Sprawca wycinki drzew w Gdańsku Jelitkowie, jeśli zostanie złapany, może otrzymać minimalną karę. To efekt "lex Szyszko".
W Sądzie Rejonowym w Lęborku zapadł w poniedziałek wyrok w sprawie wycinki drzew na nadmorskiej działce w Łebie. Jej właściciele - Jerzy R. oraz obywatelka Holandii Maria van E., zostali uznani za winnych "spowodowania zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach".
Samorządowcy chcą odbić Senat z rąk PiS i uczynić z niego swoją izbę. Na rocznicę 4 czerwca sformułowali 21 tez, których celem jest decentralizacja państwa i zwiększenie roli samorządów. - Ojczyzna składa się z małych ojczyzn - mówi prezydent Sopotu Jacek Karnowski, jeden z autorów 21 tez samorządowych.
Do kolejnej nielegalnej wycinki doszło w Sopocie. Tym razem na działce przy al. Niepodległości, bez wymaganej zgody, wycięto 19 drzew. Władze Sopotu twierdzą, że to wynik zbyt niskich kar wynikających z liberalnego prawa "lex Szyszko" wprowadzonego za rządów PiS.
Inwestor, który chce postawić w Sopocie hotel tuż nad morzem, wyciął w pień ok. 50 drzew. Władze miasta uważają, że zrobiono to nielegalnie i wystąpiły o ukaranie inwestora. Prezydent Sopotu domaga się też zmiany tzw. lex Szyszko, bo uważa, że niskie kary zachęcają tylko inwestorów do nielegalnych wycinek.
Prokuratura wniosła do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm osobom, którym zarzuca spowodowanie zniszczeń przyrodniczych w znacznych rozmiarach. Chodzi o głośną wycinkę 4 hektarów, chronionego nadmorskiego lasu w Łebie na podstawie tzw. lex Szyszko.
Wycięli prawie cztery hektarów lasów i mieli w zamian posadzić 18 tysięcy drzew. Wszystko wskazuje jednak na to, że właściciele działek w Łebie nie będą musieli sadzić nowych drzew. Generalny dyrektor ochrony środowiska uchylił decyzję RDOŚ w tej sprawie. Osobne śledztwo prowadzi prokuratura.
Taką decyzję wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku. Właściciele nadmorskiej działki w Łebie, którzy wykarczowali cztery hektary chronionego lasu w ubiegłym roku, muszą przeprowadzić nasadzenia wiosną lub jesienią.
Nie stwierdziliśmy obecności gatunków chronionych ani czynnych siedlisk ptaków - informuje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku, która wizytowała teren gigantycznej wycinki w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.
Polskie lasy długo będą leczyć rany po "lex Szyszko". Właśnie wycięto kilkaset drzew z gdyńskiego obszaru Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
Gdańsk zaprasza mieszkańców do zgłaszania cennych i wartych ochrony drzew, które miasto mogłoby otoczyć opieka i uratować. To reakcja na "lex Szyszko".
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku zarzuciła burmistrzowi Łeby, że nie dopełnił obowiązków w związku z głośną wycinką 4 ha drzew na atrakcyjnym nadmorskim terenie. Prokuratura odmawia wszczęcia postępowania w tej sprawie.
Około 60 drzew został wyciętych na gdańskim Jasieniu. Mieszkańcy, którzy je sadzili czują się zrozpaczeni i bezradni. W ciągu miesiąca mieszkańcy Gdańska zgłosili do urzędu ponad 100 kontrowersyjnych wycinek drzew.
Po publikacji "Wyborczej" o planach wyjazdu leśników na wiec w obronie ministra Szyszki związkowcy z Gdańska twierdzą, że... pomylili się w komunikacie i nigdzie nie jadą. - Nie udało im skrzyknąć wystarczającej liczby chętnych i wydało się, że manifestację wspiera dyrekcja - tłumaczy nasz informator.
Pracownicy Lasów Państwowych z Pomorza skupieni w "Solidarności" organizują manifestację w obronie ministra środowiska Jana Szyszki. Sekretariat Lasów Państwowych w Gdańsku zachęca do wyjazdu i chce znać nazwiska tych, którzy jechać nie zamierzają.
Przejechałam w ubiegłym tygodniu spory kawałek Polski. Na północy i na południu widok podobny - wszędzie rżną i piłują, aż wióry lecą.
Cztery hektary lasu będącego pod ochroną wycięto w Łebie na mocy prawa Szyszki. - Jestem wściekły, to jest jak najazd Hunów - mówi burmistrz Łeby. Sprawa w środę trafiła do prokuratury.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.