Wojewoda pomorski Dariusz Drelich spotkał się w czwartek z wyjątkowymi gośćmi. Do pomorskiego urzędu wojewódzkiego przybyli przedstawiciele Arki Gdynia, która we wtorek wywalczyła Puchar Polski. Oczywiście mieli ze sobą jakże ważny rekwizyt - trofeum zdobyte dzięki finałowej wygranej z Lechem Poznań.
Jednym z bohaterów finału Pucharu Polski był niewątpliwie Rafał Siemaszko. Napastnik Arki wszedł z ławki i znowu wpisał się na listę strzelców. Jego gol dał drużynie dodatkowe pokłady energii, które pomogły w odniesieniu sensacyjnego zwycięstwa nad Lechem Poznań.
Po wygranym przez Arkę Gdynia finale Pucharu Polski, media społecznościowe zalały zdjęcia z wyjątkowej radości piłkarzy i fala gratulacji napływająca z całego świata. Wyrazy uznania dla Żółto-Niebieskich wyraził m.in. reprezentant Polski, Kamil Grosicki.
Swój 250. mecz w barwach Arki Gdynia rozegrał w finale Pucharu Polski 35-letni Krzysztof Sobieraj. Drużyna dlatego też poprosiła go, by poprowadził ją w roli kapitana w tym wyjątkowym dla niej spotkaniu.
Ogrom emocji towarzyszył piłkarzom Arki po wygranym finale w Pucharze Polski z Lechem Poznań. W strefie mieszanej oprócz radości można było dostrzec łzy bohaterów tego popołudnia.
Niespodziewanie w finale Pucharu Polski od początku zagrał Przemysław Trytko, a na końcu spotkania wzniósł Puchar Polski. Jak mówi, takie chwile to potwierdzenie, że podjął słuszną decyzję, wracając do Arki.
- Medal za wygraną jeszcze wisi na mojej szyi, ale na pewno oddam go Grześkowi Nicińskiemu (byłemu trenerowi Arki). Z tego miejsca chciałbym mu podziękować, że doszedł do finału, to jego zasługa, że i ja mogłem w nim uczestniczyć. Dziękuję opatrzności, że mogłem to przeżyć i odnieść ten wielki sukces na Stadionie Narodowym - mówił po wygranym finale Pucharu Polski trener Arki Leszek Ojrzyński.
Arka Gdynia, pokonując w finale Pucharu Polski Lecha Poznań, powtórzyła sukces z 1979 roku. Wówczas trenerem żółto-niebieskich był Czesław Boguszewicz, który po 38 latach na żywo z trybuny Stadionu Narodowego oglądał sukces swoich młodszych kolegów.
Piłkarze Arki Gdynia pokonując 2:1 Lech Poznań i zdobywając Puchar Polski nie tylko powtórzyli sukces sprzed 38 lat, ale zapewnili sobie również udział w europejskich pucharach. Jednocześnie utrudnili drogę do nich zespołom walczącym o najwyższe miejsca w lidze, a więc m.in. Lechii. Teraz, żeby zagrać w Europie, trzeba na koniec sezonu zająć miejsce w pierwszej trójce.
O tym marzyło się nad polskim morzem 38 lat! Po raz drugi w historii Arka Gdynia zdobyła Puchar Polski, wygrywając w finale z Lechem Poznań 2:1.
Blisko 38 lat temu miał miejsce największy sukces w historii Arki Gdynia, która w 1979 roku sięgnęła po Puchar Polski. Dzisiaj ma okazję napisać nowy rozdział w klubowych annałach, bo w finale tych rozgrywek zagra z Lechem Poznań.
Drużyna, do której został wypożyczony Dariusz Formella, w finale krajowego pucharu zagra z zespołem formalnie wciąż go zatrudniającym. Arka Gdynia kontra Lech Poznań. To wydarzenie bez precedensu w polskiej piłce, dlatego nazwijmy je "przypadkiem Formelli".
Do dzisiaj to największy sukces w historii Arki. Puchar Polski wzniesiony w 1979 roku to najdumniejsza wizytówka klubu mimo upływu aż 38 lat. - Czas w końcu przestać wspominać tamten sukces, czas pamiętać o najbliższym - życzyłby sobie trener tamtej złotej drużyny z Gdyni, Czesław Boguszewicz.
