lechii w Gliwicach nie ma zbyt wielu powodów do optymizmu, zatem szukać trzeba ich wszędzie. Jednym z nich może być fakt, że stadion Piasta jest jednym z zaledwie trzech wyjazdowych obiektów zdobytych w tym sezonie przez biało-zielonych. We wrześniu ubiegłego roku wygrali tam 2:1. W składzie zespołu nie ma już jednak obu strzelców bramek z tego spotkania.
Z punktu widzenia tabeli ekstraklasy mecz Arki z Cracovią (wtorek, godz. 20.30) nie będzie miał żadnego znaczenia. Zarobić można jedynie większą sumę pieniędzy dla klubu i niewielką premię dla poszczególnych zawodników.
Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek Lechia w kwestii walki o utrzymanie wszystko ma jeszcze w swoich rękach, ale może się to zmienić, jeśli we wtorek przegra w Gliwicach z Piastem (godz. 18). To pierwszy z meczów o życie.
Defensywa Arki zmierza w przepaść. Potwierdzeniem jest spotkanie z Pogonią w Szczecinie (2:3), w którym błędy z poprzednich meczów powielane były notorycznie. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Dla przeciętnego kibica może wydać się dziwne, że mająca osiem punktów przewagi nad strefą spadkową Arka już na trzy mecze przed końcem sezonu ma zapewnione utrzymanie w ekstraklasie. Poniżej tłumaczymy, dlaczego tak się właśnie dzieje.
Porażka Arki w Szczecinie z Pogonią (2:3) nie powinna być niespodzianką z kilku względów. Jednym z nich była bowiem wiadomość tuż przed spotkaniem, że gdynianie mogą być już pewni ligowego bytu.
Tradycji stało się zadość. Piłkarze Arki w Szczecinie z Pogonią nie wygrali nigdy, nie wygrali więc i tym razem (2:3). Seria porażek w lidze trwa, lecz cel został osiągnięty - utrzymanie w ekstraklasie, które ziściło się jeszcze przed meczem.
Po przegranym 0:1 spotkaniu z Bruk Betem Termalicą Nieciecza niewielu piłkarzy Lechii miało ochotę na rozmowę z dziennikarzami. Jednym z nielicznych, który zatrzymał się w strefie mieszanej, był Sławomir Peszko, który udzielił chyba najkrótszej wypowiedzi w karierze. Trwała ona dokładnie 16 sekund.
W przegranym 0:1 meczu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza niemal wszyscy piłkarze Lechii spisali się słabo lub wręcz koszmarnie słabo. Jedynym zawodnikiem, który zasłużył na wyróżnienie, był Joao Oliveira, który nie wiedzieć czemu opuścił boisko przed upływem godziny gry. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Po przegranym 0:1 meczu z Bruk-Betem Nieciecza wszyscy piłkarze Lechii byli w podłym nastroju. Ale wciąż tli się w nich nadzieja na skuteczną walkę o utrzymanie. - Jestem zdenerwowany, jestem wkurzony, ale nie załamany. Gdybym nie wierzył w utrzymanie, od razu poszedłbym do trenera i poprosił o wolne do końca sezonu - mówił po meczu kapitan biało-zielonych Dusan Kuciak.
- Trudno o jakiś sensowny komentarz po takim meczu. Nie chcę swoimi słowami dodatkowo denerwować kibiców, bo na pewno jest to porażka, którą trudno wytłumaczyć - mówił po przegranym 0:1 spotkaniu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza trener Lechii Piotr Stokowiec.
Piłkarze Lechii w beznadziejnym stylu przegrali z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza 0:1 i to, co jeszcze kilkanaście dni temu wydawało się niemożliwe, staje się coraz bardziej realne. Gdański zespół jest naprawdę blisko spadku z ekstraklasy, co byłoby prawdziwą katastrofą.
Piłkarzom Arki w środę nie udało się obronić Pucharu Polski, ale cały czas mogą jeszcze zagrać w tym sezonie o Superpuchar. Najpierw jednak czeka ich finisz rywalizacji w grupie spadkowej ekstraklasy.
- Doprowadziliśmy do sytuacji, że piątkowe starcie urosło do rangi meczu sezonu, dla rywala to również spotkanie ostatniej szansy. Zapowiada się bitwa na noże - mówi przed meczem z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza piłkarz Lechii Ariel Borysiuk. Początek spotkania na Stadionie Energa Gdańsk o godz. 20.30.
- Po meczu ze Śląskiem byłem zły. Wydawało się, że wszystko zaczyna być pod kontrolą, a tymczasem trochę cofnęliśmy się do punktu wyjścia. Kilku zawodników, którzy w ostatnim czasie rozegrali trzy-cztery dobre lub bardzo dobre spotkania, tym razem spisało się słabiej i taki jest fakt. Teraz znowu chcemy zagrać na wysokim poziomie - mówi przed piątkowym spotkaniem z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza trener Lechii Piotr Stokowiec.
Marcus da Silva dziś rozgrywa w barwach Arki finałowy mecz Pucharu Polski, ale później czeka go dłuższa pauza. Za czerwoną kartką obejrzaną w spotkaniu z Piastem Gliwice Komisja Ligi zawiesiła piłkarza żółto-niebieskich na trzy mecze.
