Podwójny rocznik i zmiana środowiska powodują u dzieci stres. Do tego obciążenie nauką. I gdy nie dostają odpowiedniego wsparcia, to może dojść do kryzysu.
- Dorośli myślą: ja przeżyłem, moje dziecko też da radę. Jeśli czyjś dziadek walczył w AK, to znaczy, że wnuk też musi biegać z karabinem po lasach? Możemy im kazać chodzić na piątą, i też przeżyją. Pytanie: po co? - pyta dr Magdalena Śniegulska, psycholog dziecięcy.
Trzeci tydzień roku szkolnego trwa w najlepsze, tymczasem w placówkach oświatowych na każdym poziomie brakuje nauczycieli. W Gdańsku nieobsadzonych jest 1916 godzin, w Gdyni - 261, a w Sopocie - 28.
Z powodu tzw. podwójnego rocznika o przyjęcie do Bursy Gdańskiej starało się w tym roku trzy razy więcej uczniów niż było miejsc. Od poniedziałku na uczniów czeka 50 miejsc w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym przy ul. Kartuskiej.
Lekcje do wieczora, przepełnione sale, brak miejsca w bursie, późne powroty do domów - to wszystko czeka w tym roku uczniów szkół średnich nie tylko w Gdańsku, ale w całej Polsce. Wszystkiemu winny jest tzw. podwójny rocznik.
W tym roku wydatki Gdańska na edukację po raz pierwszy przekroczą miliard złotych, co jest jedną trzecią całego budżetu miasta. Władze Gdańska zarzucają rządowi, że ten przerzuca koszty utrzymania edukacji na samorządy. Według prezydent Dulkiewicz, czeka nas najtrudniejszy rok szkolny z dotychczasowych.
W roku szkolnym 2019/20 naukę w Uniwersyteckim Liceum Ogólnokształcącym rozpocznie prawie setka uczniów na dwóch profilach: biologiczno-chemicznym oraz matematyczno-fizycznym.
Napisał do mnie rodzic, że w pełni popiera strajk nauczycieli, ponieważ pracuje w firmie, gdzie nauczycielka jego dzieci z klas I-III dorabia jako sprzątaczka. Serce mi pękło.
Gdańsk wyłożył z własnej kieszeni prawie 50 mln zł na pokrycie kosztów reformy edukacji minister Anny Zalewskiej. MEN dołożył tylko 850 tys. zł. - Razem wystąpimy przeciwko Skarbowi Państwa. Ponieśliśmy realne koszty i mamy na to faktury. Reforma nie była bezpłatna. Minister Zalewska mówił co innego - podkreśl Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. edukacji i usług społecznych.
- Albo zaczną zapadać poważne decyzje, albo skala protestu rozleje się na całą Polskę - "Solidarność" wypomina premierowi niezrealizowane obietnice wyborcze i przeciągający się spór związkowców z minister edukacji.
Są w tej grupie nauczyciele, którzy stracili pracę, oraz ci, którym dyrektorzy szkół nie przedłużyli umowy. Czekają na nich oferty pracy na stronie kuratorium oświaty, ale mało kto z nich korzysta. Powód? Niskie wynagrodzenia, łączenie etatu w kilku szkołach, usytuowanie szkoły daleko od miejsca zamieszkania - wylicza Elżbieta Markowska z ZNP.
Przepełnione klasy, dwuzmianowość, wydłużona ścieżka awansu zawodowego nauczycieli, masowe zwolnienia. W Dzień Edukacji Narodowej członkowie inicjatywy Obywatele RP w Gdańsku przypomnieli o negatywnych efektach reformy edukacji minister Anny Zalewskiej.
W Gdańsku jest ponad 13 proc. więcej pierwszaków niż rok temu. Tymczasem w podstawówkach po dawnych gimnazjach liczba uczniów klas pierwszych wzrosła nieznacznie. Czy te placówki przetrwają, kiedy opuści je ostatni rocznik gimnazjalistów? - Trudno wróżyć z fusów - odpowiada Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska odpowiedzialny m.in. za edukację.
