System ratownictwa morskiego wykonuje swoje zadania, ale stwierdzone problemy to utrudniają i zwiększają ryzyko ograniczenia jego sprawności - oceniła Najwyższa Izba Kontroli.
Tylko latem ub. r. na Pomorzu utonęły 23 osoby. Piotr Sulecki, przedsiębiorca i wynalazca z Kuźnicy na Półwyspie Helskim, postanowił zrobić coś z problemem utonięć. Tak powstał "stojak życia" - wyjątkowa w skali europejskiej stacja ratownictwa wodnego.
Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) nie zostanie zlikwidowana jako jednostka budżetowa i włączona w struktury urzędów morskich. To efekt rozmów dyrekcji SAR z ministerstwem infrastruktury, które przejęło obowiązki nieistniejącego już resortu gospodarki morskiej.
Przez kilka godzin ratownicy morscy poszukiwali w środę na Bałtyku kobiety, która miała wypaść za burtę jachtu. Zamiast rozbitka odnaleźli łódź, a na jej pokładzie kompletnie pijanego sternika.
Na jachcie "Hunter", na którego pokładzie znajdowali się wędkarze, doszło do awarii. Na pomoc popłynęły dwie jednostki ratownicze
Ratownicy SAR, najważniejszej służby niosącej ratunek na morzu, protestowali we wtorek pod Urzędem Morskim w Gdyni. Ich zdaniem SAR jest rażąco niedofinansowany, a warunki płacowe uwłaczające.
Mogą pływać po niedostępnych dla łodzi ratowniczych akwenach, łatwo się je naprawia, są odporne na uderzenia, to niektóre z zalet nowych skuterów, które trafiły do Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
Płynący na Bornholm statek "Miętus" zatonął w sobotę późnym wieczorem. Duńskie służby ewakuowały z jednostki 19 osób. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało.
W ostatni weekend śmigłowiec Marynarki Wojennej dwa razy wylatywał, by wziąć udział w akcji poszukiwawczej. Zaginionych na morzu mężczyzn nie udało się odnaleźć.
Ratownicy morscy wywalczyli 340 zł brutto podwyżek do pensji i będą teraz zarabiać niewiele ponad płacę minimalną. - Brakuje nam ludzi. Kiedy mówimy kandydatom o wysokości zarobków, to pytają, czy to w euro, czy na tydzień - mówi dyrektor SAR z Gdyni.
Zakończyła się akcja poszukiwawcza żeglarza z Gdańska. 74-letni mężczyzna ponad tydzień temu wypadł za burtę jachtu na Ocenie Atlantyckim. Jego żona została uratowana z dryfującej łodzi.
W nocy załoga polskiego żaglowca na duńskich wodach w rejonie Bornholmu zauważyła cztery race wystrzelone w niebo w odstępie dziesięciu minut. W akcji ratowniczo-poszukiwawczej biorą udział jednostki polskie i duńskie.
Za bezpieczeństwo na Bałtyku odpowiada tylko jeden śmigłowiec ratowniczy stacjonujący w Darłowie. Przetarg na nowe śmigłowce miał uzdrowić sytuację, ale prawdopodobnie zostanie unieważniony. Jeśli tak będzie, MON kupi nowe śmigłowce tylko dla celów ratowniczych Marynarki Wojennej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.