- Do tej pory nie miałem okazji przeżyć meczu o taką stawkę na tym etapie rozgrywek. To spotkanie może dużo dać, ale i skończyć marzenia. A moim marzeniem jest zostać w ekstraklasie z Arką, bo chciałbym z nią dalej pracować - mówi o sobotnim meczu z Ruchem Chorzów szkoleniowiec Leszek Ojrzyński.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu można jedynie zakładać. Przyjmijmy zatem najprawdopodobniejsze, a więc spadek Ruchu Chorzów. Kto jednak jako drugi opuści ekstraklasę? Najpewniej będzie to Arka Gdynia lub Górnik Łęczna.
We wtorek, 23 maja w Warszawie odbyły się obrady kapituły, która wskazała nazwiska piłkarzy nominowanych do nagród Lotto Ekstraklasy. Uznanie w oczach dziennikarzy i ekspertów znalazło dwóch zawodników Lechii: Dusan Kuciak i Marco Paixao oraz Rafał Siemaszko z Arki Gdynia.
Natalia Partyka, czterokrotna mistrzyni paraolimpijska, została w poniedziałek nagrodzona Honorowym Wyróżnieniem za zasługi dla Województwa Pomorskiego przez radnych sejmiku. Okolicznościowe wyróżnienie, za zdobycie Pucharu Polski, otrzymali także piłkarze i władze klubu Arka Gdynia.
Kapitan Arki Krzysztof Sobieraj jest ostatnio na świeczniku. Ostro wypowiedział się na temat kibiców, że tych przychodzi na mecze Arki za mało. Tymczasem kilka dni później zespół w katastrofalnym stylu poległ w meczu ze Śląskiem Wrocław.
Dobry jedynie pierwszy kwadrans i kompromitująca reszta część meczu - tak pokrótce należałoby skwitować występ Arki w meczu ze Śląskiem Wrocław, dlatego też niewielu wybiło się ponad jedynkę z przodu. Oceny Trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Nie przebierał w słowach na pomeczowej konferencji trener Arki Leszek Ojrzyński. Dosadnie powiedział, gdzie jego zespół popełniał błędy w przegranym 1:4 meczu ze Śląskiem Wrocław. - Zaczęliśmy strugać profesorów, zamiast punktować rywala. Jednym słowem - wstyd - komentował na gorąco.
Fatalny mecz i druzgocąca porażka Arki ze Śląskiem (1:4) stawia ewentualne utrzymanie ekstraklasy w Gdyni już w kategoriach science fiction. Szanse pozostają jedynie matematyczne.
Spotkanie z Wisłą Płock kosztowało Arkę utratę nie tylko jakże cennych punktów, ale też swojego podstawowego obrońcy. Czwartą, a chwilę później piątą żółtą kartkę w sezonie obejrzał w tym meczu Michał Marcjanik i z jego usług w meczu ze Śląskiem (piątek, godz. 18) nie będzie można skorzystać.
Choć Arka jest w trudnym położeniu, to wkrótce może się to zmienić, bo w piątek (godz. 18) czeka ją mecz ze Śląskiem, który leży jej jak nikt inny. Czy potwierdzi więc dominację z tego sezonu nad wrocławskim rywalem i po raz kolejny pewnie go pokona?
Do końca sezonu ekstraklasy zostały Arce trzy kolejki. W grupie spadkowej każda z nich jest na wagę złota. Przekonać się o tym mogą zespoły, które w najbliższy weekend polegną w swoich starciach.
Sytuacja Arki w walce o utrzymanie nie jest za wesoła. Do końca sezonu zostały trzy mecze, a gdynianie są w strefie spadkowej. - Widzę wkurzenie w zespole. Po postawie chłopaków wiem, że będziemy walczyć do samego końca - zapowiada kapitan Krzysztof Sobieraj.
Po meczu z Wisłą Płock (0:1) Krzysztof Sobieraj nie szczędził słów. Nawet takich, które bezpośrednio mogły trafić w kibiców Arki Gdynia. - Chciałbym podziękować kibicom, tym 6 tys., które nas wspierało. Ale pytam się: gdzie jest te 10 tys. ludzi?! To są kibice sukcesu, którzy z Arką są tylko, jak jest dobrze. A my teraz potrzebujemy wsparcia - żalił się.