Nienajlepsze spotkanie przeciwko Piastowi Gliwice rozegrał pomocnik Arki Dariusz Formella. Był to jeden z powodów, dla którego trener Leszek Ojrzyński zmienił go po niespełna godzinie. Sam zawodnik nie był tym faktem zadowolony, lecz decyzję uszanował.
Drugi raz z rzędu piłkarzom Arki przydarzyło się to samo. Skromne prowadzenie z Piastem Gliwice nie wystarczyło, bowiem goście chwilę przed końcem meczu wyrównali. Gospodarze zaś zapłacili za brak piłkarskiego cwaniactwa.
Po meczu z Piastem Gliwice (1:1) ciężko wyróżnić któregokolwiek z zawodników gospodarzy. Próbowały skrzydła, dobrze trzymał się Krzysztof Sobieraj, ale koniec końców jakości czysto piłkarskiej brakowało każdemu. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
- Powiedziałbym dobry wieczór, ale dla nas ten wieczór nie jest dobry. Mieliśmy znowu wygraną na wyciągnięcie ręki - głośno wzdychał rozgoryczony trener gospodarzy Leszek Ojrzyński. Arka zremisowała bowiem z Piastem 1:1 znowu po golu straconym w samej końcówce meczu.
Zespół Arki Gdynia nie wyciągnął wniosków. Po raz kolejny piłkarze postawili na heroiczną obronę skromnego prowadzenia i po raz kolejny zostali za to zasłużenie ukarani. Po słabym meczu gospodarze zremisowali z Piastem 1:1.
Analizy i przewidywania nijak mają się do rzeczywistości, jeśli pod uwagę nie weźmiemy faktów. Postanowiliśmy zatem zapożyczyć wyniki z fazy zasadniczej, by sprawdzić, kto w tym sezonie spadnie z ligi. Kibiców Arki od razu uspokajamy - ta utrzyma się jeszcze tydzień przed zakończeniem rozgrywek.
Czas na decydujący moment sezonu ekstraklasy - początek fazy play-off w walce Arki o utrzymanie. - Gramy o życie. W takich kategoriach należy to rozpatrywać. Dla nas to wojna - mówi trener Leszek Ojrzyński przed dzisiejszym meczem z Piastem Gliwice.
Trener Leszek Ojrzyński co rusz wprowadza nowinki taktyczne w Arce. W ostatnim meczu otworzył boczne korytarze dla swoich skrajnych obrońców i pozwolił im się często zapuszczać do ofensywy. Tego do tej pory nie było. - Nam to bardzo pasuje - zgodnie mówią Marcin Warcholak i Damian Zbozień.
Zwycięstwo stracone przez Arkę w ostatniej sekundzie meczu z Wisłą Płock pozbawiło ją jednego punktu w nadchodzącej fazie play-off. Piłkarze jednak nie załamują się, bo widzą pozytywne zmiany w zespole. - Gra Arki wygląda lepiej. Wisła w tym meczu nie zasłużyła na punkt - mówi obrońca Krzysztof Sobieraj.
Ogrom pracy wykonali piłkarze Arki w meczu z płocką Wisłą, a w końcówce i tak zmuszeni byli odłożyć marzenia o zwycięstwie o co najmniej tydzień. Znowu jednak do siatki trafił niezawodny Rafał Siemaszko. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Zwycięstwo stracone w ostatniej sekundzie meczu z Wisłą Płock, kosztowało Arkę jeden punkt na decydujące siedem meczów sezonu. - Najgorsze co może być, to stracić punkty w ostatniej akcji i nie mieć szans na odrobienie - mówił rozgoryczony szkoleniowiec gdynian Leszek Ojrzyński.
Ostatni mecz fazy zasadniczej ekstraklasy zakończył się w dramatycznych okolicznościach. Piłkarze Arki w ostatniej sekundzie wypuścili prowadzenie z rąk i zremisowali z Wisłą Płock 1:1. Mimo to w play-offach zagrają cztery, a nie trzy mecze przed własną publicznością.
Przed najbliższym starciem Arki z Wisłą Płock (sobota, 18), obecnego szkoleniowca gdynian wspomina prezes "Nafciarzy", Jacek Kruszewski. - Pamiętam, jak wywieszał transparenty w szatni - mówi.
