Piłkarze Lechii Gdańsk wreszcie dali swoim kibicom trochę radości. W arcyważnym meczu rozgromili Miedź Legnica 4:0 i mogą wziąć głębszy oddech. Bohaterem spotkania był Łukasz Zwoliński, jednak najpiękniejszą bramkę zdobył permanentnie dotąd zawodzący Ilkay Durmus.
Za nami już 23 kolejki rozgrywek ekstraklasy, ale nie ma wątpliwości, że Lechia Gdańsk rozegra w piątek najważniejszy mecz ze wszystkich dotychczasowych - z Miedzią Legnica. Obowiązuje hasło "jedność ponad wszystko", o czym świadczy obecność na przedmeczowej konferencji zarówno Dusana Kuciaka, jak i Flavio Paixao.
Marcin Kaczmarek pozostanie jeszcze trenerem Lechii. Mimo fatalnej postawy zespołu w trzech ostatnich meczach i poszukiwaniach następcy to on poprowadzi zespół w piątkowym starciu z Miedzią Legnica.
Po przegranym 0:5 meczu z Lechem Poznań trener Lechii Gdańsk Marcin Kaczmarek nie chciał wybiegać w przyszłość, gdyż zdawał sobie sprawę, że jego los jest praktycznie przesądzony. Piłkarze - poza jednym wyjątkiem - milczeli, a władze klubu trochę po omacku szukają nowego trenera, który miałby dokonać małego cudu.
Piłkarze Lechii Gdańsk coraz bardziej grzęzną w bagnie i strefie spadkowej. Porażka 0:5 z Lechem Poznań pokazała, że na chwilę obecną gdański zespół właściwie nie istnieje. Nie ma już chyba ratunku dla trenera Marcina Kaczmarka, chociaż winnych obecnej sytuacji jest wielu.
- Trzeba wrócić do podstaw, każdy zawodnik z osobna musi zdać sobie sprawę z powagi sytuacji - przyznaje przed piątkowym meczem z Lechem Poznań obrońca Lechii Rafał Pietrzak. Mówi on także m.in. o swojej formie, niepewności jutra w związku z kończącym się kontraktem i o tym, jaki Dusan Kuciak jest potrzebny zespołowi.
Po dwóch porażkach z rzędu Lechia Gdańsk wróciła do strefy spadkowej, a pozycja trenera Marcina Kaczmarka mocno osłabła. - Nie dostałem żadnego ultimatum, z kierownictwem klubu po raz ostatni rozmawiałem w poprzednim tygodniu - mówi szkoleniowiec. W piątek jego zespół zagra w Poznaniu z Lechem.
Po ostatniej kolejce ligowej Lechia Gdańsk wróciła do strefy spadkowej. Co prawda strata do wyprzedzających ją zespołów jest minimalna, a do końca rozgrywek zostało jeszcze 12 meczów, jednak sytuacja jest naprawdę podbramkowa. - Teraz najwięcej zależy od liderów drużyny - mówi bramkarz Dusan Kuciak.
- Jeżeli realnie myślimy o utrzymaniu, w naszej grze musi zmienić się wszystko - mówił po przegranym w katastrofalnym stylu meczu z Radomiakiem trener Lechii Gdańsk Marcin Kaczmarek. W najbliższym czasie zmienić może się sam szkoleniowiec, jednak z pewnością problemy zespołu są dużo głębsze, a osoba trenera nie jest tym najpoważniejszym.
Piłkarze Lechii Gdańsk przegrali na własnym stadionie z Radomiakiem 1:3. Wynik jest beznadziejny, a jeszcze gorsze było to, co zespół pokazał na boisku. Na dziś wygląda on wręcz dramatycznie.
Tylko trzy transfery przeprowadziła zimą Lechia Gdańsk, w tym jeden piłkarza, który jest kompletną zagadką i w tym sezonie się nie przyda. Zabrakło wzmocnień w ofensywie, zwłaszcza na skrzydłach gdzie panuje okrutna posucha. Biorąc pod uwagę fakt, że zespół broni się przed spadkiem, kierownictwo klubu zwyczajnie igra z ogniem.
Piłkarze Lechii Gdańsk po słabym i w końcówce także pechowym meczu z Koroną Kielce znacznie skomplikowali sobie sytuację w walce o utrzymanie. Do tego stopnia, że wygrana w sobotnim meczu z Radomiakiem na Polsat Plus Arenie jawi się niemal jako obowiązek.