Porażka Arki z Wisłą Płock mogła być dużo boleśniejsza, gdyby nie intuicyjne i szczęśliwe interwencje bramkarza Pavelsa Steinborsa. Jeden ze strzałów Łotysz przyjął nawet na twarz i uchronił zespół przed stratą gola. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Arka przegrała bardzo istotny w kontekście utrzymania w ekstraklasie mecz z Wisłą Płock. Lepsza postawa po przerwie nie wystarczyła do tego, żeby zapunktować. - Przeciwnik był inny niż poprzednio. Konkretniejszy - mówił po spotkaniu trener Leszek Ojrzyński.
Strefy wyłączone z ruchu kołowego i brak przejazdu z Redłowa do Witomina, kierowców w Gdyni dziś po południu czekają utrudnienia.
Jeszcze niedawno śmiała się z niego cała Polska, gdy popełnił fatalny błąd w półfinale Pucharu Polski. - Musisz walczyć. Kiedy nie idzie, musisz wrócić na właściwe tory, a kiedy idzie po twojej myśli, nie odpuszczać - zdradza receptę na sukces Pavels Steinbors. Dzisiaj jest podstawowym bramkarzem Arki Gdynia.
Drugi raz w przeciągu niespełna miesiąca do Gdyni przyjeżdża Wisła Płock. W pierwszym spotkaniu goście wywieźli znad morza szczęśliwy punkt. - Byliśmy wtedy bardzo, bardzo blisko - wspomina szkoleniowiec Arki Leszek Ojrzyński.
Niedzielne rozstrzygnięcia w lidze angielskiej oraz holenderskiej sprawiły, że grę w Lidze Europy Arka Gdynia rozpocznie od 3. rundy kwalifikacji. Tam czekają tuzy piłkarskie, jak choćby siedmiokrotny zdobywca Ligi Mistrzów AC Milan.
Rolę jedynego defensywnego zawodnika w linii pomocy Arki w meczu z Górnikiem Łęczna pełnił Yannick Sambea. To nowa sytuacja, bowiem Niemiec zazwyczaj grywa nieco bardziej ofensywnie.
Zasługi Rafała Siemaszki dla Arki z tygodnia na tydzień stają się coraz wyraźniejsze. Tym razem zdobył zwycięskiego gola w meczu z Górnikiem Łęczna (1:0). - Nie mam zamiaru się zatrzymywać - zapowiada bogatą końcówkę sezonu bohater drużyny.
Bohaterem Arki w meczu z Górnikiem Łęczna (1:0) został Rafał Siemaszko, którego piłka znowu znalazła w polu karnym, a ten zrobił z nią należyty pożytek. Po drugiej stronie bieguna został zaś Dariusz Formella - często za długo trzymający futbolówkę przy nodze. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Arka w końcu wygrała mecz w ekstraklasie, pokonując Górnika Łęczna w być może najważniejszym meczu sezonu 1:0. Tym samym gdynianie przerwali serię dziewięciu meczów bez zwycięstwa w lidze.
"Nareszcie!" - wykrzyczała cała Gdynia po spotkaniu Arki z Górnikiem Łęczna. Gospodarze z bitwy o być albo nie być wyszli z tarczą i wygrali 1:0. Po raz enty bohaterem żółto-niebieskich został Rafał Siemaszko.
Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN wydała komunikat dotyczący przyznania licencji klubom ekstraklasy na przyszły sezon. Lechia Gdańsk oraz Arka Gdynia dostały licencję zarówno na grę w ekstraklasie, jak i europejskich pucharach.
Od której rundy kwalifikacji Ligi Europy swoją przygodę rozpocznie zdobywca Pucharu Polski Arka Gdynia? To zależy m.in. od... wyniku finału tych rozgrywek pomiędzy Manchesterem United a Ajaksem Amsterdam. Przy korzystnych rozstrzygnięciach gdyński klub może zarobić więcej o 10 tys. euro i później wystartować do rywalizacji.
Poważne, bojowe nastroje i posępne miny zawodników Arki mówią wszystko - żarty się skończyły. - To nie jest tak, że dopiero teraz zdaliśmy sobie sprawę z tego, w czym tkwimy, a cały sezon było bajlando. Zawsze wiemy, o co gramy - mówi obrońca Adam Marciniak.
