Trener Lechii Gdańsk Piotr Stokowiec mimo wyraźnej porażki z Jagiellonią Białystok 0:2 podsumował grę swoich zawodników nie tylko w negatywnym tonie. Znalazł nawet powód, żeby ich pochwalić. Za co?
Bardzo słabo wypadła inauguracja rundy wiosennej w wykonaniu piłkarzy Lechii Gdańsk. Nie mieli oni nic do powiedzenia w starciu z Jagiellonią Białystok, która zasłużenie wygrała 2:0.
Lechia Gdańsk na inaugurację rundy wiosennej zmierzy się w sobotę na stadionie w Letnicy z Jagiellonią (godz. 17.30). Zespół z Białegostoku po raz ostatni wygrał tu w kwietniu 2013 r., kiedy w jego ataku grali Tomasz Frankowski i Euzebiusz Smolarek, a z drugiej strony na szpicy biegał Adam Duda.
W zremisowanym 1:1 meczu z Jagiellonią Białystok swój 100. występ w Ekstraklasie zaliczył Artur Sobiech. Napastnik Lechii uczcił jubileusz golem numer 30 w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. - Mogło być ich więcej, ale napastnika rozlicza się nie tylko z bramek. Ważna jest gra dla zespołu, utrzymywanie się przy piłce i wiele innych aspektów - podkreśla Sobiech.
Piłkarze Lechii Gdańsk rozegrali z Jagiellonią bardzo nierówne spotkanie, ale mimo dużej dysproporcji między postawą w pierwszej i drugiej połowie mogli je rozstrzygnąć na swoją korzyść. - Na pewno żałuję remisu, bo mając trzy punkty, sami wypuściliśmy je z rąk przez naszą niefrasobliwość i prosty błąd - mówił po spotkaniu trener Piotr Stokowiec.
Szkocki pisarz Robert Louis Stevenson, gdyby żył, mógłby być bardzo zadowolony po meczu w Gdańsku. Piłkarze Lechii niemal idealnie odtworzyli bowiem jego słynną nowelę "Doktor Jekyll i pan Hyde". Podopieczni Piotra Stokowca pokazali dwie zupełnie różne twarze, co skończyło się remisem z Jagiellonią Białystok (1:1).
W poprzednim sezonie piłkarze Lechii zmierzyli się z Jagiellonią Białystok czterokrotnie i za każdym razem schodzili z boiska jako zwycięzcy. Dwa razy grali w Gdańsku i w obu meczach do bramki rywali trafiał Jarosław Kubicki. W poniedziałek na Stadionie Energa będzie miał szansę podtrzymać tę passę. Początek spotkania o godz. 18.
W poprzedniej kolejce zawodnik Lechii Gdańsk Rafał Wolski zdobył swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie po ponad siedmiu miesiącach przerwy. Tak długi post strzelecki to skutek kolejnej ciężkiej kontuzji, po której teraz powoli wraca on do pełnej dyspozycji.
Piłkarze Lechii Gdańsk po odpadnięciu z europejskich pucharów mogą skupić się na rozgrywkach ekstraklasy. W poniedziałek zmierzą się na Stadionie Energa z Jagiellonią Białystok (godz. 18). - Zaczynamy tym samym nowy etap, rywalizacja w zespole nabierze nowego wymiaru, gdyż nie będzie potrzeby tak częstego rotowania składem - mówi trener Piotr Stokowiec.
Lechia Gdańsk to w tej chwili jedyny zespół, który wciąż ma szanse na dublet. Jednak jeśli zostanie z niczym, będzie największym przegranym sezonu. W czwartek na Stadionie Narodowym w Warszawie zmierzy się z Jagiellonią Białystok w finale Pucharu Polski. Początek spotkania o godz. 16.
Jacek Grembocki w 1983 roku był ważną postacią Lechii Gdańsk, która wywalczyła Puchar Polski. W czwartek jego młodsi koledzy mają szansę, żeby powtórzyć ten historyczny sukces. W finale zmierzą się na Stadionie Narodowym z Jagiellonią Białystok. - Twórzcie historię, zróbcie to dla kibiców i miasta! - mówi Grembocki i wspomina triumf sprzed 36 lat.
