Zmiana szkoleniowca w Gdyni tuż przed derbami z Lechią ma pozytywnie podziałać na piłkarzy Arki. - Wiemy, że nie mamy nic do stracenia - mówi kapitan Żółto-Niebieskich, Miroslav Bożok.
W najbliższych derbach Trójmiasta pomiędzy Lechią a Arką, gości nie poprowadzi już Grzegorz Niciński. Zrobi to nowy szkoleniowiec Leszek Ojrzyński, który twierdzi, że to nie jego zespół powinien bardziej mieć się w tym meczu na baczności.
Na dwudniowe zgrupowanie z Arką do Cetniewa pojechał słowacki środkowy obrońca Tomas Kosut.
Już pierwszego dnia pracy w Arce jej nowego trenera, Leszka Ojrzyńskiego, piłkarze wyjechali na dwudniowe zgrupowanie do Cetniewa. - Dzięki temu szybciej poznam zespół - mówi szkoleniowiec.
Jest wychowankiem Arki, ma wytatuowany na ramieniu jej herb, co pokazuje jak bardzo czuje się z nią związany. Jako trener Grzegorz Niciński osiągnął wiele, ale czasem nawet najlepsze małżeństwa kończą się rozwodem.
Zaraz po zakończeniu współpracy z Grzegorzem Nicińskim Arka sfinalizowała rozmowy z Leszkiem Ojrzyńskim, który teraz przejmie żółto-niebieskie stery.
Stało się to, o czym mówiono od tygodni: Grzegorz Niciński nie jest już trenerem Arki. Po ostatnim meczu w Szczecinie z Pogonią podziękował piłkarzom za 2,5 roku współpracy.
Piłkarze Arki w ostatnich tygodniach są kolekcjonerami jedynek w ocenach "Wyborczej". Nie inaczej musiało być i tym razem, kiedy gdynianie przegrali z Pogonią aż 1:5. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Już z nie tak pewnym tonem swoich wypowiedzi, jak w poprzednim meczu przystąpił do konferencji po spotkaniu z Pogonią Szczecin (1:5) trener Arki Grzegorz Niciński. Był wyraźnie zrezygnowany i zmęczony obecną sytuacją.
Następną kompromitacją skończył się kolejny mecz Arki, którą w Szczecinie rozgromiła będąca w dołku Pogoń aż 5:1. Gdynianie w ostatnich pięciu meczach stracili horrendalną liczbę 20 goli.
Jeszcze chyba żaden trener w historii piłki nie przeszedł pozytywnie postawionego ultimatum. Grzegorz Niciński wprawdzie takiego od Arki nie dostał, ale tylko oficjalnie. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że jedynie zwycięstwo w Szczecinie z Pogonią (sobota, 18) jest stanie uratować szkoleniowca na stanowisku.
Jest to tak samo niewytłumaczalne jak błędy gdyńskiej defensywy z ostatnich tygodni. Dlaczego?
Na włosku wisi posada trenera Arki Gdynia Grzegorza Nicińskiego. Na pewno poprowadzi on zespół w sobotnim meczu z Pogonią Szczecin, ale w przyszłym tygodniu może zostać zwolniony. Kandydatami do objęcia po nim funkcji są m.in. Maciej Skorża oraz Mariusz Rumak.
- Pavels nie wiedział, że ma z tyłu zawodnika. Jeszcze mu krzyczałem, żeby uważał, ale ani nie usłyszał, ani nie zauważył moich gestów - mówił po meczu półfinałowym Pucharu Polski obrońca Przemysław Stolc, który wyraźnie ostrzegał bramkarza przed nadbiegającym zagrożeniem.
Grzegorz Niciński wchodząc na konferencję po przegranym 2:4 meczu w rewanżowym meczu półfinału Pucharu Polski z Wigrami Suwałki, miał już w głowie utkany plan, jak wybrnąć spod lawiny pytań dziennikarzy. Unikał konkretnych sformułowań, chcąc ominąć te najtrudniejsze.
Choć miał to być mecz bez emocji, o mało nie skończył się klęską. Arka przegrała w rewanżu z Wigrami Suwałki 2:4, ale awansowała do finału Pucharu Polski.
Mimo fatalnej dyspozycji Arki w lidze absolutnie nikt nie wyobraża sobie klęski w Pucharze Polski. Trzybramkowa przewaga po pierwszym meczu półfinałowym ma stać się zaliczką nie do przejścia dla Wigier Suwałki.
Trener Grzegorz Niciński stracił nosa, z którego słynął w ubiegłym sezonie. Jego zmiany były strzałem w dziesiątkę, teraz robi je po omacku. Piłkarze są wyraźnie zmęczeni, brakuje impulsu i nowego tchnienia, a Arka z obecnym szkoleniowcem na pokładzie zaczyna tonąć.
O porażce 2:4 z Górnikiem Łęczna bramkarz Arki Konrad Jałocha chciałby najszybciej zapomnieć. Jeden z kibiców wydał nawet ostrzejszy osąd: "Oby to był jego ostatni mecz w naszych barwach".
Informacją dla kibiców Arki jest fakt, że to niestety nie było prima aprilis. Gdynianie przegrali z ostatnim Górnikiem Łęczna dość wyraźnie, bo fatalnie dysponowana była gdyńska obrona. I nie tylko. Ocena trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Do tego, że trener Arki rzadko odpowiada w punkt na zadane pytania, dziennikarze na meczach gdyńskiego zespołu zdążyli się już przyzwyczaić. Stanowczo odpowiedział jedynie, stając w obronie piłkarzy po przegranym 2:4 meczu z ostatnim Górnikiem Łęczna.