Piłkarze i trener Arki są wyraźnie bojowo nastawieni do meczu z Górnikiem Łęczna (piątek, godz. 20.30). - Sami sobie nawarzyliśmy piwa i sami je teraz wypijemy, a potem się uśmiechniemy. Koniec z negatywami. Myślimy pozytywnie - stanowczo zakomunikował obrońca Damian Zbozień.
Margines błędów w Arce został wyczerpany. Piłkarze Leszka Ojrzyńskiego wkraczają w taki moment sezonu, w którym każda porażka może być nieodwracalna w skutkach. - To nie jest mecz o sześć punktów. To jest mecz o utrzymanie - mówi o piątkowym spotkaniu z Górnikiem Łęczna (godz. 20.30) obrońca Arki Marcin Warcholak.
Sytuacja Arki w ekstraklasie nie jest za wesoła, ale też nie beznadziejna. Co się dzieje z zespołem? Czy to chwilowa zadyszka czy może permanentny spadek formy? I dlaczego mimo tego wszystkiego gdynianie wciąż są w paradoksalnie dobrym położeniu?
Jako zespół piłkarze Arki zagrali fatalne spotkanie z Cracovią w walce o utrzymanie. Indywidualnie są też i tacy, którzy od dawna dają sygnał o swojej bardzo słabej dyspozycji. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Żadnych powodów do zadowolenia po porażce 0:2 z Cracovią nie może mieć trener Arki Leszek Ojrzyński. - Nie wyszliśmy na pierwszą połowę. Ta w naszym wyniku była fatalna - mówił rozgoryczony.
Piłkarze Arki zadziwiająco gładko przegrali wyjazdowe spotkanie z Cracovią 0:2. Gdynianie od początku spotkania liczyli na wyrwanie bezbramkowego remisu, co nie mogło skończyć się dobrze.
Euforia po triumfie w Pucharze Polski powoli opada, bowiem na horyzoncie być może jedno z największych wyzwań klubu - utrzymać się w ekstraklasie, gdy terminarz ma się najgorszy z możliwych. Arkę czeka istny maraton w walce o ligowy byt.
Piłkarze Arki Gdynia wraz z kibicami świętowali zdobycie Pucharu Polski na słynnej "Górce" starego stadionu przy ul. Ejsmonda. Na fecie nie zabrakło byłego trenera żółto-niebieskich Grzegorza Nicińskiego, który wprowadził zespół do finału, ale nie miał okazji go w nim poprowadzić.
Jak krótka jest droga z bohatera do zera, brutalnie niejednokrotnie pokazuje życie. Bramkarz Arki Pavels Steinbors zaprzeczył tej teorii i pokazał, jak z wyśmiewanego zawodnika można stać się gladiatorem finału Pucharu Polski. Czy dostanie teraz szansę od trenera w lidze?
Rozgrywki piłkarskiej ekstraklasy wkraczają w decydującą fazę. Do zakończenia sezonu - zarówno bijącej się o mistrzostwo Lechii Gdańsk, jak i walczącej o utrzymanie Arce Gdynia - pozostało już tylko sześć meczów. Oba zespoły kluczowe spotkania rozegrają w najbliższych dniach w Krakowie.
Po odniesieniu tak wielkiego sukcesu jak zdobycie Pucharu Polski powrót do ligowej rzeczywistości na pewno nie jest łatwy. Jednak piłkarze Arki muszą to zrobić jak najszybciej, bo w najbliższych tygodniach czeka ich trudny bój o utrzymanie w ekstraklasie.
Tuż po wygranym meczu z Lechem Poznań trener Arki Leszek Ojrzyński zapowiedział, że swój medal za zdobycie Pucharu Polski odda swojemu poprzednikowi Grzegorzowi Nicińskiemu, pod wodzą którego zespół awansował do finału. Jednak szkoleniowiec Żółto-Niebieskich będzie musiał nieco zmienić plany.
Ogromną niespodzianką była obecność w wyjściowym składzie w finale Pucharu Polski Marcusa da Silvy. Skrzydłowy Arki miał bowiem miesięczną przerwę spowodowaną kontuzją mięśniową. Ostatecznie udało się go doprowadzić do pełni sił.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.