"Deforma" edukacji znowu daje się wszystkim we znaki. Podstawówki, przed reformą sześcioklasowe, musiały w tym roku pomieścić siódme i ósme klasy. Z tego powodu uczniowie kończą lekcje nawet o godz. 17.30. - Troska o uczniów jest hasłem politycznym - mówi Kacper Lemiesz, edukator i aktywista.
W przyszłym roku szkolnym podwójny rocznik pójdzie do szkół średnich. Czy nauka od świtu do nocy będzie codziennością setek tysięcy uczniów? Próbkę mamy już dziś w pewnym technikum w Gdańsku
3 września naukę w gdańskich szkołach samorządowych rozpocznie ponad 46 tysięcy uczniów, a w samorządowych przedszkolach ponad 6,6 tysięcy maluchów. Tymczasem prezydent Gdańska mówi o rekordowych nakładach ze strony miasta na edukację i zarzuca, ze rząd przrzuca koszty jej utrzymania na samorząd.
Z powodu likwidacji gimnazjów w ubiegłym roku szkolnym w naszym województwie pracę straciło 266 nauczycieli. Teraz pomorski ZNP szacuje, że od września z zawodem pożegna się prawie 500 kolejnych. A to jeszcze niepełne dane.
Siódmoklasiści spędzają tygodniowo w szkole prawie tyle samo czasu, co ich rodzice w pracy. Po przyjściu do domu ślęczą dwie godziny nad pracą domową, przygotowują się do sprawdzianów i czytają "Quo vadis".
Najlepsze licea w Trójmieście w przyszłym roku szkolnym przyjmą miej uczniów. To jeden ze skutków "deformy" edukacji minister Anny Zalewskiej.
Minęło pół roku od wprowadzenia przez PiS reformy oświaty. I choć szefowa resortu edukacji zapewniała, że reforma będzie bezkosztowa, rzeczywistość okazała się inna.
Chała 2017 dla tych nauczycieli, którzy uważają, że powrót do ośmiu klas jest dobry - głównie dla nich, bo nie dla uczniów. Ci razem z rodzicami protestowali i przez niemal pół roku 10. dnia miesiąca nie pojawiali się w szkołach. Należy im się chwała za odwagę i bezkompromisowość.
Sekcja oświaty NSZZ "Solidarność" krytykuje rząd za pomysły oświatowe. W poniedziałek działacze związku odwiedzili biura parlamentarzystów PiS na Pomorzu i przekazali swój ostry apel w sprawie ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. "Rozwiązania są szkodliwe, niesprawiedliwe i obniżają status zawodowy nauczycieli" - napisali.
Ponad 10 mln zł - tyle Gdynia musi wyłożyć z własnej kieszeni na reformę edukacji minister Anny Zalewskiej. Jak na razie rząd dołożył 210 tys. zł na remonty w dwóch szkołach.
Jedna godzina dla wuefisty w Wejherowie, dwie dla nauczyciela wychowania do życia w rodzinie w Gdyni. Oferty pracy w wymiarze poniżej dziewięciu godzin stanowią jedną trzecią wszystkich dostępnych w serwisie pomorskiego kuratorium oświaty. Pracy na pełen etat nie ma nawet dla 10 proc. nauczycieli dotkniętych zwolnieniami.
W podstawówce po dawnym gimnazjum na Stogach w Gdańsku uczy się 12 nowych uczniów. Reszta to gimnazjaliści. W tym roku szkoła zmniejszyła się o niemal jedną trzecią. Jeśli sytuacja powtórzy się za rok i za dwa, placówkę trzeba będzie zlikwidować. To niejedyna taka szkoła w Trójmieście.
Z początkiem nowego roku szkolnego w życie weszła reforma edukacji minister Anny Zalewskiej, no i zaczęły się problemy. Mija drugi tydzień nauki, a w szkołach podstawowych nadal brakuje podręczników.
W tym roku z pracą pożegna się 347 nauczycieli. W ciągu najbliższych trzech lat - 700. Takie są koszty reformy edukacji minister Anny Zalewskiej. I nie jedyne. Dostosowanie gimnazjów do potrzeb maluchów z pierwszych klas szkół podstawowych idzie w miliony.