Coraz więcej w Arce zależy od jej pomocnika, Dominika Hofbauera. Austriak stał się kreatorem gry ofensywnej zespołu i bez wątpienia tę rolę będzie pełnił również w najbliższą sobotę przeciwko Wiśle Płock (godz. 18).
Trener Arki Leszek Ojrzyński stawia sprawę jasno - najbliższego rywala, Wisłę Płock, trzeba od razu zaatakować. - Będziemy chcieli zagrać ofensywnie i jak najszybciej strzelić bramkę. Moi zawodnicy muszą być pazerni na gole - mówi szkoleniowiec.
To, że Arka Gdynia grać będzie po fazie zasadniczej w grupie spadkowej, wiadome było już od kilku tygodni. Niepewne pozostaje jedynie, w której części owej grupy Żółto-Niebiescy ostatecznie się znajdą.
Tomasz Musiał z Krakowa został wyznaczony na sędziego meczu finału Pucharu Polski pomiędzy Lechem Poznań i Arką Gdynia. Spotkanie zostanie rozegrane 2 maja o godz. 16 na PGE Narodowym.
Zatrudnienie Leszka Ojrzyńskiego na trenera w Arce wzbudziło wiele pozytywnych emocji wśród piłkarzy. Ci - mimo porażki w Gdańsku z Lechią - patrzą na siebie już inaczej, niż jeszcze tydzień wcześniej.
Do derbów Trójmiasta Arka przystępowała jako wielka niewiadoma. Bo z jednej strony miała fatalne ostatnie tygodnie, ale z drugiej zmieniła trenera. Ten na tchnięcie w zespół nowego ducha miał zaledwie sześć dni. Czy mu się to udało?
Piłkarze Arki, choć derby Trójmiasta z Lechią przegrali 1:2, widzą światełko w tunelu na lepsze jutro po ostatnich paskudnych tygodniach. W wielkanocny poniedziałek widać było w Arce sporo zmian taktycznych. Na boisku nie brakowało też ostrych starć.
Wyraźnie rozżalony, a jednocześnie pełen nadziei po porażce derbowej był trener Arki Leszek Ojrzyński. - Lechia pod koniec kradła nam czas - stwierdził szkoleniowiec. - Charakter był, widać potencjał - dodał.
To mecz, który może tchnąć nowego ducha w Arca, bo mimo porażki zespół zagrał bardzo przyzwoicie. Kilku piłkarzy zasłużyło na szczerą "piątkę" w szatni z trenerem, Michał Marcjanik zaś powinien ze szkoleniowcem odbyć poważną rozmowę. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Derby Trójmiasta nie były wielkim widowiskiem, ich faworyt miał sporo kłopotów z odniesieniem zwycięstwa, ale ostatecznie zakończyły się zgodnie z planem. Lechia Gdańsk pokonała Arkę Gdynia 2:1 i umocniła się w czołówce tabeli. Arka wciąż tkwi w jej dole.
W obecnym stuleciu doszło do jedenastu derbów Trójmiasta pomiędzy Lechią a Arką. Tylko w jednych z nich - pierwszych - nie oglądaliśmy bramek. Przeżyjmy to raz jeszcze i zobaczmy, jak padały derbowe gole w XXI wieku.
Piłkarze Arki zdają sobie sprawę z poziomu trudności sytuacji w jakiej się znajdują, ale liczą, że zmiana trenera podziała na nich w derbach motywująco. - Ciężko zgrywać chojraka, kiedy ostatnio idzie, jak idzie, ale spróbujemy zagrać Lechii na nosie - mówi obrońca Krzysztof Sobieraj.
Podczas 36 dotychczasowych derbów Trójmiasta Lechia - Arka przez obie drużyny przewinęły się setki piłkarzy. Wyłuskać z nich tych kilkunastu, którzy odcisnęli największe piętno na tej rywalizacji, jest niezwykle trudno. Mimo wszystko postanowiliśmy wybrać 12, naszym zdaniem najbardziej znaczących, zawodników meczów derbowych. Po sześciu z każdej ze stron.
Na początku tygodnia w Pszczółkach grupa kilkudziesięciu pseudokibiców z Trójmiasta zorganizowała ustawkę. Podczas interwencji policji, jeden z mundurowych został zraniony w nogę. Zarzuty usłyszało dziesięciu kiboli z Gdańska.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.