- Zgotowaliśmy sobie wspaniałą końcówkę sezonu. Gdańsk stał się piłkarską stolicą, bo wszędzie nas pełno. Nadal chcemy sprawiać kibicom frajdę i dostarczać kolejnych emocji, dlatego przygotowaliśmy dla nich piękne majówkowe święto - mówi przed finałowym meczem Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok trener Lechii Piotr Stokowiec. Czwartkowe starcie na Stadionie Narodowym w Warszawie rozpocznie się o godz. 16.
W kadrze Lechii jest sporo doświadczonych zawodników, ale tylko trzech z nich miało okazję cieszyć się ze zdobycia Pucharu Polski. To Duszan Kuciak, Daniel Łukasik oraz Błażej Augustyn - cała trójka w barwach Legii Warszawa. W czwartek szansa na kolejny triumf, gdański zespół w meczu finałowym zmierzy się na Stadionie Narodowym z Jagiellonią Białystok (godz. 16).
W wygranym 3:2 meczu z Jagiellonią Białystok w zespole Lechii każdy zawodnik dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa. Na największe pochwały zasłużyli: Zlatan Alomerović, Filip Mladenović, Michał Nalepa oraz Jarosław Kubicki. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Po niezwykle interesującym i zaciętym meczu piłkarze Lechii pokonali Jagiellonię Białystok 3:2. Biało-zieloni wciąż są liderem tabeli, a jednocześnie powiększyli przewagę nad drugim zespołem do pięciu punktów.
Lechia w meczu na szczycie zagra z Jagiellonią. To jej ulubiony rywal. Już na początek rundy rewanżowej ekstraklasy prowadzącą w tabeli Lechię czeka poważny test. W niedzielę na Stadionie Energa gdańszczanie podejmą bowiem wicelidera Jagiellonię Białystok. Początek spotkania o godz. 18.
Dla "generała" gdańskiej defensywy wysokie zwycięstwo z Jagiellonią Białystok (4:0) nie jest zaskoczeniem. - Od kiedy jestem w Lechii, grałem z Jagiellonią pięć razy i za każdym razem wygrywaliśmy. Szkoda, że nie gramy z nimi częściej - mówi Mario Maloca.
W wygranym 4:0 meczu z Jagiellonią Białystok wszyscy piłkarze Lechii zasłużyli na słowa uznania, w zespole nie było ani jednego słabego ogniwa. Nie zawiedli pewniacy, a bardzo miło zaskoczył dawno niewidziany na boisku Steven Vitoria. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
- Zagraliśmy bardzo dobre zawody, mieliśmy od rywali więcej argumentów i w czwartym spotkaniu grupy mistrzowskiej nie straciliśmy gola. Powoli dorastamy do coraz większych rzeczy - mówił po wygranym 4:0 meczu z liderem tabeli Jagiellonią Białystok.
Piłkarze Lechii pokonali Jagiellonię Białystok 4:0 w hitowym meczu 34. kolejki Lotto Ekstraklasy. Hat-trickiem popisał się Marco Paixao, zaś jednego gola dołożył w końcówce Lukas Haraslin. Gdańszczanie pokazali, że wciąż liczą się w walce o mistrzostwo Polski.
Piłkarze Lechii wygrali cztery ostatnie mecze z Jagiellonią Białystok, ale jeszcze nie mieli okazji zmierzyć się z jej irlandzkim napastnikiem Cillianem Sheridanem. Z nim w składzie podopieczni Michała Probierza jeszcze nie ponieśli porażki. Czy podobnie będzie w Gdańsku? Początek spotkania na Stadionie Energa o godz. 18.
