Sześć tygodni przed wyborami samorządowymi działacze PiS z Gdyni przedstawili kandydatów na prezydenta i radnych. Nie idą jednak pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości - na użytek wyborów skrót tłumaczą jako Prawica i Społecznicy. Razem z nimi na listach jest lokalny aktyw Konfederacji.
- Jest realna szansa na przełamanie betonu, niektórzy mówią duopolu. To jest hegemonia jednego środowiska politycznego od wielu lat w Gdańsku - mówi Jacek Hołubowski ze stowarzyszenia Gdańsk Tworzą Mieszkańcy.
Darmowe 30 minut postoju, bezpłatne parkowanie w niedziele i przy Cmentarzu Witomińskim, powrót do wysyłania zawiadomień o mandacie - to postulaty społeczników z Gdyńskiego Dialogu.
- Nieduży prom mógłby przewozić na ul. Polską osoby, które na Oksywiu zostawiły swój samochód. Spod Muzeum Emigracji dalej podróżowalibyśmy komunikacją autobusową - taki pomysł ma Tadeusz Szemiot, kandydat PO, Lewicy i Koalicji Ruchów Miejskich na prezydenta Gdyni.
Platforma Obywatelska, Zieloni, Razem, Nowa Lewica i Koalicja Ruchów Miejskich wystartują na jednych listach w kwietniowych wyborach samorządowych. W piątek ogłoszą, kto będzie ich wspólnym kandydatem na prezydenta Gdyni.
Wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz wręczyła powołanie do pełnienia obowiązków wójta gminy Pruszcz Gdański Michałowi Nowakowi. To sołtys Radunicy, który zastąpił na tym stanowisku Weronikę Chmielowiec, powołaną przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Platforma Obywatelska łączy siły z ruchami miejskimi. Wspólna lista ma ułatwić przejęcie władzy w Radzie Miasta Gdyni. Koalicja zapowiada też wystawienie wspólnego kandydata na prezydenta.
- Liczyć na zwycięstwo to duży optymizm, ale jest ono możliwe. Istotne, by nie tracić z pola widzenia celu równie ważnego jak prezydentura, a może nawet ważniejszego. Jest nim odebranie Samorządności Wojciecha Szczurka większości w radzie miasta - mówi Aleksandra Kosiorek, kandydatka federacji Gdyński Dialog na prezydenta Gdyni.
Lokalna polityka to deficyt postaw proekologicznych, pracowniczych, związkowych, świeckich czy feministycznych. Brakuje ludzi myślących niezależnie. Pakt samorządowy to przepis na nokaut prawicy i dopływ nowych ludzi i świeżych idei - pisze Jędrzej Włodarczyk, sekretarz Nowej Lewicy na Pomorzu.
Choć data przyszłorocznych wyborów samorządowych nie jest jeszcze znana, wiadomo już, że o stanowisko prezydenta Gdyni - poza Wojciechem Szczurkiem, który już ogłosił swój start - powalczy także Aleksandra Kosiorek, prawniczka i przedsiębiorczyni, kandydatka Gdyńskiego Dialogu.
Choć konkretna data przyszłorocznych wyborów samorządowych nie jest jeszcze znana, są już pierwsi zainteresowani walką o prezydenturę w Gdyni. Stowarzyszenie Gdyński Dialog ogłosiło wewnętrzne prawybory. Startują w nich dwie osoby.
Kaczyńskiemu chodzi o to, żeby niektórzy samorządowcy jeszcze dłużej musieli się tłumaczyć, że mają mniej pieniędzy, a przez to nie wystarczy im na to czy na tamto. A mieszkaniec ma sobie wtedy pomyśleć, że ten prezydent, wójt czy burmistrz chyba sobie jednak nie radzi. Mówiąc wprost - chcą nas wziąć głodem.
O zamieszaniu wokół najbliższych wyborów samorządowych i ewentualnych scenariuszach na nie w Trójmieście rozmawiamy z dr. hab. Jarosławem Noconiem, politologiem z Uniwersytetu Gdańskiego.
17 lat temu Polska mogła jednej jesieni, w ciągu miesiąca, zorganizować podwójne wybory, które wygrał PiS. A teraz, gdy PiS od siedmiu lat rządzi, nie potrafi ich nagle zorganizować i musi przesuwać wybory samorządowe.
Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, wystartuje w wyborach samorządowych w 2024 r. Właśnie uzyskała poparcie stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska.
- Uważam, że to błąd, że w Rudzie Śląskiej nie było takiego zjednoczenia opozycji jak w Rzeszowie. Pierwsze rozmowy wskazywały, że takie zjednoczenie będzie, ale potem nastąpiły różne rozdźwięki - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu i lider ruchu samorządowego "Tak! Dla Polski" .
W drugiej turze przedterminowych wyborów na burmistrza Miastka triumfował Witold Zajst. Swoją konkurentkę - powołaną przez wojewodę tymczasową komisarz miasta - Renatę Kiempę, wyprzedził o ponad 200 głosów.
Renata Kiempa, która pełni funkcję komisarza Miastka, wygrała I turę wyborów na burmistrza tego miasta. Do drugiej tury dostał się także radny miasta Witold Zajst. Co ciekawe, Kiempa i Zajst wspólnie organizowali referendum w sprawie odwołania poprzedniej burmistrz Danuty Karaśkiewicz, ale ich drogi się rozeszły. Dlaczego?
Premier Morawiecki wyznaczył na komisarza Miastka Renatę Kiempę, wobec której skierowano niedawno zawiadomienia do prokuratury i CBA o niegospodarność, gdy kierowała tamtejszym szpitalem. Jej sprawa doprowadziła do odwołania w referendum dotychczasowej burmistrz z PO.
Jacek Maniszewski, przedsiębiorca i dotychczasowy przewodniczący Rady Miasta w Ustce, został wybrany w niedzielę na burmistrza tego miasta.
Przedterminowe wybory 13 czerwca. Jacek Maniszewski i Adriana Cerkowska-Markiewicz zmierzą się w drugiej turze wyborów na burmistrza Ustki. W gminie wiejskiej Wejherowo wybory na wójta już w pierwszej turze wygrał Przemysław Kiedrowski.
W niedzielę odbędą się wybory samorządowe w kilkunastu miejscowościach w Polsce, które z uwagi na pandemię były przekładane od wielu miesięcy m.in. w Rzeszowie i Ustce. O najdłuższej kampanii wyborczej na prowincji rozmawiamy z jednym z kandydatów na burmistrza Ustki.
Premier Morawiecki już po raz drugi przekłada datę przedterminowych wyborów na burmistrza Ustki. Miały się odbyć w najbliższą niedzielę, a odbędą się dopiero 11 kwietnia.
Aleksandra Dulkiewicz wystartuje w przedterminowych wyborach prezydenta Gdańska z ramienia komitetu Wszystko dla Gdańska. Popierają ją samorządowcy, przyjaciele Pawła Adamowicza z opozycji oraz działacze gdańskiej PO.
Nie zmienia się układ sił w powiecie słupskim po wyborach samorządowych, ale zmieni się starosta. Zdzisław Kołodziejski, który pełnił rolę starosty i w wyborach uzyskał jeden z najlepszych wyników wyborczych, nie będzie się ubiegał o urząd. Jego miejsce zajmie niespełna 35-letni Paweł Lisowski.
Mirosław Wądołowski został ponownie wybrany na burmistrza Helu. W 2007 r., za pierwszych rządów PiS, agenci CBA zastawili na niego pułapkę i wręczyli walizkę pieniędzy. Po wielu latach sądy oczyściły go z zarzutu korupcji, a mieszkańcy po czteroletniej przerwie ponownie wybrali na burmistrza.
Druga tura wyborów nie odbywała się tylko w Gdańsku, ale także w kilku innych miastach naszego regionu. W żadnym z dużych miast Pomorza w drugiej turze nie wygrał kandydat PiS, nawet w Pelplinie, który uchodził za bastion tej partii. W Helu na urząd burmistrza powrócił Mirosław Wądołowski, którego za pierwszych rządów PiS oskarżono niesłusznie o korupcję.
Znane są już oficjalne wyniki wyborów, w Gdańsku frekwencja sięgnęła 57,74 proc. Kandydat PiS Kacper Płażyński - mimo że głosów miał więcej - otrzymał procentowo mniejsze poparcie niż w 2014 Andrzej Jaworski. Rekordowe poparcie uzyskał Paweł Adamowicz, na którego oddano blisko 130 tys. głosów.