Katastrofalny mecz w wykonaniu Arki zakończył się jej porażką z ostatnim w tabeli Górnikiem Łęczna 2:4. Czy to przeleje czarę goryczy i będzie gwoździem do trumny trenera Grzegorza Nicińskiego?
Zawieszony za kartki na mecz z Górnikiem Łęczna (sobota, godz. 15.30) Rafał Siemaszko to niemały problem dla Arki. - Nie mam żadnych problemów, tylko decyzję - odpowiada Grzegorz Niciński. A czy trener Arki widzi już teraz szansę na debiut Luki Zarandii?
Jako zawodnik obecny trener Arki Grzegorz Niciński trenował m.in. pod okiem Franciszka Smudy. I też był poddawany eksperymentom, jak jego ówcześni piłkarze. W sobotę (godz. 15.30) obaj zasiądą na dwóch ławkach trenerskich.
Choć pierwszy jego wniosek o obywatelstwo został odrzucony, to za drugim razem Marcus da Silva ostatecznie został Polakiem.
Jego wybory już raz zadecydowały o wyniku meczu w Gdyni. Jak będzie teraz? Sędzia Szymon Marciniak ponownie poprowadzi mecz Arki. Nie ma z nią jednak przyjemnych skojarzeń.
W dobrych humorach wrócą z wojaży reprezentacyjnych piłkarze Lechii Gdańsk. Na nowej dla siebie pozycji zagrał Paweł Stolarski, ale najgłośniejszym echem odbił się występ Simeona Sławczewa, który przyczynił się do sensacyjnej wygranej Bułgarii z Holandią. Nieco mniej powodów do zadowolenia mają zawodnicy Arki Gdynia.
Dwie kontuzje podczas jednego sezonu to dla 33-letniego piłkarza, jakim jest Antoni Łukasiewicz, spory ubytek. Odzyskać formę jest więc tym ciężej. Czy admirał Arki Gdynia wraca powoli na właściwe tory?
Porażka Arki w Gliwicach z Piastem - bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie - i niekorzystnych wynikach innych drużyn, postawiły żółto-niebieskich pod ścianą. - Jeśli moi zawodnicy każdy mecz potraktują jak grę o życie, to nie będziemy musieli martwić się tym, czy się utrzymamy, czy nie - twierdzi trener Grzegorz Niciński.
Pojawienie się w kadrze Arki gruzińskiego zawodnika, niejednego kibica zapewne zdziwiło. - Nie mogę się doczekać, aż z całą świadomością będę mógł w końcu dać mu szansę. To nieszablonowy chłopak - komplementuje Lukę Zarandię jego trener, Grzegorz Niciński.
Jedynym piłkarzem Arki, który bez wyrzutów sumienia może spać po nocach, jest Rafał Siemaszko. Strzela jak na zawołanie, walczy za trzech. Gdy tylko dorównają mu koledzy z zespołu, o utrzymanie w Gdyni nie będzie trzeba się martwić.
Defensywne i momentami brzydkie usposobienie Arki to wynik decyzji szkoleniowca Grzegorza Nicińskiego. Zespół wygląda dużo lepiej, gdy atakuje, lecz takiego nastawienia taktycznego kibice nie widują zbyt często.
Marzenia o górnej ósemce mocno lub nawet bezpowrotnie oddaliły się od piłkarzy Arki, którzy w Gliwicach przegrali z Piastem 2:3. Minimalistyczna taktyka zakładająca, iż remis to wynik korzystny, odbiła się czkawką. Teraz gdynianie są w bardzo trudnym położeniu.
Dziury w środku - obrony i pomocy - były głównymi powodami, przez które Arka przegrała w Gliwicach z Piastem 2:3. Oczekiwania spełnił jedynie Rafał Siemaszko. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Mimo słabej gry, porażki z podobnie do Arki dysponowaną drużyną Piasta i mnóstwem błędów indywidualnych, niewiele merytorycznego miał do powiedzenia po meczu trener Arki.
Pięć goli w meczu, w którym żadna z drużyn nie zaprezentowała więcej niż przeciętnego poziomu piłkarskiego zakrawa na prawdziwy cud. Tymczasem w Gliwicach Piast wygrał z Arką 3:2. Defensywa gdynian po raz kolejny była katastrofalnie dysponowana.
Do końca sezonu zasadniczego ekstraklasy zostało pięć spotkań, każde będzie dla Arki piekielnie ważne, bo zadecydować może o grze w górnej lub dolnej ósemce. Na początek: Piast Gliwice. - Wiemy, że wszystko zależy od nas - mówi pomocnik Michał Nalepa.
Posiadanie w ostatnim miesiącu sezonu zasadniczego ekstraklasy bramkostrzelnego napastnika, może okazać się kluczowe. Takiego ma właśnie Arka Gdynia.
Dariusz Formella i Michał Marcjanik zostali powołani na ostatnie dwa mecze towarzyskie reprezentacji Polski U-21 przed czerwcowym Euro w naszym kraju.
Czy Arka ma jeszcze szanse na grupę mistrzowską, czy jedynie walczy o jak najwyższą pozycję i liczbę punktów przed walką o utrzymanie? Wątpliwości jest wiele, ale odpowiedź jedna - żółto-niebiescy mają wszystko w swoich nogach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.