Jeśli Lechia chce utrzymać się w walce o mistrzostwo Polski musi w środę pokonać w Gdańsku Jagiellonię Białystok. Jednak trener Piotr Nowak przestrzega swoich piłkarzy przed takim podejściem. - W tej chwili naszych myśli nie może zaprzątać sytuacja w tabeli czy wyniki naszych rywali. Musimy skupić się tylko na najbliższym spotkaniu i zagrać swoją piłkę - mówi szkoleniowiec Lechii.
Bohaterem niedzielnego meczu Lechii z Jagiellonią Białystok był napastnik gospodarzy Marco Paixao. Zdobył on dwie pierwsze bramki i walnie przyczynił się do zwycięstwa biało-zielonych 3:0. - Mentalnie jestem teraz zupełnie inaczej nastawiony do gry niż jesienią - tłumaczy Portugalczyk.
- Trener chce, żebym częściej pokazywał się kolegom, czasami nawet cofnął się do linii obrony i poczuł piłkę. Wiadomo, że jak człowiek przez 10 minut jest poza grą i piłka nagle spadnie mu pod nogi, to zachowuje się inaczej, niż kiedy jest cały czas pod parą - mówi pomocnik Lechii Rafał Wolski.
- Już przed meczem wiedzieliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem od Jagiellonii, na boisku tylko to potwierdziliśmy. Myślę, że wynik 3:0 oddaje różnicę między nami - mówił po wysoko wygranym spotkaniu z dotychczasowym liderem tabeli obrońca Lechii Mario Maloca.
W wygranym 3:0 spotkaniu z Jagiellonią Białystok, po ponad roku do składu Lechii powrócił Ariel Borysiuk. - Nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszego początku. Odnieśliśmy pewne zwycięstwo z liderem tabeli, a mecz niemal przez cały czas mieliśmy pod pełną kontrolą - mówił po spotkaniu pomocnik biało-zielonych.
Jagiellonia Białystok przyjechała do Gdańska jako lider, ale w starciu z Lechią nie miała nic do powiedzenia. Przegrała 0:3 i oddała biało-zielonym 1. miejsce w tabeli. - Przegraliśmy spotkanie, ale wojna będzie do końca. Graliśmy z jednym z najlepszych zespołów w lidze, Lechia to zdecydowany kandydat do mistrzostwa, a jej kadra jest mocniejsza od Legii i Lecha - przyznał trener Jagiellonii Michał Probierz.
W wygranym 5:1 meczu z Jagiellonią Białystok lider Lechii Milos Krasić po raz kolejny pokazał wręcz profesorską grę, a gol zdobyty z rzutu karnego był tylko wisienką na torcie. - Zagrałem po profesorsku? Bez przesady. Meczu z Jagiellonią nie wygrał sam Milos Krasić, tylko cała drużyna - podkreślił Serb.
Trzy czerwone kartki dla rywali ?wywalczył? już w rundzie wiosennej skrzydłowy gdańskiej Lechii Lukas Haraslin. 19-letni Słowak jest ważną częścią układanki trenera Piotra Nowaka.
- Straciliśmy bramkę po moim błędzie. Nie szukam żadnego usprawiedliwienia, całą winę i pełną odpowiedzialność biorę na siebie. Wiem, że takich błędów muszę się wystrzegać - mówi Paweł Stolarski. 20-latek zaliczył niezły występ przeciwko Jagiellonii Białystok, zanotował asystę przy pierwszym golu Flavio Paixao, jednak na początku drugiej połowy popełnił błąd przy bramce dla gości.
W 63. minucie meczu Lechii z Jagiellonią Białystok jeden z kibiców rzucił jakiś przedmiot na murawę. Spadł on kilka metrów od bramkarza gości Bartłomieja Drągowskiego, jednak ten dość nieoczekiwanie padł na boisko niczym rażony piorunem, czym rozpoczął żenujący teatr. - Stałem przy linii środkowej i widziałem, że czymś dostał - mówi jego kolega z drużyny Piotr Grzelczak.
