Znakomita w tym sezonie w meczach wyjazdowych Arka, po raz kolejny jedzie w delegację. W piątek o godz. 20.30 zmierzy się w Katowicach z Rozwojem. Zwycięstwo lub remis sprawi, że następne spotkanie może zapewnić gdynianom awans do ekstraklasy.
Awans Arki do ekstraklasy jest już formalnością. Jedni, jak były trener Jacek Grembocki, twierdzą, że z takim składem żółto-niebiescy nie mają szans na utrzymanie w lidze wyżej. Inni, jak obecny piłkarz Arki Tadeusz Socha mówią, że gdynianie nadrobią w ekstraklasie tym, że są drużyną z prawdziwego zdarzenia.
Skoro awans do ekstraklasy gdyńskiej drużyny jest już tylko kwestią czasu, to warto zastanowić się nad innymi niuansami. Arka ma bowiem szansę wyśrubować swój rekord największej zdobyczy punktowej na zapleczu ekstraklasy w obecnym stuleciu.
- Sędzia dał mi żółtą kartkę już w 9. minucie i musiałem grać ostrożniej, by nie złapać drugiej i przedwcześnie nie skończyć tego meczu. To jednak nie sparaliżowało mnie, nie dałem okazji przeciwnikom, by mnie sprowokować i pomogłem drużynie, grając do końcowego gwizdka - mówił po wywalczonym punkcie w meczu z Olimpią Grudziądz piłkarz Arki Przemysław Stolc.
Szansa na euforię w Gdyni po awansie do ekstraklasy Arki była już po sobotnim meczu z Olimpią Grudziądz. Bezbramkowy remis odłożył jednak fetę o co najmniej dwa tygodnie.
- Czy był karny? Nie wiem. Uderzyłem piłkę głową i wtedy zostałem trafiony pięścią przez bramkarza. Sędzia tłumaczył się tym, że to było już po strzale, no ale po nim też można sfaulować zawodnika i uważam, że tak było - mówił po zremisowanym 0:0 meczu z Olimpią Grudziądz zawodnik Arki Mateusz Szwoch.
Po bezbramkowym remisie Arki z Olimpią Grudziądz aspiracje na awans żółto-niebiescy muszą odłożyć o co najmniej dwa tygodnie. - To był typowy mecz walki, twardy, w którym nie było dużo sytuacji. Mieliśmy przewagę optyczną, ale obie drużyny włożyły tutaj dużo zdrowia - podsumował spotkanie trener Arki Grzegorz Niciński.
Jeszcze nie teraz. Egzekucja odłożona w czasie. Tak można powiedzieć o bezbramkowym remisie Arki z Olimpią Grudziądz. Mecz był bezbarwny, a sytuacji podbramkowych, jak na lekarstwo. Awans żółto-niebieskich do ekstraklasy trzeba zatem odłożyć w czasie o co najmniej dwa tygodnie.
Występ piłkarza w każdym ligowym meczu w danym sezonie od pierwszej do ostatniej minuty to sporego kalibru wyczyn i najczęściej doświadczają tego bramkarze. Kiedy jednak mowa o zawodniku z pola, osiągnięcie wydaje się tym wartościowe. Kto może tego dokonać w Arce?
Najbliższy ligowy mecz Arki (sobota, godz. 18 z Olimpią Grudziądz) nie będzie następnym, zwykłym spotkaniem w kalendarzu. Może być bowiem tak, że po ostatnim gwizdku piłkarze i kibice cieszyć się będą nie tylko ze zwycięstwa, ale i awansu żółto-niebieskich do ekstraklasy.
W najbliższym meczu (z Olimpią Grudziądz w sobotę o godz. 18) po stronie Arki zabraknie czterech podstawowych piłkarzy. Nie jest to jednak powód do wielkiego załamania, bowiem po raz kolejny potwierdzenie w praktyce może mieć twierdzenie o szerokiej kadrze wyrównanych piłkarzy żółto-niebieskich. Zmiennicy powinni godnie zastąpić nieobecnych.
W najbliższą sobotę Arka podejmie Olimpię Grudziądz. Jeśli zwycięży, a jednocześnie w Bydgoszczy swojego meczu nie wygra Zawisza, awans do ekstraklasy stanie się faktem na ponad miesiąc przed końcem rozgrywek I ligi! Świętowania jednak nie ma teraz w planie.
Arka pędzi do ekstraklasy i nikt jej pewnie już nie zatrzyma. Potwierdza to kolejne zwycięstwo gdynian - tym razem w Nowym Sączu nad Sandecją 1:0 (1:0). Wszystko jednak w cieniu przykrej wiadomości o konieczności kilkumiesięcznej przerwy od piłki najlepszego strzelca żółto-niebieskich, Pawła Abbotta.