Związek Nauczycielstwa Polskiego policzył ofiary reformy edukacji. W całej Polsce pracę może stracić prawie 9 tys. pedagogów. Zwolnienia dotkną nauczycieli ze wszystkich rodzajów szkół. - Nikt nie zna dnia ani godziny - podkreśla Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka prasowa ZNP.
Inne liczby podają związkowcy z "Solidarności", inne samorządowcy, ale jedno wiadomo na pewno - bez zwolnień nauczycieli się nie obędzie. Dyrektorzy gdańskich szkół szacują, że w wyniku reformy edukacji z pracą może pożegnać się nawet 700 nauczycieli.
W czwartek w Europejskim Centrum Solidarności odbyła się debata o przyszłości edukacji. Na spotkaniu była liczna grupa rodziców, którzy wyrazili swój sprzeciw wobec reformy w obecnym kształcie.
- Nasze dzieci nie zasługują na odstawienie na bocznicę! - mogliśmy usłyszeć w środę przed dworcem PKP Gdańsk Wrzeszcz. Rodzice protestowali tu przeciwko kontrowersyjnej reformie edukacji Anny Zalewskiej.
Dziś w 352 szkołach województwa pomorskiego dzień wyglądał zupełnie inaczej niż zwykle. Nauczyciele przyszli do pracy, jednak jej nie wykonywali. W Ogólnopolskim Strajku Nauczycieli zorganizowanym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego wzięło w samym województwie pomorskim 4,5 tys. pracowników placówek oświatowych.
Nie gaśnie spór wokół przeniesienia Zespołu Szkół Handlowych w Sopocie. Władze miasta złożą do ministerstwa edukacji zażalenie na negatywną opinię, którą wydała w tej sprawie pomorska kurator oświaty.
W niedzielę, 5 marca, na Placu Przyjaciół Sopotu odbędzie się protest przeciwko reformie edukacji. - Protest będzie miał formę akcji informacyjnej, podczas której wytłumaczymy, jak planowana przez rząd reforma edukacji wpłynie na jakość kształcenia naszych dzieci - mówią organizatorzy. Symbolem wydarzenia będą balony z nadrukowanym logo "stop deformie edukacji".
Kilkaset osób uczestniczyło w sobotnim wiecu w Gdańsku. Zaprotestowali przeciwko proponowanym przez rząd zmianom w sądownictwie. Wśród przemawiających byli m.in. mecenas Jacek Taylor, posłanka Nowoczesnej Ewa Lieder i Bogdan Borusewicz.
Rodzice chcą, żeby każdego 10. dnia miesiąca ich dzieci zostawały w domu na znak protestu przeciwko "deformie oświaty". Dziś przed Kuratorium Oświaty w Gdańsku odbędzie się akcja protestacyjna "100 bębnów przeciwko reformie edukacji".
Wojewoda pomorski oraz pomorski wicekurator oświaty przekonują, że region jest gotowy na wdrożenie reformy edukacji. Samorządowcy i nauczyciele są innego zdania. Do protestów przeciwko ?deformie? przyłączają się też studenci.
"Proszę o zaniechanie wprowadzenia reformy oświaty" - pisze w liście do prezydenta Andrzeja Dudy prezydent Słupska. Zdaniem Roberta Biedronia samorządy nie tylko nie są przygotowane do diametralnych zmian w systemie szkolnictwa, ale nie chcą też za to płacić milionów złotych.
W poniedziałek pod fontanną Neptuna w Gdańsku oraz pod biurem PiS w Gdyni nauczyciele i rodzice protestowali przeciwko przyjętej przez Sejm i Senat ustawie likwidującej gimnazja. Ustawa czeka teraz na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.
- Politycy grają na sentymencie. Ale czy z tego powodu mamy się z powrotem przesiąść do malucha i prać franią? Miałem fajną podstawówkę i fajne liceum, ale świat się zmienia - mówi Andrzej Chmielewski, tata gimnazjalistki z Gdańska, który działa w inicjatywie "Zatrzymać edukoszmar".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.