21-letni Louis Poznański został nowym zawodnikiem Lechii Gdańsk. Lewy obrońca na poziomie seniorskim ma póki co nikłe doświadczenie, ostatnio był piłkarzem greckiego zespołu PAS Janina, gdzie jednak grał niewiele.
Pięć punktów w czterech meczach, tylko dwa strzelone gole - to nie jest wymarzony start rundy wiosennej w wykonaniu Lechii Gdańsk. Na dodatek duży niepokój musi budzić styl gry zespołu, a także postawa innych drużyn walczących o utrzymanie. Na tle większości z nich ekipa Marcina Kaczmarka na dziś wygląda blado.
W kolejnym spotkaniu I ligi piłkarze Arki Gdynia przegrali na swoim stadionie z Wisłą Kraków 1:3. Gospodarze mieli przewagę właściwie przez cały mecz, do przerwy prowadzili, ale znów w niezrozumiały sposób stracili punkty na swoim stadionie.
Piłkarze Lechii Gdańsk przespali pierwszą godzinę meczu w Kielcach i tak naprawdę zaczęli grać dopiero po czerwonej kartce dla zawodnika Korony Kyryły Petrowa. Jednak spóźniony zryw nie pozwolił im odrobić straty z pierwszej połowy i spotkanie zakończyło się ich porażką 0:1.
Choć oba zespoły nie zajmują miejsca w ścisłej czołówce I ligi, sobotnie starcie Arki Gdynia z Wisłą Kraków wzbudza ogromne emocje. O randze tego spotkania najlepiej świadczy fakt, że do jego sędziowania wyznaczony został arbiter finału ostatniego mundialu Szymon Marciniak.
Piłkarzy Lechii Gdańsk czeka w sobotę kolejny niezwykle ważny mecz. W Kielcach zmierzą się z Koroną, która zajmuje co prawda miejsce w strefie spadkowej, ale na wiosnę gra więcej niż przyzwoicie. I jak zawsze bardzo ostro.
W obecnym sezonie piłkarze Lechii Gdańsk wchodzący na boisko w trakcie meczów rzadko dają pozytywny impuls. Jednak dzięki nim zespół zdobył już aż osiem punktów ekstra. W całym poprzednim - dziesięć.
Z jednej strony tylko jeden stracony gol w trzech meczach, na dodatek z rzutu karnego. Z drugiej, bardzo mało wykreowanych sytuacji podbramkowych. Gra Lechii Gdańsk w rundzie wiosennej jest dość skuteczna, jednak brakuje w niej ofensywnego ognia. Tak samo było w zremisowanym 0:0 meczu z Widzewem Łódź.
Niezbyt okazale wypadło przywitanie nowego selekcjonera reprezentacji Polski Fernando Santosa z ekstraklasą. Portugalczyk obejrzał z trybun Polsat Plus Areny mecz Lechii Gdańsk z Widzewem Łódź i mocno się wynudził. To było słabe widowisko, bez goli i z małą liczbą sytuacji, zwłaszcza po stronie gospodarzy.
W piątek Lechia zmierzy się na Polsat Plus Arenie z Widzewem Łódź. Spotkanie z trybun obejrzy nowy selekcjoner reprezentacji Polski Fernando Santos. Ma to związek z faktem, że mecz eliminacji Euro 2024 Polska - Albania prawdopodobnie odbędzie się w Gdańsku.
Marco Terrazzino oraz Maciej Gajos pełnili funkcję ofensywnych pomocników w dwóch pierwszych tegorocznych meczach Lechii Gdańsk. Niewykluczone, że w kolejnym wybór znów padnie na kogoś innego, gdyż w spotkaniu z Górnikiem Zabrze dobrą zmianę dał Kevin Friesenbichler.
W kolejnym spotkaniu ekstraklasy - przerwanym na ponad pół godziny z powodu śnieżycy - piłkarze Lechii Gdańsk zremisowali na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 1:1. Punkt uratował niezawodny Łukasz Zwoliński, który zdobył swoją piątą bramkę w sześciu ostatnich meczach.
W drugim tegorocznym meczu piłkarze Lechii Gdańsk zmierzą się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. W przypadku wygranej podopieczni Marcina Kaczmarka mogą nieco oderwać się od grupy walczącej o utrzymanie, gdyż pozostałe zespoły z dołu tabeli grają w tej kolejce z czołówką.