Po porażce 1:3 we Wrocławiu ze Śląskiem dla piłkarzy Lechii zapaliło się światełko ostrzegawcze. Owszem, przewaga nad strefą spadkową cały czas jest dość bezpieczna - wynosi pięć punktów - ale wszystko może się zmienić w najbliższy piątek, kiedy do Gdańska przejeżdża Bruk-Bet Termalica Nieciecza. W tym meczu dużo rzeczy musi funkcjonować lepiej niż w starciu ze Śląskiem.
Po przegranym 1:3 meczu ze Śląskiem Wrocław trudno wyróżnić jakiegokolwiek piłkarza Lechii. Nie popisali się obrońcy, zawiódł - we wszystkich aspektach - środek pola, również gra ofensywna była nieprzekonująca. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Piłkarze Lechii przegrali we Wrocławiu ze Śląskiem 1:3 i w walce o utrzymanie wciąż muszą z niepokojem oglądać się za siebie. Gdański zespół po raz kolejny tracił bramki w zatrważająco łatwy sposób.
Pewna już utrzymania Cracovia nie potraktowała ulgowo meczu z broniącym się przed spadkiem Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i wygrała 4:2. To zwycięstwo to miód na uszy dla dwóch trójmiejskich klubów.
Poniedziałkowy mecz Śląska Wrocław z Lechią Gdańsk zakończy 33. kolejkę ekstraklasy. Biało-zieloni ponownie nie będą mogli zagrać w podstawowym składzie, gdyż za kartki pauzować musi będący w dobrej formie Steven Vitoria.
Piłkarze Arki zarzekają się, że do meczu z Piastem Gliwice (1:5) podchodzili bez myśli o finale Pucharu Polski z Legią Warszawa. Tymczasem ich boiskowe poczynania mówiły coś całkowicie odwrotnego.
Gra w grupie spadkowej nie jest szczytem marzeń gdańskich zawodników. Pięć punktów przewagi nad 15. drużyną w tabeli sprawia, że lada moment podopieczni Piotra Stokowca mogą zapewnić sobie utrzymanie w lidze.
Kolejny wstyd przynieśli swoim kibicom piłkarze Arki, którzy na własne życzenie ulegli Piastowi aż 1:5. Oczywiście tłumaczeniem po porażce był wtorkowy finał Pucharu Polski. - Wszystko wszystkim, ale nie można się przy tym kompromitować - mówili sfrustrowani kibice. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Po meczu pełnym dziwnych zachowań, braku zaangażowania i determinacji ze strony piłkarzy Arki (porażka 1:5 z Piastem Gliwice) trener Leszek Ojrzyński poniekąd tłumaczył swoich piłkarzy wtorkowym finałem Pucharu Polski. Sęk w tym, że oni mówili zupełnie odwrotnie.
Piłkarze Arki bez walki i większego oporu ulegli Piastowi Gliwice aż 1:5. Samo spotkanie pozostawi jednak ogromny niesmak, ponieważ indolencja przy straconych bramkach była aż nadto widoczna.
- Na oceny poszczególnych zawodników przyjdzie czas, ale już teraz widzimy, że zmieniła się struktura klubu - mówi trener Lechii Piotr Stokowiec. Coraz częściej w kadrze pierwszej drużyny można dostrzec młodych zawodników.
"Trzy porażki z rzędu" nie brzmi jeszcze aż tak źle, lecz w przypadku Arki to seria nieczęsto spotykana. W tym sezonie dotąd w ogóle, wcześniejsza zaś miała miejsce rok temu. Mimo bezpiecznej przewagi nad strefą spadkową nikt nie wyobraża sobie, by liczba kolejnych przegranych Arki po meczu z Piastem Gliwice wrosła do czterech.
- Ostatnie pół roku w Piaście faktycznie było dla mnie trudne, być może nawet najtrudniejsze w całej karierze. Tym bardziej cieszę się, że w Arce mi zaufano - mówi były napastnik gliwickiego klubu Maciej Jankowski.
Niemal w identycznej sytuacji, jak rok temu, są obecnie piłkarze Arki. Przed finałem Pucharu Polski ponownie czeka ich spotkanie ligowe z Piastem Gliwice w Gdyni.
Lechia za porozumieniem stron rozwiązała kontrakt z Milenem Gamakowem. Bułgar trafił do Gdańska w czerwcu 2016 roku, ale nie przebił się do składu pierwszego zespołu.
Siedem punktów w trzech meczach - jakkolwiek dziwnie to brzmi, bo nie jest to przecież jakiś niesamowity wyczyn, tak dobrej serii piłkarze Lechii nie mieli od... maja ubiegłego roku. To pokazuje tylko, jak fatalny sezon ma gdański zespół i z jakiego dołka powoli wyciąga go Piotr Stokowiec.
W zremisowanym 0:0 meczu z Cracovią zespół Lechii po raz pierwszy od 2 marca nie stracił gola. W sumie w całym sezonie takich spotkań było zaledwie siedem. Zero po stronie strat to m.in. zasługa debiutującego w bramce Olivera Zeleniki.
Pod koniec drugiej połowy meczu Lechii z Cracovią doszło do wymiany zdań między oboma panami tuż przy linii bocznej. Z daleka wyglądało to tak, jakby jeden lub drugi miał za moment eksplodować.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.