Przed Arką jeden z trudniejszych, o ile nie najtrudniejszy wyjazd tej rundy. Gdynianie jadą do Nowego Sącza na mecz z Sandecją (piątek, godz. 20.30), czyli z zespołem, który ostatnio wręcz błyszczy formą.
Kontuzja stawu skokowego, która odnowiła się Pawłowi Abbottowi w ostatnim meczu Arki, uniemożliwi mu wyjazd z zespołem do Nowego Sącza (spotkanie z Sandecja w piątek o godz. 20.30). Kto więc zastąpi w ataku najlepszego strzelca drużyny?
Walka o awans Arki do ekstraklasy aż do 34. kolejki prawdopodobnie nie będzie miała miejsca. Gdynianie zapewne promocję do wyższej ligi uzyskają znacznie wcześniej. Być może nawet prawie miesiąc przed końcem rozgrywek.
Po meczu Arki z GKS-em Bełchatów (2:1) podwójnie zadowolony powinien być jeden piłkarz - Mateusz Szwoch. Choć cel drużyny, jakim jest awans stawia na pierwszym miejscu, to ten mniejszy w postaci gola w końcu udało mu się zrealizować.
Mecz Arki z GKS-em Bełchatów (wygranym przez gdynian 2:1) upłynął głównie pod znakiem walki i sporej liczbie kontrowersyjnych decyzji sędziego. Pomocnik żółto-niebieskich nie krył rozgoryczenia pracą arbitra.
Po zwycięskim 2:1 (2:0) meczu z GKS-em Bełchatów, na dalszy plan zeszła kontuzja najlepszego strzelca Arki Pawła Abbotta. Ten nie wyszedł bowiem na drugą połowę z powodu odnowienia się urazu kostki.
Choć momentami nie szło, to było widać, że piłkarze Arki byli o klasę lepsi od rywali z Bełchatowa i zasłużenie wygrali 2:1 (2:0). Dwa gole strzelił znakomity ostatnimi czasy duet w Gdyni: Mateusz Szwoch i Dariusz Formella.
Defensywa Arki jest w tym roku imponująca. Zespół rozegrał sześć spotkań, w których stracił jedynie dwa gole. Jednak to Michał Marcjanik jest jedynym stoperem gdynian, który biegając po murawie nie zaznał smaku straconej bramki.
Piłkarze Arki powoli wkraczają w najważniejszy moment sezonu, każde kolejne zwycięstwo znacznie przybliży ich do ekstraklasy. W piątek żółto-niebieskich czeka w Gdyni mecz z GKS Bełchatów. Początek spotkania na Stadionie Miejskim o godz. 20.30.
Wydawać by się mogło, że od momentu spadku Arki z ekstraklasy w 2011 roku na boisku i w statystykach nie ma mocnych na obecnego trenera Grzegorza Nicińskiego. W końcu jego zespół bije rekordy i pewnie zmierza po awans. W liczbach jest jednak osoba, która "Nitka" wyprzedza. Kto to taki?
Trener Arki Grzegorz Niciński kładzie zawsze nacisk na wyciąganie wniosków z niepowodzeń. My pójdziemy tym samym tropem i zastanowimy się, co remis Arki w Legnicy z Miedzią (1:1) może oznaczać w najbliższej przyszłości.
Piłkarze Arki Gdynia zagrali dużo gorzej, niż zdążyli do tego przyzwyczaić w ostatnich tygodniach i zremisowali bezbramkowo w Legnicy z Miedzią po meczu pełnym walki. Gdynianie utrzymają jednak po tej kolejce pozycję lidera.
Wyniki, znakomita seria punktowania w lidze i marsz pewnym krokiem do ekstraklasy - to wszystko sprawia, że Arka staję się łakomym miejscem do zakończenia kariery dla piłkarzy ?wiekowych? grających już w tym klubie. Chęć zawieszenia butów na kołku w Gdyni pewnym tonem wyraził bowiem kolejny piłkarz żółto-niebieskich, 31-letni Miroslav Bożok.
W piątek (godz. 18) Arka zagra swój kolejny mecz ligowy. Mimo, że jedzie do Legnicy na mecz z Miedzią, z którą na jej terenie gdynianom nie idzie najlepiej, to okoliczności mocno się już zmieniły. Dzisiaj należy raczej zapytać, czy ktokolwiek będzie w stanie żółto-niebieskich zatrzymać? Drużynie ma pomóc były piłkarz Miedzi, którego trener Ryszard Tarasiewicz odstawił na boczny tor, a więc Yannick Sambea Kakoko.