Okno transferowe w większości lig europejskich już się zamknęło, jednak w Polsce będzie otwarte do końca lutego. Lechia Gdańsk wciąż szuka wzmocnień, a niedawno była bardzo blisko pozyskania ciekawego skrzydłowego. Do dyspozycji trenera ma być w rundzie wiosennej Jakub Kałuziński, który po sezonie rozstanie się z klubem.
Lechia Gdańsk w rundzie jesiennej rozgrywek ekstraklasy w 17 meczach straciła aż 30 goli - to najgorszy wynik w całej lidze. W przerwie zimowej poprawa tego elementu była więc priorytetem. Pierwsze tegoroczne spotkanie z Wisłą Płock daje podstawy do optymizmu.
Łukasz Zwoliński w obecnym sezonie zdobył do tej pory pięć ligowych goli. Jak na możliwości tego zawodnika nie jest to wybitny dorobek, ale zalicza on kluczowe trafienia. Trzy ostatnie zwycięstwa Lechia Gdańsk odniosła właśnie dzięki 29-letniemu napastnikowi.
19-letni Niemiec Joshua Chima Eze rozpoczął testy w Lechii Gdańsk. Piłkarz Bayeru Leverkusen może grać na pozycji defensywnego pomocnika lub środkowego obrońcy.
W swoim pierwszym tegorocznym meczu ekstraklasy Lechia Gdańsk pokonała na własnym stadionie Wisłę Płock 1:0. Zwycięską bramkę dla gospodarzy zdobył niezawodny Łukasz Zwoliński, a rywale - konkretnie Dominik Furman - nie potrafili pokonać Dusana Kuciaka nawet z rzutu karnego.
Niedzielnym meczem z Wisłą Płock piłkarze Lechii Gdańsk rozpoczną rundę wiosenną rozgrywek ekstraklasy. Po słabiutkiej jesieni są bardzo blisko strefy spadkowej, dlatego cel może być tylko jeden - utrzymanie.
W ostatnim sparingu podczas zgrupowania w Turcji piłkarze Lechii Gdańsk przegrali z 5. zespołem czeskiej ekstraklasy FC Hradec Kralove 0:3. W trakcie meczu na boisko wszedł niedawno pozyskany Kevin Friesenbichler. Nowa postać pojawiła się też w zarządzie klubu.
Kevin Friesenbichler po niemal ośmiu latach znów został zawodnikiem Lechii Gdańsk. Od kiedy zespół wrócił do ekstraklasy, na podobny ruch zdecydowało się w sumie jeszcze dziewięciu innych piłkarzy. Z jakim skutkiem?
W drugim sparingu podczas zgrupowania w Turcji piłkarze Lechii przegrali 1:3 z mistrzem Serbii Crveną Zvezdą Belgrad. Jedyną bramkę dla gdańskiego zespołu zdobył Jarosław Kubicki. Za porozumieniem stron rozwiązano kontrakt z Christianem Clemensem.
Kevin Friesenbichler pomyślnie przeszedł testy medyczne i podpisał z Lechią Gdańsk kontrakt obowiązujący do czerwca 2025 roku. Dla austriackiego napastnika to powrót do gdańskiego klubu po ośmiu latach.
Przebywający na zgrupowania w Turcji zespół Lechii Gdańsk przegrał z 7. zespołem rumuńskiej ekstraklasy Petrolulem Ploeszti 0:2.
Austriak Kevin Friesenbichler ponownie będzie zawodnikiem Lechii. 28-letni napastnik grał już w gdańskim zespole w sezonie 2014/15, ostatnio występował w łotewskim RFS Ryga.
Piłkarze Lechii Gdańsk w poniedziałek rozpoczęli zgrupowanie w tureckim Side. W samolocie zabrakło miejsca dla dwóch utalentowanych wychowanków klubu - Jakuba Kałuzińskiego i Krystiana Okoniewskiego. Powód? Ich kontrakty kończące się w czerwcu tego roku nie zostaną przedłużone.
Na zakończenie zgrupowania w Cetniewie piłkarze Lechii Gdańsk rozegrali pierwszy tegoroczny sparing. Podopieczni Marcina Kaczmarka pokonali III-ligową Cartusię 5:1, a pierwszą asystę w nowych barwach zaliczył Jakub Bartkowski.
Od kilkunastu już lat pozycja prawego obrońcy traktowana była przez trenerów Lechii Gdańsk eksperymentalnie - często z konieczności. Grywali na niej i środkowi obrońcy, i pomocnicy, a nawet napastnicy. Przyjście tak solidnego piłkarza jak Jakub Bartkowski może w końcu rozwiązać problem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.