- PiS w tych wyborach uzyskało w Gdańsku podobny wynik jak cztery lata temu, nie zrobili żadnego kroku do przodu. Może w końcu do tych zachłannych na władzę ludzi z PiS dotrze, że w Gdańsku nie wygrają - komentuje wyniki wyborów Jacek Hołubowski, kandydat na prezydenta Gdańska z komitetu "Gdańsk tworzą mieszkańcy".
- Pawłowi to zwycięstwo się po prostu należało za ogrom pracy, jaki wykonał w ostatnich latach i w tej kampanii. Szkoda, że Platforma Obywatelska nie poparła go od samego początku, tak jak innych popularnych samorządowców na Pomorzu - komentuje wyniki wyborów w Gdańsku Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
- Wynik wyborów był do przewidzenia. Żałuję jednak, że Gdańsk znowu jest podzielony między PiS i PO, ale niestety takie są uwarunkowania makropolityczne. Jako Lepszy Gdańsk liczymy na nowe otwarcie w polityce Pawła Adamowicza - komentuje wyniki wyborów Jolanta Banach, liderka ruchu społecznego Lepszy Gdańsk.
Gdańszczanie i gdańszczanki, przy bardzo wysokiej frekwencji, ponownie zdecydowali, że prezydentem miasta będzie rządzący od 20 lat Paweł Adamowicz, który uzyskał aż 64,7 proc. głosów (exit poll).
- Nie spodziewałem się, że Kacper Płażyński osiągnie tak wysoki wynik. To nie spadło mu z nieba, zapracował na to - komentuje wyniki drugiej tury w Gdańsku prof. Andrzej Ceynowa, kandydat SLD na prezydenta.
W ostatnich dniach wyścigu o fotel prezydenta Gdańska towarzyszyliśmy kandydatom podczas ich kampanii. Odwiedziny w mieszkaniach, częstowanie drożdżówkami, rozmowy przy kawie. Jak o głosy walczyli Paweł Adamowicz i Kacper Płażyński? Co na to gdańszczanie?
- Dwie komisje wyborcze - dzienna i nocna - to rozwiązanie niepraktyczne, bezsensowne i utrudniające pracę - mówią członkowie komisji wyborczych. Po ogromnym zamieszaniu spowodowanym nową ordynacją wyborczą autorstwa Prawa i Sprawiedliwości wielu z nich zrezygnowało z dalszej pracy. We wszystkich miastach, gdzie odbywa się druga tura, brakuje ludzi do liczenia głosów w niedzielę.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz we wtorek po południu zrezygnował z udziału w debacie na antenie TVP Gdańsk z Kacprem Płażyńskim z PiS. Wydał oświadczenie, w którym zarzucił TVP jednostronność i to, że go oczernia. Ostatecznie debata się nie odbyła, a Adamowicz zorganizował czat z wyborcami.
- Mówiąc obrazowo: we Wspólnej Gdyni są drożdże, jest zagniecione ciasto, a teraz musi ładnie wyrosnąć, a to oznacza, że musi mieć stałą, wysoką temperaturę. Mamy wszystkie składniki, ale ja nie będę tą osobą, która będzie tej temperatury ciągle doglądać - mówi "Wyborczej" Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski, kandydat na prezydenta Gdyni, który zajął trzecie miejsce w wyborach.
Chałą tygodnia okazała się nowa ordynacja wyborcza autorstwa PiS. Jeśli politycy jej szybko nie zmienią, możemy mieć poważny problem z kolejnymi wyborami w Polsce.
Logika niedzielnych wyborów jako plebiscytu: Koalicja Obywatelska kontra PiS, była nieubłagana. Spór ogólnopolski wraz z obawą przed "marnowaniem" głosu zmiótł progresywne myślenie o mieście. Ten hermetyczny system PO-PiS może jednak upaść szybciej, niż nam się wydaje, dlatego ruchy miejskie muszą budować swój kapitał polityczny na przyszłość - pisze dla "Wyborczej" Jędrzej Włodarczyk, szef sztabu ruchu Lepszy Gdańsk i przewodniczący rady dzielnicy Siedlce.
W niedzielę do urn wyborczych poszło 60,75 proc. gdańszczanek i gdańszczan uprawnionych do głosowania. Wysoka frekwencja była również w całym województwie pomorskim - 55,88 proc. Jeśli chodzi o Trójmiasto, najwięcej osób głosowało w Sopocie - 62,32 proc. W Gdyni z kolei 59,96 proc.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.