Paweł Abbott przeszedł w Arce ciężką drogę. Od czasów, kiedy był wygwizdywany, schodząc z boiska, do dzisiaj, kiedy śpiewają o nim przyśpiewki, a ręce po kolejnych strzelonych golach same składają się do oklasków. Kibiców uspokajamy - Abbott po sezonie nigdzie nie odejdzie. W Arce chce zakończyć piłkarską karierę.
Od Mateusza Szwocha i Dariusza Formelli, którzy zimą przyszli do Arki z czołowych klubów ekstraklasy, można było mieć wysokie wymagania. Nikt się chyba jednak nie spodziewał, że ten duet będzie prezentował się w Gdyni aż tak dobrze.
- Mi jako rodowitemu lechiście ciężko o tym mówić, ale wygląda na to, że zobaczymy Arkę w przyszłym sezonie w Ekstraklasie. Taka porażka i obrót sprawy boli mnie podwójnie - mówił po przegranym 0:3 spotkaniu z Arką napastnik Pogoni Siedlce, Adam Duda.
Trzy gole i trzy asysty - to bilans sprowadzonego zimą do Gdyni z Lecha Poznań skrzydłowego Dariusza Formelli. Wszystkiego dokonał zaledwie w pięciu tegorocznych meczach. Mało kto spodziewał się takiego wejścia 20-latka do Arki.
- Każda bramka jest dla mnie ważna, bo na ogół około dziesięciu w sezonie strzelam, tylko tutaj w Arce nic nigdy nie chciało wpaść do siatki. Jakby jakaś magiczna bariera nie pozwalała na to. Dzisiaj jednak zniknęła. Bramka cieszy mnie ogromnie - mówił po zakończeniu spotkania uradowany pomocnik gdynian Miroslav Bożok.
Kolejny mecz Arki w lidze to kolejne zwycięstwo. Po pokonaniu Pogoni Siedlce 3:0 (1:0) w bardzo dobrym stylu trener Grzegorz Niciński ma powody do radości. Tym bardziej, że w przerwie dokonał zmiany, która przyniosła drużynie spore korzyści.
O kolejny duży krok bliżej ekstraklasy są piłkarze Arki Gdynia. Tym razem żółto-niebiescy w bardzo dobrym stylu pokonali Pogoń Siedlce 3:0 (1:0) i z powrotem awansowali na fotel lidera. Znowu świetnie zaprezentował się duet Mateusz Szwoch - Dariusz Formella.
O takim problemie marzy każdy trener. Grzegorz Niciński musi bowiem ?odstrzelić? w piątek w meczu z Pogonią Siedlce jednego z trzech swoich środkowych obrońców. Problem w tym, że każdy jest w bardzo dobrej dyspozycji.
Piątkowy mecz Arki z Pogonią Siedlce (godz. 18) będzie szansą na pobicie blisko czteroletniego rekordu dziewięciu meczów bez przegranej gdynian od momentu ostatniego spadku z ekstraklasy. Czy tak się stanie?
To były wymarzone święta dla gdyńskich kibiców i piłkarzy. Arka w Wielką Sobotę wygrała swój mecz w Kluczborku, a najgroźniejsi rywale pogubili punkty. Choć jest kolorowo, to wciąż trzeba być czujnym. Do wymarzonego awansu droga jeszcze daleka.
Słów pochwały po sobotnim zwycięstwie Arki w Kluczborku (2:0) nie ma końca, ale też nie ma się co dziwić. Zespół Grzegorza Nicińskiego wygrał w bardzo dobrym stylu i przynajmniej do poniedziałku będzie liderował w I lidze ze sporą już przewagą nad drużynami goniącymi dwa pierwsze miejsca.
Jak mówi, miał coś do udowodnienia, przede wszystkim sobie. Napastnik Arki Paweł Abbott, po słabszym występie w poprzedniej kolejce, teraz odpłacił się z nawiązką. Zagrał bardzo dobry mecz w Kluczborku (2:0) i strzelił ważnego gola. To już 11. trafienie "Ubota" w tym sezonie. Jest na czele klasyfikacji strzelców.
Po meczu Arki Gdynia z MKS-em Kluczbork (wygranym 2:0) nad piłkarzami Grzegorza Nicińskiego rozbrzmiewają same ochy i achy. Sam trener żółto-niebieskich zauważa świetną grę jego zespołu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.