Największym objawieniem wygranego przez Lechię 5:1 meczu z Jagiellonią Białystok był Michał Chrapek. Piłkarz, który do tej pory dostawał bardzo mało szans, rządził i dzielił w środku pola, a przy jednej z bramek popisał się kapitalną asystą. - Nie traktowałem tego meczu jako szansy udowodnienia swojej przydatności. To było dla mnie po prostu kolejne spotkanie do rozegrania, w którym jak zawsze chciałem pokazać się z jak najlepszej strony - mówił po spotkaniu pomocnik biało-zielonych.
Ojców wysokiej wygranej Lechii z Jagiellonią było wielu, ale bez wątpienia kluczowymi postaciami byli zdobywca trzech goli Flavio Paixao, a także Michał Chrapek, który brał udział niemal w każdej akcji biało-zielonych. Oceny trojmiasto.sport.pl w skali 1-6.
Jednym z bohaterów wygranego przez Lechię 5:1 meczu z Jagiellonią Białystok był strzelec trzech bramek Flavio Paixao. - W domu jesteśmy naprawdę bardzo mocnym zespołem, który może się podobać i daje kibicom dobrą zabawę. Teraz musimy przełożyć to na mecze wyjazdowe - podkreśla portugalski napastnik.
Lechia Gdańsk pokonała Jagiellonię Białystok aż 5:1, będąc drużyną zdecydowanie lepszą. Jednak trener gości Michał Probierz miał sporo zastrzeżeń odnośnie pracy sędziego Mariusza Złotka. - Dostałem chyba z 20 smsów, że przy bramce na 1:0 był ewidentny faul na Tarasovsie, a czerwona kartka dla Góralskiego była niesłuszna - przyznał po meczu szkoleniowiec białostoczan.
- Nie wiem czym zostałem trafiony, ale nie było to mocne uderzenie. To, że leżałem nie było spowodowane jakimś wielkim bólem. Był rzut karny i chciałem wytrącić Krasicia z równowagi. Bardziej chodziło o aspekt psychologiczny - mówi Bartłomiej Drągowski, który w 63. minucie położył się na murawie z powodu rzekomego trafienia przedmiotem z trybun. Całe spotkanie zakończyło się wygraną Lechii 5:1.
Piłkarze Lechii po świetnym meczu pokonali Jagiellonię Białystok 5:1, dzięki czemu znów są w górnej połówce tabeli. - Od początku byliśmy zespołem lepszym i wygraliśmy zasłużenie, chociaż szkoda tej straconej bramki - mówił po spotkaniu trener biało-zielonych Piotr Nowak.
- Mamy bardzo duży potencjał z przodu, jest kilku zawodników, z których każdy może jedną akcją przesądzić losy meczu. Widać, że ta nasza współpraca się zazębia i idzie w dobrą stroną - mówi skrzydłowy Lechii Michał Mak przed niedzielnym meczem z Jagiellonią Białystok. Początek spotkania na Stadion Energa Gdańsk o godz. 15.30.
W niedzielę o godz. 15.30 Lechia podejmie na Stadionie Energa Gdańsk Jagiellonię Białystok. - Myślę, że będzie to mecz podobny do tego z Zagłębiem. Jagiellonia będzie szukała swoich szans po odbiorze piłki i szybkim kontrataku. Ich linia obrony i pomocy będą grały blisko siebie na 25. metrze od własnej bramki. Od dłuższego czasu większość drużyn gra z nami podobnie, wyczekując na nasz błąd i próbuje grać z kontrataku. Każdy zdaje sobie sprawę z tego, jakim potencjałem dysponujemy i jak to wyglądało w dwóch wcześniejszych meczach w Gdańsku - mówi obrońca biało-zielonych Grzegorz Wojtkowiak.
- Gdybyśmy patrzyli się w tabelę i bali o wynik, ustawilibyśmy "autobus" we własnym polu karnym i grali na zasadzie "laga i może się uda" - mówi trener gdańskiej Lechii Piotr Nowak. W niedzielę o godz. 15.30 biało-zieloni zmierzą się na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok, a więc kolejnym bezpośrednim rywalem w walce o górną część tabeli. Gdańszczanie kolejny raz zmuszeni będą do gry w ataku pozycyjnym.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.